Różaniec i figurka Matki Bożej z Aparecidy pozostały nienaruszone po pożarze, który zdewastował dom w brazylijskim mieście Ponta Grossa.
Uczestniczący w gaszeniu pożaru strażacy sami opublikowali zdjęcie dwóch dewocjonaliów, które uratowały się z płomieni, zauważając, że fakt ten „zwrócił ich uwagę”. W końcu, jak podkreślali, figurka i różaniec są wykonane „z materiałów równie łatwopalnych jak reszta, która uległa spaleniu”.
Płomienie rozpoczęły się rozprzestrzeniać we wczesnych godzinach porannych 29 sierpnia br., w małym domu o powierzchni 40 metrów kwadratowych, którego część konstrukcji była wykonana z drewna.
Według strażaków sąsiedzi palącego się domu użyli ogrodowego węża, aby powstrzymać płomienie. Nikt nie został ranny.
Czy to cud?
Nie można mówić o cudzie, gdy istnieją wiarygodne naukowe wyjaśnienia zdarzenia. W tym przypadku szereg zmiennych może wyjaśnić, dlaczego różaniec i figurka Matki Bożej pozostały nienaruszone pomimo rozległych zniszczeń w tym samym pomieszczeniu.
Użycie terminu „cud” jest powszechne w obliczu zjawisk, które wydają się nadprzyrodzone: w zdecydowanej większości przypadków używa się tego słowa w dobrych intencjach, jednak czasem jest to pochopne i błędne.
Cuda to zjawiska naukowo niewytłumaczalne, sprzeczne ze znanymi nam prawami natury. Aby jakiekolwiek zjawisko zostało oficjalnie uznane przez Kościół za nadprzyrodzone, konieczne są rozważne i szczegółowe badania. Kościół przestrzega bardzo ścisłych kryteriów naukowych, aby stwierdzić cud. Na przykład cuda uzdrowienia wymagają dziesiątek lat, aby zostały rozpoznane. Fakty muszą być dokładnie przestudiowane przez lekarzy, zweryfikowane przez naukowców (najczęściej świeckich, a nawet ateistów), wystawione na publiczną krytykę i dopiero po przeprowadzeniu wszystkich badań naukowych, sam Kościół dokonuje analizy teologicznej w swoich komisjach eksperckich.
Czy to „znak”?
Skoro nie cud, to czy zatem fakt, że różaniec i figurka Matki Bożej nie zostały zniszczone przez ogień, można uznać za „znak”?
Rozumiejąc przez „znak” to, co niesie „znaczenie”, z pewnością nie ma błędu w stwierdzeniu, że tak, jest to znak naturalny – to znaczy rzadki i uderzający fakt, ale mimo to „przewidziany” w naturalnym porządku rzeczy. Ten rodzaj faktu, jakkolwiek niezwykły dla naszych oczu, oznacza przede wszystkim samo istnienie naturalnego porządku – a to już jest bardzo zachęcające: istnieje porządek naturalny, a nie zwykły przypadek.
W rzeczywistości nie tylko zjawiska nadprzyrodzone mogą mieć na nas wpływ: sama natura, w tym nasza naturalna zdolność do podziwiania piękna, również ma nam wiele do powiedzenia. Fascynacja naturą już sama w sobie odsyła nas do kluczowego pytania filozofii i nauki: skąd to wszystko się wzięło?
Zdumiewające, ale dające się wytłumaczyć naturalnym porządkiem rzeczy wydarzenie może być „wyzwalaczem” ważnych refleksji.
Chrześcijanin wierzy, że Bóg przemawia do nas poprzez znaki – czy to naturalne, czy nadprzyrodzone – i że zawsze pozostawia człowiekowi ostateczną decyzję o tym, jak je interpretować. Nawiasem mówiąc, ateiści mają tendencję do podkreślania, że tragedie są „dowodem” na to, że Bóg nie istnieje. W ten sposób odwołują się do swojej „wiary” w nieistnienie Boga, opartej na znakach podatnych indywidualnym interpretacjom (które dla nauki nie stanowią dowodu).
Dla tych, którzy wierzą w nieistnienie Boga, wszystko jest i zawsze będzie tylko przypadkiem i bezsensem. Dla tych, którzy wierzą w Boga i nadprzyrodzony sens istnienia, wszystko jest i zawsze będzie wielkim cudem, o czym świadczy obfitość znaków. Bo „niebiosa głoszą chwałę Boga, dzieło rąk Jego nieboskłon obwieszcza” (Ps 19,2).