Ostatnimi czasy upowszechnia się praktyka wznoszenia przez niektórych wiernych rąk podczas modlitwy Ojcze nasz, odmawianej wspólnie w trakcie mszy świętej. Już kilkukrotnie nasi Czytelnicy pytali, jak należy odnieść się do tej praktyki; czy i jeśli tak, to co mówią na ten temat przepisy liturgiczne? A zatem wyjaśniamy:
Co mówią przepisy liturgiczne?
Ogólne Wprowadzenie do Mszału Rzymskiego (dalej: OWMR) nie zajmuje się osobno kwestią podnoszenia rąk przez wiernych w tym (ani żadnym innym) momencie mszy świętej. Wyraźnie natomiast zaznacza, że ręce ma rozłożyć w tym momencie celebrujący Eucharystię kapłan:
„Po Modlitwie eucharystycznej kapłan, mając złożone ręce, wypowiada słowa wezwania przed modlitwą Pańską, którą następnie wygłasza razem z wiernymi, trzymając rozłożone ręce” (OWMR, 152 [w]: Mszał Rzymski dla diecezji polskich; wydanie drugie, poszerzone i uzupełnione, Poznań 2013).
Z powyższego zapisu nie da się jeszcze z całkowitą pewnością wywnioskować, czy wierni mają rozkładać ręce czy nie. Nieco więcej światła rzuca na tę kwestię zapis dotyczący mszy koncelebrowanej, gdzie czytamy:
„Główny celebrans, mając ręce złożone, wypowiada słowa wezwania przed modlitwą Pańską, po czym rozkłada ręce i wspólnie z pozostałymi koncelebransami, którzy również rozkładają ręce, oraz z ludem odmawia modlitwę Pańską” (OWMR, 237).
Z tego zapisu możemy wnioskować już nieco więcej. Skoro wyraźnie zaznaczono, iż koncelebransi mają również rozłożyć ręce na Ojcze nasz, a nic takiego nie zostało powiedziane odnośnie ludu, to najwidoczniej mszał nie przewiduje rozkładania rąk przez wiernych uczestniczących w liturgii w tym momencie.
Do interesującego nas zagadnienia zdążyła się odnieść (zgodnie z przysługującymi jej kompetencjami – por. OWMR 43) Konferencja Episkopatu Polski w przyjętych 9 marca 2005 r. Wskazaniach Episkopatu Polski po ogłoszeniu nowego wydania Ogólnego Wprowadzenia do Mszału Rzymskiego. W punkcie 32 znajdujemy tam zwięzłe stwierdzenie:
„Modlitwę «Ojcze nasz» z rękami rozłożonymi odmawiają tylko kapłani celebrujący i koncelebrujący”.
Dlaczego tak? Nie klerykalizm, a chrystocentryzm
Podnoszący rozłożone ręce na Ojcze nasz kierują się niewątpliwie najlepszymi intencjami. Pragną wyrazić tym gestem postawę wewnętrznego zaangażowania we wspólną modlitwę.
Gest wznoszenia rozłożonych rąk jest jednym z najstarszych chrześcijańskich gestów modlitewnych. Wspomina o nim już św. Paweł: „Chcę więc, by mężczyźni modlili się na każdym miejscu, podnosząc ręce czyste, bez gniewu i sporu” (1 Tm 2,8). Znajdujemy go wielokrotnie na starożytnych malowidłach z katakumb i mozaikach.
Znaczenie tego gestu jest dość oczywiste. Wyraża on wzniesienie swoich myśli i pragnień do Boga, oczekiwanie na Jego łaskę i pomoc, a także uwielbienie. Nasuwa także słuszne skojarzenia z rozłożonymi na krzyżu rękami Zbawiciela. Dlaczego więc w liturgii „zarezerwowany” jest on dla celebrującego ją kapłana? W OWMR czytamy:
„Prezbiter, który na mocy święceń posiada w Kościele świętą władzę składania Ofiary w osobie Chrystusa, na tejże podstawie przewodniczy tu i teraz zgromadzonemu ludowi, kieruje jego modlitwą, głosi mu orędzie zbawienia oraz jednoczy ze sobą lud w składaniu Ofiary Bogu Ojcu przez Chrystusa, w Duchu Świętym; rozdaje braciom Chleb życia wiecznego i razem z nimi go spożywa. Kiedy więc celebruje Eucharystię, winien służyć Bogu i ludowi z godnością i pokorą, a sposobem zachowania się i wypowiadania Bożych słów ukazywać wiernym żywą obecność Chrystusa” (OWMR, 93).
A zatem celebrujący mszę świętą „w osobie Chrystusa” kapłan jest znakiem samego Pana, który uczy nas wołać do Boga: Ojcze nasz. Jego rozłożone i wzniesione w tym momencie ręce wyrażają jedyne i konieczne pośrednictwo Jezusa Chrystusa między nami a Bogiem. Dlatego tylko on rozkłada i wznosi ręce podczas sprawowania liturgii. Nie chodzi tu zatem o „uprzywilejowanie” księdza, ale o podkreślenie zbawczej roli samego Pana. Nie o klerykalizm, a o chrystocentryzm.
Przy wszystkich innych okazjach jak najbardziej możemy sami również wykonywać ten piękny gest. Jednakże podczas Ojcze nasz odmawianego w trakcie mszy pozostańmy z rękoma złożonymi. Niech rozłożone ręce kapłana mówią nam o Jezusie, który uczy nas i uzdalnia, by wołać do Boga „Ojcze!” oraz pośredniczy w naszej do Niego modlitwie.
Złożone ręce znaczą tak wiele
Warto przypomnieć też sobie głębokie znaczenie gestu złożenia rąk, który wszedł do liturgii z obyczajowości wczesnego średniowiecza. Był to gest, jaki wasal wykonywał wobec seniora, składając mu przysięgę wierności. Jego złożone ręce odbierający przysięgę zamykał w swoich, na znak jej przyjęcia i otoczenia odtąd przysięgającego swoją opieką.
Tyleż samo wyraża ten gest w liturgii. Warto wykonywać go z tą świadomością. Nasze złożone ręce – zwłaszcza podczas proklamacji Ewangelii i modlitwy Ojcze nasz – wyrażają pragnienie i gotowość poddania się temu, czego naucza i czego dokonuje sam Pan.
Jedność znaków – więcej niż porządek
O wielkiej potrzebie rozumienia we właściwy sposób znaczenia wykonywanych w trakcie liturgii gestów i znaków przypomniał ostatnio papież Franciszek w liście apostolskim Desidero desideravi. Rozumiejąc je, łatwiej nam będzie zgodzić się na podporządkowanie własnych upodobań i idei nadrzędnemu dobru. Jest nim jedność zgromadzonej wspólnoty, wyrażająca się właśnie w jedności gestów i postaw.
Dotyczy to nie tylko rozkładania rąk podczas Modlitwy Pańskiej, ale i wielu innych momentów liturgii. Nieraz ze szczerej pobożności, a innym razem za podpuszczeniem różnej maści kaznodziejów i „proroków” zdarza się, że poszczególni uczestnicy liturgii zaczynają uprawiać swoistą „partyzantkę liturgiczną”. Objawia się ona wyróżnianiem się – poprzez wykonywane gesty i zajmowane postawy – z całości zgromadzenia liturgicznego. Tymczasem jedność znaków, gestów i postaw ma nie tylko charakter porządkowy, ale również dużo głębsze, teologiczne i duchowe znaczenie. OWMR poświęca tej sprawie wiele uwagi i troski:
„Gesty i postawy ciała zarówno kapłana, diakona i usługujących, jak i ludu winny zmierzać do tego, aby cała celebracja odznaczała się pięknem i szlachetną prostotą, aby w pełni przejrzyste było znaczenie jej poszczególnych części, zaś uczestnictwo wszystkich stawało się łatwiejsze.
Trzeba więc będzie zwracać uwagę na postanowienia zawarte w tym Ogólnym Wprowadzeniu i przekazane w tradycyjnej praktyce obrządku rzymskiego. Mają one na celu bardziej wspólne duchowe dobro ludu Bożego niż zaspokojenie upodobań lub opinii prywatnych osób.
Zachowywanie przez wszystkich uczestników jednolitych postaw ciała jest znakiem jedności członków chrześcijańskiej wspólnoty zgromadzonych na sprawowanie świętej liturgii: wyrażają one bowiem i kształtują duchowe przeżycia uczestniczących.
(…) Celem zachowania w tej samej celebracji jednolitości gestów i postaw ciała niech wierni dostosują się do zachęt, jakie zgodnie z przepisami Mszału wypowiada diakon, usługująca osoba świecka lub kapłan.
(…) Podczas sprawowania Mszy wierni tworzą świętą społeczność, lud nabyty przez Boga i królewskie kapłaństwo, aby dziękować Bogu, składać w ofierze niepokalaną Hostię, nie tylko przez ręce kapłana, lecz także razem z nim, i uczyć się ofiarowania samych siebie.
Niech się tedy starają okazywać to przez głęboką pobożność i miłość względem braci uczestniczących w tej samej celebracji. Niechaj się też wystrzegają wszelkiego indywidualizmu i podziału, pamiętając o tym, że mają wspólnego Ojca w niebie i że wobec tego wszyscy wzajemnie dla siebie są braćmi.
Niech tworzą jedno ciało, kiedy słuchają słowa Bożego, czy też biorą udział w modlitwach i w śpiewie, a szczególnie kiedy wspólnie składają ofiarę i wspólnie przystępują do stołu Pańskiego. Jedność tę pięknie ukazuje wspólne zachowywanie tych samych gestów i postaw ciała” (OWMR 42-43;95-96).