Zamówienie pizzy w piątek wieczorem to dla wielu obowiązkowy element rozpoczynający weekend. Pośród właśnie takich normalnych, codziennych rzeczy możemy dostrzec działanie Opatrzności.
Od dostawcy pizzy do ratownika
Jesteśmy w Massachusetts. Sophia Furtado, doręczycielka pizzy, uratowała umierającą kobietę... A miała tylko tylko dostarczyć kolejne zamówione jedzenie.
Była godz. 22.oo. Sophia znalazła kobietę leżącą na ziemi, przed furtką domu, z zakrwawioną głową. Co się stało?
Caryn Hebert Sullivan tego dnia chciała zjeść późną kolację. Zamówiła pizzę i – aby nie obudzić rodziny, która już spała – czekała na zamówienie przed drzwiami domu. Z powodu bolącego kolana potknęła się i nieszczęśliwie upadła. Uderzając w chodnik, doznała dużej rany głowy i zemdlała. Kiedy Sophia przyjechała, aby dostarczyć pizzę, kobieta była cała we krwi.
Sophia Furtado miała umiejętności medyczne, które zdobyła, gdy przygotowywała się do zawodu ratownika (chociaż z ważnego powodu nie była w stanie przystąpić do egzaminu końcowego). Dzięki temu doskonale znała zasady udzielania pierwszej pomocy.
Sophia zauważyła, że krew kobiety skrzepła. Szybko obliczyła, że Caryn musiała upaść 15-20 minut temu. „Caryn była nieprzytomna. Oczy miała wywrócone do tyłu” – powiedziała Furtado w rozmowie z CNN. „Przeczuwałam, że może umrzeć” – dodaje. Mąż kobiety, Robert, był w domu i już spał. Obudził się, gdy Sophia zaczęła wołać o pomoc.
Gotowość do pomocy
Ten niespodziewany wypadek mógł się naprawdę źle skończyć. Caryn leżała nieprzytomna na ziemi, a jej bliscy niczego nie zauważyli, choć byli tak blisko. Kiedy mąż kobiety został przebudzony i zaalarmowany, nie wiedział, co robić. To zrozumiałe, że spanikował. Dostarczająca pizzę Sophia robiła wszystko, aby uratować kobietę. Unieruchomiła jej szyję, aby zapobiec urazom kręgosłupa i pozostała z nią do czasu interwencji ratowników.
Sprawa była poważna – Caryn Hebert Sullivan pozostała w szpitalu przez trzy tygodnie. Po wypisaniu nadal ma 60% problemów ze słuchem i może poruszać się tylko na krótkich dystansach.
„Naprawdę chciałam być ratownikiem”
Wieść o tej wiadomości z happy endem rozeszła się w ostatnich dniach, ponieważ Sophia Furtado została nagrodzona za uratowanie kobiety. Firma, w której dziewczyna jest zatrudniona, przyznała jej nagrodę pieniężną.
Ale ten szczegół to tylko wisienka na torcie.
Spójrzmy na tę historię od innej strony. Sophia marzyła o pracy ratownika. Ale porzuciła szkołę, gdy została mamą. „Naprawdę chciałam być ratownikiem, ale z dziećmi priorytety stały się inne” – wyznała magazynowi „New York Times”.
Dzięki otrzymanej nagrodzie Sophia będzie mogła ukończyć studia pielęgniarskie.
Sophia była dostarczycielką pizzy, aby wspierać swoją rodzinę. Jej powołanie-zawód ratowania ludzi nie zaginął. W odpowiednim momencie ujawnił się z całą mocą. A teraz, w wyniku nieprzewidywalnych wydarzeń, będzie mogła dokończyć swoją formację. Ta praca nie była stratą czasu, nic nie jest bezużyteczne. Bóg wplata nasze prawdziwe powołanie w każdą cząstkę codzienności. I działa tak, jak nigdy nie przyszłoby nam do głowy.