Całun z Manoppello
Badania naukowe jednoznacznie wskazują na to, że Całun z Manoppello pochodzi z Jerozolimy. Utrwalenie wizerunku twarzy dokonało się w Jezusowym grobie w momencie Jego zmartwychwstania. Relikwiarz Świętego Oblicza ma postać monstrancji z litego srebra z dodatkiem szlachetnych kamieni i złota, w której znajduje się ramka z drewna orzechowego z kryształowymi szybami.
Pomiędzy szybami umieszczono delikatną tkaninę. Monstrancja została ufundowana przez mieszkańców Manoppello i okolic w 1946 r., wykonana została przez artystę Nazzarena Jottiego. Na trzonie widać trzy postaci, które symbolizują wiarę, nadzieję i miłość. Na cokole figurki świętych: Michała Archanioła, który jest patronem sanktuarium oraz Franciszka z Asyżu. Na złotej płytce postać świętego Mikołaja z Bari – patrona parafii Manoppello. Na górze symbol Ducha Świętego z koroną podtrzymywaną przez dwa anioły. Centralnym punktem monstrancji jest oryginalna drewniana rama z kryształowymi szybami z welonem. Została ona wykonana przez kapucyna, brata Remigiusza w 1618 r.
Fotografia twarzy Zmartwychwstałego
Manoppello, 2014 r., mały kościółek nad urwistym wąwozem. Stoję przed kryształową szybą osłaniającą chustę z wizerunkiem męskiej twarzy. Srebrny relikwiarz obudowuje tkaninę o wymiarach 17 na 24 centymetry. Mężczyzna ma brodę, wąski nos ze śladem złamania, spuchnięte policzki, wąskie usta i otwarte oczy. Na szybę pada światło z okna, które mam za plecami, a Oblicze przepuszcza to światło na wylot. Patrzę na nie i widzę drzwi na końcu kościoła i ludzi w ławkach. Jest widoczny i przeźroczysty jednocześnie, widoczny i znikający, jest i nie jest… Patrzę.
Całun jest kawałkiem tkaniny z bisioru umieszczonym pomiędzy dwoma szybami i oprawionym w zdobione ramy. Prawdopodobnie tkanina miała nieco większe rozmiary, obecnie ma rozmiary ludzkiej twarzy. W ciągu wieków zewnętrzne fragmenty odcinano, przeznaczając je na relikwie.
„Kiedy się dokładniej przyjrzeć, widać, że skóra wokół ust na policzkach i czole ma intensywnie różowy odcień świeżo zadanych ran. Z szeroko otwartych oczu emanuje niewytłumaczalny spokój. W czarnych punkcikach źrenic włókna wydają się osmolone, jakby wysoka temperatura przypaliła nici” – czytałam u autora Boskiego Oblicza.
W 1963 r. św. o. Pio powiedział, że „Volto Santo w Manoppello to największy cud, jaki posiadamy”. Według niemieckich badaczy, s. Blandiny Schlömer oraz o. Heinricha Pfeiffera, Wizerunek z Manoppello i Całun Turyński zapisują oblicze tego samego człowieka, tyle, że w całunowe płótno owinięto całe ciało zmarłego, a chusta z Manoppello miała leżeć na głowie Pana, gdy złożono Go w grobie.
Ślad niepojętej czułości
A więc stojąc przed szybą mam przed oczami jakby fotografię twarzy Zmartwychwstałego. Nie ma śladu farby, pędzla czy ołówka. Materiał, na którym jest odbita twarz to najdroższa tkanina starożytnego świata, bisior, zwany „złotem morza”. Jego delikatne włókna pochodzą z wnętrza małży. Pozwala się farbować, ale nie da się na nim niczego namalować. Jeśli wierzyć badaczom powstał w chwili… powstawania z martwych! Obraz zatrzymał chwilę otwartych już oczu. Kogo widzą?
Wtedy, w 2014 r. w Manoppello, nie miałam odwagi wyjąć aparatu fotograficznego. Stałam przed Nim zalana łzami. Prześwietlił mnie na wylot i zostawił ślad niepojętej czułości… Od tamtej pory nie rozstaję się Jego wizerunkiem. Staję przed Nim każdego poranka i każdego wieczoru, przytulam, gdy wali mi się świat, albo nie mam siły na niesienie codziennych krzyży. Jestem pewna, że te oczy spojrzą na mnie w ostatniej chwili życia po tej stronie. I że rozpoznam oblicze wielkanocnego Pana.