Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Kto kiedykolwiek uczestniczył w poświęceniu kościoła, ten wie, że jest to uroczystość niezwykle podniosła, wypełniona nie tylko modlitwą, ale też znakami i symbolami. We Wprowadzeniu teologicznym i pastoralnym do obrzędów poświęcenia kościoła i ołtarza można przeczytać, że najważniejszym i jedynie koniecznym obrzędem przy poświęceniu kościoła jest sprawowanie Eucharystii. Zgodnie jednak z powszechnym zwyczajem, zarówno Wschodniego, jak i Zachodniego Kościoła, odmawia się również specjalną modlitwę. Wyraża ona zamiar poświęcenia kościoła Panu na stałe i uprasza Jego błogosławieństwo. Pojawiają się też obrzędy namaszczenia ołtarza i ścian świątyni oraz okadzenia, nakrycia i oświetlenia ołtarza.
Powtarzające się słowo „zawsze”
We wspomnianej specjalnej modlitwie biskup zwraca się do Boga m.in. takimi słowami: „Uroczyście wielbimy Twoje Imię, ponieważ lud wierny pragnie dzisiaj poświęcić Tobie na zawsze ten dom modlitwy”. Duchowny prosi, by Pan zesłał pełnię błogosławieństwa na ten konkretny kościół i ołtarz, „aby zawsze były miejscem świętym i stołem przygotowanym do składania Chrystusowej Ofiary”.
W przytoczonych cytatach zwraca uwagę powtarzające się słowo „zawsze”. Nie wynajmujemy Bogu świątyni na jakiś okres. Obrzęd wyraźnie wskazuje, że oddajemy Mu ją na wieczne czasy. A jednak zdarza się, że z jakiegoś powodu dotychczasowy budynek kościoła trzeba przeznaczyć do użytku świeckiego. Co się wtedy dzieje? Czy przyjeżdża biskup i równie uroczystym rytuałem wycofuje dokonany niegdyś akt poświęcenia? A może dokonuje się to w jakiś inny, mniej spektakularny sposób?
Coś więcej niż różaniec
Problem jest poważny. Wiele osób ma problem nawet gdy chodzi o kwestię, co zrobić ze starym różańcem, Biblią, zniszczonym krzyżem czy figurą świętego. Często są to przedmioty pobłogosławione przez kapłana. Nawet osoby niezbyt religijne intuicyjnie czują, że nie można ich po prostu wyrzucić, jak nienadających się już do naprawy butów lub zużytej baterii do pilota. Zdarza się, że w poczuciu bezradności wierni przynoszą wysłużone dewocjonalia na plebanię, oczekując, że ksiądz w jakiś sposób „zdejmie” z nich błogosławieństwo lub będzie wiedział, co z nimi zrobić. Dowiadują się wtedy, że najlepiej takie przedmioty zakopać lub spalić. Co zrobić ze starymi różańcami, obrazkami i figurkami wyjaśniał na łamach Aletei ks. Dawid Tyborski.
Kościół to jednak znacznie więcej niż pobłogosławiony różaniec, a nawet krzyż. Kodeks prawa kanonicznego zalicza świątynie do miejsc świętych. Stwierdza stanowczo, że w miejscu świętym dopuszcza się tylko to, co służy sprawowaniu lub szerzeniu kultu, pobożności i religii, a zabrania się tego, co jest obce świętości miejsca (kan. 1210).
Trudne słowo „ekssekracja”
W przygotowanym ponad trzydzieści lat temu na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim komentarzu do KPK (pochodzącego z roku 1983) przypomniano, że zgodnie ze starożytną dyscypliną „tego, co zostało raz poświęcone Bogu, nie należy ponownie przenosić do użytku świeckiego”. Autorzy opracowania od razu jednak dodali, że w nowszych czasach zasadę tę niejednokrotnie naruszano. Tak też zrodziła się instytucja tzw. ekssekracji (od łacińskiego słowa exsecratio tłumaczonego jako „odświęcenie”), czyli całkowitej utraty skutków poświęcenia (dedykacji) lub błogosławieństwa (benedykcji) miejsca świętego. Dzisiaj częściej używa się innego terminu – desakralizacja.
Aktualnie obowiązujący Kodeks prawa kanonicznego stwierdza jednoznacznie, że miejsca święte tracą poświęcenie lub błogosławieństwo, jeżeli zostały w znacznej części zniszczone lub przeznaczone na stałe do użytku świeckiego dekretem właściwego ordynariusza bądź też faktycznie (kan. 1212).
Dwie sytuacje w Kodeksie
Powyższy zapis nie wyczerpuje jednak problemu. KPK podaje również szczegółowe normy dotyczące przenoszenia do użytku świeckiego kościołów. Wskazuje (w kan. 1222) dwie sytuacje, w których może to nastąpić.
Pierwsza ma miejsce wtedy, gdy konkretna świątynia nie nadaje się już w żaden sposób do sprawowania kultu Bożego i nie ma możliwości przywrócenia jej do dawnego stanu. Wtedy może ona być przeznaczona przez biskupa diecezjalnego do użytku świeckiego.
Druga sytuacja to taka, „gdy inne poważne racje przemawiają za tym, by dany kościół nie był już używany do kultu Bożego”. Wspomniany już komentarz do KPK zwraca uwagę, że chodzi o przyczyny, które nie wynikają ze stanu budynku sakralnego. Jako przykład „innych poważnych racji” podaje wyludnienie parafii. Z medialnych doniesień wiadomo, że czasami powodem przeznaczenia świątyni do użytku świeckiego bywa (związany zwykle z malejącą liczbą wiernych) brak środków na dalsze utrzymywanie kościoła.
Przede wszystkim godne
W obydwu sytuacja prawo kościelne zaznacza, że świątynia po desakralizacji nie może być przeznaczona do użytku „niegodnego” (niektórzy tłumaczą to jako „niewłaściwego”). Marta Kowalczyk z Wydziału Teologii Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie w opublikowanym w roku 2011 artykule pt. Desakralizacja kościołów: rytuał «sacrum» czy «profanum»? wyjaśniła, co to oznacza.
Chodzi o to, iż nowe przeznaczenie dotychczasowego obiektu sakralnego „powinno być czyste, uczciwe, szlachetne i przede wszystkim godne”. Wyklucza to przeznaczanie desakralizowanych kościołów na tzw. domy rozpusty. „Niestety, bywa z tym różnie” – zauważa autorka. Kowalczyk dodaje też, że dla wielu społeczności ważne jest, aby dotychczasowy kościół pozostał centrum społecznym, użytecznym dla mieszkańców, a sam proces laicyzacji przeprowadzany był z poszanowaniem dla ratowanych w ten sposób nie tylko zabytkowych budynków.
Brak widocznego rytuału
Z uważnej lektury cytowanych wyżej fragmentów Kodeksu prawa kanonicznego wynika, że nie ma jakiegoś specjalnego obrzędu ani rytuału ekssekracji. Dokonuje się to jedynie za pomocą aktu prawnego – dekretu wydanego przez biskupa. Zdaniem wspomnianej ekspertki z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, być może właśnie w braku widocznego dla miejscowej społeczności rytuału wyłączenia budynku kościoła ze sfery sacrum lub włączenia do sfery profanum należy szukać przyczyn napięć społecznych i zgorszenia, niejednokrotnie towarzyszących procesom desakralizacyjnym.
Według niej pozbawiony widocznego dla wiernych znaku przemiany dekret może być niewystarczającym sygnałem dla wrażliwości religijnej poszczególnych osób i społeczności, dla których charakter miejsca dotychczas wskazywał zawsze na przybliżające ich do Boga sacrum. Czy jednak można sobie wyobrazić obrzęd „desakralizujący” kościół z udziałem licznie zgromadzonych wiernych? Czy nie byłoby to wydarzenie zbyt bolesne dla wielu wiernych?