Sto lat!
Niewielu ludzi może świętować swoje setne urodziny. Jeszcze rzadsze jest to, aby celebrować stulecie życia z ludźmi starszymi od siebie i dzielić z nimi podobne doświadczenia. Frances Kompus jest najmłodszą z trzech sióstr: 102-letniej Lucy Pochop i 104-letniej Julii Korpivy.
W intencji staruszki została odprawiona msza święta w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa w miasteczku Atwood, w stanie Kansas. W tej świątyni siostry przyjęły chrzest, sakrament bierzmowania, a nawet ślubowały miłość, wierność i uczciwość małżeńską swoim wybrankom.
"W prostym życiu jest pewien rodzaj radości"
Kobiety wychowywały się na farmie w stanie Kansas i zawsze łączyły ich bliskie relacje. "Zawsze robiłam to, co one" – wyjaśnia Frances. Ich dziadkowie byli imigrantami z Czechosłowacji, osiedli się w Rawlins i zajmowali rolnictwem.
Siostry przeżyły Wielki Kryzys (największy kryzys gospodarczy w historii kapitalizmu) oraz Dust Bowl (katastrofę ekologiczną, będącą skutkiem suszy i silnej erozji gleb). Staruszki często wspominają tamte czasy. "Rzeczy są teraz o wiele lepsze niż wtedy, gdy byłyśmy małe" – mówią seniorki.
Sekret długowieczności
Tłumaczą, że długowieczność zawdzięczają ciężkiej pracy, aktywności fizycznej i dobremu jedzeniu. Ich ojciec dożył 98 lat. Mężczyzna prowadził gospodarstwo, na którym nie miał nowoczesnych traktorów.
Frances, Lucy i Julia pamiętają, że musiały dostarczać mu benzynę na pole w 19-litrowych wiadrach. "Przechodziłyśmy przez pastwiska, szłyśmy dalej, a potem w drodze powrotnej zatrzymywałyśmy się przy potoku, łapałyśmy żaby i wkładałyśmy je do kieszeni" – komentuje Julia. "Młodsze pokolenie nie wie, co przeszliśmy. Pracujemy też dzisiaj, ale wtedy pracowaliśmy ciężej" – dodaje 104-latka.
Seniorki przyznają, że w ich prostym życiu był pewien rodzaj radości. "Nosiłyśmy sukienki, nie miałyśmy spodni ani dżinsów" – podkreśla Kompus. "Zawsze mieliśmy domowy chleb, ziemniaki, sos i mięso. Na tamtych kuchenkach nie tak łatwo można było coś upiec, trudno było utrzymać odpowiednią temperaturę. Nawet jeśli potrawa nie wyszła dobrze, to i tak ją jedliśmy" – opowiada Julia.
Wdzięczność za rodziców, dziadków i wiarę
Korpiva dodaje, że jest wdzięczna za tak dobrą relację z siostrami, za rodziców i za wiarę. Pamięta, że kiedy była w pierwszej klasie, nie mogła uczestniczyć w przedstawieniu szkolnym, ponieważ nikt nie mógł jej zrozumieć. Rodzice posługiwali się językiem czeskim. Pod koniec roku Julia nauczyła się angielskiego i uczyła bliskich.
Kompus opowiada, że mieszkając na farmie musiała biec za siostrami, aby nadążyć za nimi podczas dwukilometrowego spaceru do szkoły. Frances często jeździła ciągnikiem, zdarzało się, że przez pół dnia pomagała ojcu w pracach na polu. Miała kilka gęsi do zabawy, a nawet koguta.
Największą zmianą, jakiej doświadczyły w ciągu swojego długiego życia, było wprowadzenie w ich gospodarstwie elektryczności na mocy ustawy z 1963 roku o elektryfikacji obszarów wiejskich, a także dostępność nowoczesnych udogodnień w postaci lodówek, zamrażarek oraz innych urządzeń gospodarstwa domowego.
Szczęśliwe mamy, babcie, prababcie
Zmieniające ich życie doświadczenia tylko je zbliżyły. Staruszki są szczęśliwymi mami, babciami i prababciami. Ich rodziny często się spotykają. One również utrzymują ze sobą kontakt. Mieszkają niedaleko siebie. Podczas wspólnie spędzanych wieczorów grają w karty lub domino.
Zapytane o radę, jakiej mogłyby udzielić młodszemu pokoleniu, mówią, że najważniejsza jest aktywność fizyczna oraz wiara. "Trzeba się dużo ruszać" – stwierdza Frances. Julia zaś dodaje: "Myślę, że najważniejsza jest wiara oraz poczucie wdzięczności wobec swoich rodziców i dziadków".
Starsze panie mają nadzieję, że będą jeszcze razem świętować kolejne urodziny. Życzymy im, aby to marzenie się spełniło!
Źródła: mymodernmet.com; usatoday.com; en.stories.newsner.com, daily.lessonslearnedinlife.com.