Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Pomagający przy ewakuacji cywili z podcharkowskich miejscowości Iwanczuk w trakcie jednej z akcji trafił pod rosyjski ostrzał. W jego wyniku otrzymał pięć ran postrzałowych. Kule uszkodziły jego wątrobę, płuca, nogi i palce dłoni. Mężczyzna 16 dni spędził na oddziale intensywnej terapii szpitala w Charkowie, przechodząc szereg operacji. Następnie został przewieziony na dalsze leczenie do Lwowa, skąd nadal koordynuje akcje pomocowe.
Iwanczuk jako wolontariusz wywiózł własnym samochodem ok. 100 mieszkańców atakowanych przez Rosjan miejscowości, m.in. Sałtiwki i Ochtyrki (obw. charkowski i sumski). 10 marca, gdy jechał do Połtawy z kolejnym transportem uchodźców oraz sprzętu medycznego, jego auto ostrzelane zostało z broni maszynowej. Szczęśliwie jednym z pasażerów pojazdu była lekarka, Wiktoria, która udzieliła mężczyźnie pierwszej pomocy. Wolontariusz nazywa ją teraz swoim aniołem stróżem. Na jego samochodzie po ataku pozostało ponad 30 otworów po wystrzelonych w jego kierunku kulach. „Prawie nic nie pamiętam. Myślałem, że nie żyję, pożegnałem się z życiem. To było stuprocentowe poczucie śmierci” – stwierdził w wywiadzie dla Radia Swoboda Iwanczuk.
Ok. 1,5 km od miejsca ataku rannego wolontariusza przejęli żołnierze z ukraińskiego punktu kontrolnego, którzy zawieźli go do szpitala. Tam jednak lekarze początkowo nie dawali mu większych szans na przeżycie. „Mówili, że umierały im osoby, które miały jedną czy dwie rany postrzałowe” – dodał Iwanczuk w rozmowie z serwisem Obozrevatel. „Amputowali mi połowę palca lewej ręki, a jestem leworęczny. Operowali moją wątrobę i płuca. Kula, która trafiła mnie w plecy, o kilka milimetrów minęła kręgosłup. Ale nikomu innemu w samochodzie nic się nie stało. Przeżyły nawet dwa koty, które z nami jechały. To prawdziwy cud” – kontynuował.
„Wszystko, co miałem, to samochód. Nie umiem walczyć, strzelać. Nie jestem wojskowym, ale śpiewakiem operowym. W Charkowie trwała ewakuacja z dworca kolejowego, ale ludzie nie mogli się tam dostać. Taksówkarze za kurs z przedmieść brali 3-5 tys. hrywien (ok. 450-750 PLN – przyp. red.). A ludzie nie mieli pieniędzy, bankomaty nie działały” – wyjaśnił mężczyzna.
Rehabilitacja rannego muzyka potrwa jeszcze co najmniej sześć miesięcy. Iwanczukowi szczególnie zależy na odzyskaniu sprawności palców i uszkodzonej przepony. Prócz śpiewu, zawodowo gra on bowiem na pianinie, bandurze i gitarze.
***
Według (znacząco niepełnych, jak się podkreśla) danych Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców (UNHCR) od początku rosyjskiej inwazji zginęło w Ukrainie 3459 cywili, a kolejnych 3713 zostało rannych. W liczbie tej zawiera się co najmniej 238 zabitych dzieci (stan na 10.05). Wyższe szacunki podaje jednak strona ukraińska, wedle której tylko w Mariupolu zginąć miało nawet 25 tys. mieszkańców.
16 marca Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze uznał rosyjską agresję na Ukrainę za nielegalną i zażądał jej natychmiastowego zakończenia. Na rozpatrzenie przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym czeka oskarżenie o popełnianie przez Rosję zbrodni wojennych. Według stanu na 4 maja, kraj ten podejrzewa się o dopuszczenie się ok. 9600 takich przypadków od początku inwazji. Przedstawiciele Rosji nie stawili się do tej pory na wysłuchaniu stron przed Trybunałem.