Victor Escobar Prado zmarł w piątek, 7 stycznia po stoczeniu batalii prawnej o umożliwienie mu eutanazji. Jak podkreślał w swoich wpisach na Twitterze mężczyzna, cierpiał on na kilka schorzeń, które powodowały u niego silny i trwały ból oraz znacząco obniżały jego jakość życia.
„Nie żegnam się, ale do zobaczenia później. Życie nie jest czymś, co można kupić. Prędzej czy później nadchodzi kolej na każdego z nas. Wszyscy w pewnym momencie trafimy do miejsca, gdzie zatroszczy się o nas Bóg” – powiedział Victor w filmie nagranym na kilka godzin przed śmiercią. Opublikował go jego prawnik, Luis Giraldo, który towarzyszył mu w procesie sądowym.
Tego samego dnia uśmiercona została również 51-letnia Martha Sepúlveda. Jej historię kilka miesięcy temu szeroko relacjonowały światowe media. W październiku ub. roku centrum medyczne odwołało eutanazję kobiety na kilka godzin przed zaplanowanym terminem.
Eutanazja Victora Escobara i Marthy Sepúlvedy
Victor pracował jako kierowca TIR-ów i pewnego dnia, wskutek wypadku w pracy, został przygnieciony przez jedną z ciężarówek. Zdarzenie to spowodowało u niego trwałe uszkodzenie kręgosłupa.
W kolejnych latach mężczyzna doznał również dwóch wylewów krwi do mózgu. Poskutkowały one utratą pamięci oraz problemami z mową i poruszaniem się. Victor cierpiał z powodu przewlekłej obturacyjnej choroby płuc (POChP), nadciśnienia, cukrzycy i zwłóknienia płuc. Od 15 lat pozostawał pod opieką żony.
„Każdy dzień to dla mnie kolejne cierpienia, ból i udręka. Dzięki Bogu i prawnikowi otrzymam to, o co prosiłem” – powiedział mężczyzna po tym, gdy dowiedział się o ostatecznej zgodzie sądu na jego eutanazję.
Martha Sepúlveda miała być pierwszą w Kolumbii chorą osobą poddaną eutanazji mimo braku ryzyka rychłej śmierci. Po pierwotnej odmowie ze strony sądu wniosła sprzeciw i ostatecznie uzyskała jego zgodę. 50-letnia kobieta od kilku lat cierpiała na stwardnienie zanikowe boczne (ALS).
Prawo do życia w Kolumbii
Nienaruszalność prawa do życia zapisana jest teoretycznie w kolumbijskiej konstytucji. Niemniej zgodę na przeprowadzanie w tym kraju eutanazji wyraził miejscowy Trybunał Konstytucyjny.
W 1997 r. instytucja ta uznała, że śmiertelnie chorym pacjentom przysługuje "prawo do godnej śmierci". W 2014 r. Trybunał polecił nawet uregulować to zagadnienie Ministerstwu Zdrowia i Kongresowi Narodowemu. Żaden jednak ze stawianych pod głosowanie projektów ustaw nie uzyskał od tego czasu większości głosów.
W kolejnych latach kolumbijski Trybunał Konstytucyjny posuwał się w swoich orzeczeniach jeszcze dalej. Jeszcze w 2014 r. zezwolił na eutanazję dzieci, a w październiku 2021 r. zniósł wymóg nieuleczalności choroby jako warunku eutanazji.
Na ostatnią z decyzji powoływali się w swoich staraniach Victor i Martha. Placówki medyczne odmawiały jednak poddania ich eutanazji. Postawę lekarzy zmienił dopiero wyrok nakazowy kolumbijskiego sądu.
Śmierć nie jest terapią
Orzeczenia kolumbijskiego Trybunału Konstytucyjnego budzą wśród mieszkańców kraju wiele kontrowersji i nierzadkie są głosy podważające ich legalność. Wielu ekspertów podkreśla, że odpowiedzialny za stanowienie prawa będącego wyrazem społecznej woli Kongres Narodowy nigdy nie zezwolił na przeprowadzanie w tym kraju eutanazji.
W obliczu ostatnich wydarzeń głos w obronie ludzkiego życia zabrali także przedstawiciele kolumbijskiego Kościoła katolickiego. "Naród kolumbijski, poprzez swoich przedstawicieli w Kongresie, odrzuca ataki na życie ludzkie" – podkreślił wyraźnie przewodniczący Komisji Promocji i Obrony Życia przy kolumbijskim episkopacie, bp Francisco Ceballos.
"Zgodnie z naszymi najgłębszymi chrześcijańskimi przekonaniami, śmierć w żadnym wypadku nie może być terapeutyczną odpowiedzią na ból i cierpienie. Śmierć spowodowana wspomaganym samobójstwem czy eutanazją sprzeciwia się naszemu rozumieniu godności ludzkiego życia" – dodał duchowny.
Na marginiesie wspomnieć trzeba, że od początku roku eutanazja jest legalna również w Austrii. Osoby dorosłe bez stwierdzonych chorób psychicznych, które chcą umrzeć, muszą posiadać diagnozę medyczną wskazującą m.in. na nieuleczalność schorzenia, a także potwierdzoną zdolność do podejmowania decyzji.