Anna Płoszyńska na swoim koncie ma już nie tylko koronę II wicemiss w Konkursie Miss Polski na Wózku 2016 organizowanym przez Fundację Jedyna Taka, ale też i dwa brązowe medale w pływaniu zdobyte podczas mistrzostw Polski.
W zdobyciu wyróżnienia II wicemiss w 2016 r. nie byłoby może nic aż tak niezwykłego, gdyby nie to, że była wtedy zaledwie niecały rok po wypadku, w którym złamała kręgosłup.
– Stało się to na obozie sportowym, miałam niespełna osiemnaście lat. W tym roku mija siedem lat od wypadku. Brałam udział w zawodach typu poligon, trenowałam karate. Jedno z ćwiczeń polegało na tym, że mieliśmy przejść po linie zawieszonej na wysokości pierwszego piętra. Jednym końcem przywiązana była do schodów przeciwpożarowych, drugim do drzewa. Trzeba było się zaczepić na niej rękami i nogami. Gdy chwyciłam linę rękami, te nie wytrzymały i spadłam – wspomina Anna.
Anna Płoszyńska i kłody pod nogami
Zaraz po wypadku najbardziej martwiła się o tatę i babcię. Jak przyjmą to, co się stało?
Sprawa w sądzie ciągnęła się 5 lat. Choć, jak mówi Anna, po wypadku nie załamała się.
– Może jestem zahartowana, bo mam wrażenie, że życie dość mocno kładzie mi kłody pod nogi. Gdy miałam osiem lat, zmarła mi mama, wychowywał mnie tylko tata. Musiałam też szybciej dorosnąć. Poza tym na pewno pomogło mi zacięcie sportowe i siła genów. Cała nasza rodzina jest dość silna – opowiada.
Od początku rehabilitacji była silnie zmotywowana i nastawiona na walkę i usamodzielnienie się.
– To oczywiście niezwykle odmieniło moje życie, ale przede wszystkim chciałam być niezależna. Nie chciałam, by mnie wyręczano. Na pewno w rehabilitacji pomógł mi też wcześniej uprawiany sport. Uzyskanie niezależności pozwoliło mi łatwiej zaakceptować moją sytuację.
Anna Płoszyńska: Praca i czas po pracy
Anna kończy już studia na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi na kierunku technik dentystyczny. Od dłuższego czasu pracuje w swoim przyszłym zawodzie, z którym na razie wiąże przyszłość, bo zwyczajnie to lubi.
– Projektuję na komputerze protezy w 3D i zajmuję się obróbką metalu – tłumaczy.
To jednak nie wszystko, bo sporo satysfakcji daje jej też praca z dziećmi na wózkach w Fundacji Aktywnej Rehabilitacji. Uczy je m.in. techniki jazdy na wózku, gier zespołowych, tańca.
– Od przyszłego roku planuję też pracę z dorosłymi po wypadkach, chciałabym się w tym spełniać – mówi.
Anna postarała się, by na jej uczelni powstała sekcja taneczna dla osób z niepełnosprawnościami. Sama tańczyła w niej przez półtora roku, dopóki nie przeszkodziła pandemia. Potem zajęła się jednak pływaniem zawodowym w sekcji SSN Start Łódź. Ma już na koncie dwa brązy w mistrzostwach Polski, a pływa wyczynowo dopiero 2 lata.
Piękno bez barier
Do konkursu Miss Polski na Wózkach zgłosiła się spontanicznie.
– Bratowa znalazła informację o konkursie i właściwie pomyślałam: Czemu nie? Poznam nowych ludzi, przeżyję fajną przygodę i będę udowadniać, że piękno nie ma barier. I tak dostałam się do finałowej dwunastki – opowiada.
– Czuję, że spełniam się, łamiąc stereotypy dotyczące osób z niepełnosprawnościami. Bardzo chcę je obalać i pokazywać, że osoba na wózku może być tak samo piękna i wartościowa jak osoba chodząca.
Anna nie ukrywa, że w pozycji siedzącej żyje się trudniej. Czasami, jak każdy, ma ochotę płakać w poduszkę.
– Jednak bardzo ważne dla mnie jest, by pokazywać, że życie nie skończyło się po wypadku, chciałabym wpływać na inne osoby i motywować je do działania. Życie ma sens mimo tego, co nas spotyka.