separateurCreated with Sketch.

#MojaPamiątka. Jak od XIX w. zmieniły się polskie rodziny? [zdjęcia]

wystawa Moja Pamiątka w Muzeum Historii Polski
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Beata Dązbłaż - 07.05.22
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
„Dlaczego Bierut ma szklany nocnik?” – „Żeby wszyscy widzieli co robi”. To niewinny żart, ale opowiedziany w 1950 r. na przyjęciu wśród „przyjaciół” kosztował Zofię Wandel 5 lat więzienia, 3 lata pozbawienia praw publicznych i obywatelskich praw honorowych oraz przepadek mienia na rzecz Skarbu Państwa.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Przekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Konsekwencji było jednak dużo więcej. Wyrok sądowy to jedno – ten mówił o przygotowaniach przez oskarżoną do zmiany przemocą ustroju państwa polskiego. Rozpowszechniane przez nią kawały polityczne miały w fałszywym świetle przedstawiać stosunki panujące w Polsce i Związku Radzieckim oraz sugerować trzecią wojnę.

Ale po drugie, gdy po Zofię Wandel, urzędniczkę w działdowskim starostwie, przyszło UB, zostawiła w domu męża, dziesięcioletnią Hanię i półroczną Zosię. Babcia, która przyjechała akurat wtedy z Działdowa, zdążyła tylko powiedzieć: „Zosiu, weź jesionkę”. Wzięła, ale nie zdążyła nawet nakarmić młodszej córki. Zaraz potem jej mąż, Wojciech, w wyniku represji, stracił pracę sędziego cywilisty. Musiał pracować, więc zatrudnił się jako kierowca PKS-u. Zofia wyrok odsiadywała w bydgoskim Fordonie.

„Poradzimy sobie”

„Pierwszą noc spędziła w wilgotnej, zimnej, ciemnej celi w towarzystwie szczurów. Bolały ją wypełnione mlekiem piersi. Po kilku dniach ktoś dostarczył jej ściągacz do pokarmu. Trafiła do więzienia, siedziała razem z kryminalistkami. Na przesłuchania prowadzono ją do UB. Budynek więzienia sąsiadował ze szkołą, do której uczęszczała Hania. Któregoś dnia zauważyła córkę... Hania, stojąc przy otwartym oknie, dostrzegła mamę (za kratą). Zwróciła się do kolegi, mówiąc bardzo głośno: „Wiesz Romku, Zosia się już uspokoiła... W domu wszystko w porządku. Poradzimy sobie". Mama usłyszała. Odetchnęła z ulgą” – opisuje we wspomnieniach młodsza córka Zofia Bagińska.

Zofia Wandel wróciła z więzienia wcześniej, niż przewidywał wyrok. Było to możliwe dzięki pomocy jednej z więźniarek. Pracowały w hafciarni, gdzie wykonywano dystynkcje do mundurów milicyjnych i wojskowych. Jej koleżanka Ziuta zapisywała na jej konto swój urobek. Potem ona stała się częścią rodziny Wandelów – zamieszkała z nimi, nie mając nikogo bliskiego. Zofia Wandel zmarła w 2006 r. w wieku 88 lat. Jak wspomina jej córka, jej motto życiowe brzmiało: „Kiedy na sądzie ostatecznym niebo będzie ważyć ludzkie czyny, to zapewne wyżej oceni gesty miłosierdzia niż cierpienia więzienne”.

Historia spisana wspomnieniami

Historia Zofii Wandel i jej rodziny to tylko jedno ze wspomnień przesłanych na wirtualną wystawę #MojaPamiątka. Akcja rozpoczęta w pandemii miała na celu zachęcić osoby po 60. r.ż. do podzielenia się wspomnieniami i zdjęciami z domowych archiwów. W ten sposób Muzeum Historii Polski zgromadziło wspomnienia konkretnych osób i rodzin na tle historii Polski od XIX w. po czasy współczesne. Wystawę można zwiedzić za pośrednictwem strony internetowej mojapamiatka.muzhp.pl. Wspomnień jest wiele – jak choćby to o odzyskanym z obozu KL Neuengamme w 2013 r., w wigilię Bożego Narodzenia, zegarku Zygmunta Ronke. Zegarek wrócił do jego siostry po 69 latach z depozytu obozowego.

Zygmunt Ronke z rodzinnego Śremu został wywieziony na przymusowe roboty do Niemiec w 1941 r. Potem trafił do obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie jako więzień polityczny. Później został przewieziony do obozu KL Neuengamme, skąd wrócił do domu. Zmarł w 1948 r.

Ślązaczka z wyboru

Aleksandra Grabiec wspomina swoją babcię Marię, Ślązaczkę z wyboru (1893-1979). Jedno z jej zdjęć, jako 19-letniej dziewczyny, odkryła dopiero po jej śmierci, gdy likwidowano mieszkanie w Katowicach, gdzie mieszkała Maria. Aleksandra uwielbiała przyjeżdżać do babci na katowicką Koszutkę. Tak jak cała rodzina, która w urodziny babci, co roku, 24 marca, zjeżdżała się do jej niedużego mieszkania.

Choć babcia pochodziła z Małopolski, poznała Ślązaka, za którego wyszła za mąż. Zamieszkali na Śląsku, który Maria Grabcowa pokochała. Podobnie jak Ślązaków, ceniąc ich za patriotyzm, sumienność i pracowitość. Jako nauczycielka i społeczniczka, takie właśnie wartości przekazywała następnym pokoleniom. Pracowała w Związku Towarzystw Polek, wraz z kobietami, które brały udział w powstaniach śląskich. Całą rodzinę zaangażowała w budowę kopca Piłsudskiego.

Pamięć o kopalni „Wujek” w Tatrach

Zbigniew Kluska opisuje, jak podczas wakacji w Tatrach w 1982 r., wraz z przyjaciółmi, upamiętnili wydarzenia z kopalni „Wujek” na górskim szlaku. W kamieniu, który przytwierdzili niedaleko Morskiego Oka wyryli napis: „Pamięci pomordowanych w KWK „Wujek” – 16 XII 1981 r. – członkowie NSZZ „Solidarność”.

„Po umieszczeniu tablicy na głazie przy głównym szlaku wokół Morskiego Oka okazało się, że już po chwili paliło się parę zniczy, a osoby zatrzymujące się z niedowierzaniem rozglądały się z radością w oczach, że nie wszystko jest stracone, że „Solidarność” żyje – pisze Zbigniew Kluska. Po jakimś czasie SB rozbiło ten kamień, aby nie został po nim ślad.

Więcej wspomnień na wirtualnej wystawie TUTAJ.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.