Gdy piszę ten materiał, Darwina i Jacek wędrują trzeci dzień na Camino Łotwa. Po nocy spędzonej w rodzinnym hostelu w miejscowości Valmiera oprócz śniadania, od właścicielki rozumiejącej język polski dostają pieniądze na dalszą drogę – trzy razy tyle, ile zapłacili za nocleg.
To nie pierwszy akt hojności, jaki otrzymali w tej drodze. Na estońskim odcinku szlaku często zamiast w namiocie podczas burz (której Darwina boi się panicznie), nocowali na chórach kościołów czy w domach, dzięki gościnności pastorek i parafian różnych wyznań.
W intencji pokoju na Ukrainie
Może to pielgrzymi trud zapisany w ich twarzach tak otwiera serca napotkanych osób? Może ich szczerość i uśmiech pomimo zmęczenia? Może także intencja z jaką idą – pokój w Ukrainie. Modlą się za zabitych i tych, którzy cierpią z powodu wojny.
Do tego w codziennej modlitwie przedstawiają Bogu prośby, jakie wysyłają do nich ludzie. Znajomi i ci, którzy w mediach społecznościowych śledzą z ciekawością ich relacje z pielgrzymki. Prawdziwe, z detalami i pięknymi zdjęciami. Dzięki temu internetowi obserwatorzy mogą poczuć się tak, jakby sami byli w drodze.
Wolny dzień? No to w drogę!
– Ludzie często mówią, że też by ruszyli w drogę, ale nie mają tyle czasu. Po prostu inaczej wykorzystują swój urlop. Jadą nad morze i odpoczywają na plaży, my odpoczywamy w drodze – mówi Jacek. A odpowiadając na pytanie o to, czy pielgrzymują podczas dni wolnych od pracy mówi: – Pielgrzymujemy kiedy się da. Wykorzystujemy cały swój urlop na wędrówki.
Opowieści pielgrzymów dla spragnionych
A kiedy nie wędrują – pracują. Darwina jest katechetką, a Jacek… wędruje. Z młodymi chłopakami, którzy opuścili zakład karny. To projekt Nowa Droga, o którym pisaliśmy.
W przerwach pomiędzy pielgrzymkami para planuje nowe wyprawy oraz dzieli się swoim doświadczeniem na pokazach slajdów, festiwalach podróżniczych i parafialnych spotkaniach. Wszędzie są osoby spragnione wędrówki w wyższym celu. Choćby zasłyszanej w barwnej opowieści pielgrzymów. Pięknej, ale niewyidealizowanej.
Czy pielgrzymka to długie wczasy?
„Pielgrzymowanie nie jest takie łatwe, jak się wydaje wielu osobom. Człowiek codziennie musi pokonać w upale drogę, rano trzeba się zmusić, żeby wstać. I tak co dzień. Wieczorem (…) nie ma się już prawie na nic sił, a tu trzeba jeszcze zrobić pranie” – czytam na blogu „Nasze Wędrowanie” zwierzenia Darwiny i Jacka.
„Czasami w rozmowach przed pielgrzymką ze znajomymi spotykaliśmy się z opinią że "ale nam fajnie, takie długie wczasy”. Ale chyba ktoś, kto był na pielgrzymce zgodzi się z nami, że pielgrzymowanie to nie wczasy i nie jest to łatwa sprawa. Codziennie człowiek musi pokonywać siebie, swoje słabości. Oczywiście to my sami wybraliśmy tę drogę i wiemy, że warto poświęcić swój wolny czas i zamiast wyjechać na wakacje – ruszyć na pielgrzymi szlak” – to zapiski z 29 lipca 2011 roku z Camino.
„Po owocach ich poznacie”
Dlaczego poświęcają swój wolny czas na ten wysiłek? Odpowiedź jest prosta: widzą owoce wędrówki, owoce modlitwy.
– Nasz trud nie jest daremny. Już się przekonaliśmy o tym namacalnie. Modliliśmy się w intencji Ani i z radością kolejnego dnia otrzymaliśmy SMS, że dostała pracę. Myślimy, że owoców naszej pielgrzymki już jest dużo więcej i na pewno ich też jeszcze przybędzie – mówią. Oto wiara i nadzieja małżeństwa w drodze. A do tego – miłość.
„Największa jest miłość”
Nie tylko w przesłaniu Jana Pawła II na temat „cywilizacji miłości”, którą Darwina i Jacek głosili po całym świecie, pielgrzymując do Rzymu, Santiago de Compostela, Kibeho (Rwanda), przez Kubę czy Gruzję. Miłość ich połączyła, a na pielgrzymich szlakach dojrzewała. Nawet ślub wzięli na zakończenie pielgrzymki do Wilna. Czy pielgrzymowanie jest dla nich sposobem na umacnianie małżeństwa? Zapytałam.
– Tak, jak najbardziej – napisali. – W drodze jest się w dobrych i złych chwilach, zdanymi na siebie przez 24 godziny na dobę. Uczymy się cierpliwości i pokory, potrzebne są kompromisy. Kiedy coś nie idzie tak, jak byśmy chcieli, to trzeba się pogodzić, nie ma czasu i sił na kłótnie, bo wtedy gorzej się idzie, a wędrowanie z ciężkim plecakiem nie jest wcale łatwe.
Pielgrzymka = Ewangelia
Czyż to nie jest „słońce nie zachodzące nad gniewem” z Listu do Efezjan? Czy cały wysiłek i modlitwa w intencji innych ludzi nie jest tym, o czym mówią słowa z Listu do Galatów: „Jedni drugich brzemiona noście”? Czy gościnność, jaka budzi się w ludziach w spotkaniu z pielgrzymami nie jest ewangeliczna? Odpowiedź na te pytania brzmi – jest. Bo najważniejszy w tym wszystkim jest drugi człowiek.