Bierzmowanie – konieczny sakrament
Większość z nas pamięta być może jeszcze z któregoś z etapów katechezy, że bierzmowanie, wraz z chrztem i Eucharystią, należy do sakramentów „wtajemniczenia chrześcijańskiego”. Warto może jednak przypomnieć, że owo „wtajemniczenie” należy rozumieć nie jako zdobycie jakiejś tajemnej wiedzy czy wejście w posiadanie jakichś szczególnych sprawności. To wejście w tajemnicę, czy też z łaciny: misterium.
Chodzi oczywiście o tajemnicę/misterium życia Wcielonego Syna Bożego, Jezusa Chrystusa. Być chrześcijaninem – dosłownie: Chrystusowym, należącym do Chrystusa – oznacza nie tyle sympatyzowanie z jakimś zbiorem idei, poglądów, przekonań, czy systemem etycznym, ile egzystencjalne utożsamienie z Chrystusem, życie Jego życiem.
W to właśnie wprowadzają nas, to sprawiają i umożliwiają sakramenty „wtajemniczenia chrześcijańskiego": chrzest, bierzmowanie i Eucharystia.
Kiedy już to sobie uświadomimy, jasnym staje się, dlaczego Katechizm mówi, iż „należy wyjaśniać wiernym, że przyjęcie tego sakramentu jest konieczne jako dopełnienie łaski chrztu” (KKK 1285). Kodeks prawa kanonicznego stwierdza wręcz, że „wierni są obowiązani przyjąć ten sakrament w odpowiednim czasie” (KPK, kan. 890).
Ponieważ „sakramenty chrztu, bierzmowania i Najświętszej Eucharystii tak łączą się ze sobą, że są wymagane do pełnego wtajemniczenia chrześcijańskiego” (KPK, kan. 842 § 2), można wręcz pokusić się o stwierdzenie, że dopiero przyjęcie wszystkich trzech sakramentów wtajemniczenia czyni nas w pełni chrześcijanami. Bierzmowanie nie jest więc sakramentem „fakultatywnym” i „dla chętnych”, ale koniecznym, by żyć życiem w pełni chrześcijańskim.
Powody i konsekwencje oddzielenia chrztu i bierzmowania
Do dziś, gdy udziela się chrztu osobom dorosłym, bierzmowanie następuje zaraz po chrzcie. Na tej samej liturgii nowoochrzczony przyjmuje również po raz pierwszy Komunię Świętą (por. KPK 866). Taka była też praktyka pierwotnego Kościoła, którą do dziś zachowały Kościoły Wschodnie.
W tradycji chrześcijańskiego Zachodu, wraz ze wzrostem liczby wierzących, rozdzielono przyjmowanie chrztu i bierzmowania, rezerwując udzielanie tego drugiego sakramentu dla biskupów. W Kościołach Wschodnich bierzmowania (także maleńkim dzieciom) udziela zaraz po chrzcie kapłan, używając jednak do tego myronu (tj. oleju) poświęconego przez biskupa.
Zachodnią praktykę rozdzielania tych dwóch wydarzeń sakramentalnych motywowało pragnienie, by przyjmowanie bierzmowania z rąk biskupa wyrażało więź przyjmującego sakrament z biskupem, „który jest gwarantem i sługą jedności swego Kościoła oraz jego powszechności i apostolskości” oraz „związek z apostolskimi początkami Kościoła Chrystusowego” (KKK 1292).
Trzeba chyba przyznać, że praktyka Wschodu wydaje się logiczniejsza z punktu widzenia tzw. ekonomii sakramentalnej i teologii sakramentów. Zwyczaj zachodni, choć rozumnie motywowany, doprowadził w efekcie do dewaluacji bierzmowania w powszechnej świadomości wiernych, czyniąc zeń sakrament nie najszczęśliwiej pojmowanej „dojrzałości chrześcijańskiej”.
Dlaczego „nie najszczęśliwiej”? Dlatego, że choć przesunięcie go w czasie na tzw. „wiek rozeznania” (zdolności do rozumienia i podejmowania świadomych decyzji) stwarza szansę głębokiego przeżycia bierzmowania, jako momentu „wzięcia w swoje ręce” dziedzictwa wiary i życia wiecznego, podarowanego we chrzcie, to oddzielenie go od chrztu w znacznym stopniu zatarło jego znaczenie.
W pierwotnym Kościele mówiono wręcz o „podwójnym sakramencie” chrztu i bierzmowania (tak na przykład określał go św. Cyprian). Dziś katecheza przygotowująca do bierzmowania kładzie zazwyczaj przesadny akcent na darach Ducha Świętego, pomijając często kluczowy w jego rozumieniu wymiar egzystencjalnej jedności i utożsamienia wiernego z Chrystusem i Jego misterium paschalnym.
Czego nie można w Kościele bez bierzmowania?
Dopiero kiedy uświadomimy sobie znaczenie i związaną z nim wagę sakramentu bierzmowania, będziemy w stanie właściwie zrozumieć konsekwencje, jakie w życiu chrześcijanina pociąga za sobą zaniedbanie lub zaniechanie jego przyjęcia. Skoro sakrament ten dopełnia chrzest i oznacza (przynajmniej w praktyce zachodniej) świadome wzięcie odpowiedzialności za życie wieczne, otrzymane już uprzednio we chrzcie, oraz uzdalnia w pełni do podjęcia tego zadania, to logiczne stają się wymagania i ograniczenia, jakie Kościół stawia w dalszym toku życia wiary tym, którzy go nie przyjęli. Jakie to wymagania i ograniczenia?
Otóż ten, kto nie przyjął bierzmowania nie może:
– wstąpić do seminarium duchownego, ani tym bardziej godziwie przyjąć święceń (KPK, kan. 242 § 2; kan. 1033);
– wstąpić do nowicjatu, czyli rozpocząć życia zakonnego (KPK kan. 645 § 1);
– zostać rodzicem chrzestnym (KPK 874 § 1, punkt 3);
– być świadkiem innego bierzmowanego (KPK, kan. 893 § 1).
Czy bierzmowanie jest konieczne do małżeństwa?
Także od zamierzających zawrzeć sakramentalne małżeństwo wymaga się, by uprzednio przyjęli sakrament bierzmowania, o ile tylko jest to „możliwe bez poważnej niedogodności” (KPK, kan. 1065 § 1). W kraju, w którym dostęp do posługi duszpasterskiej jest właściwie niczym nieograniczony, doprawdy trudno mówić o możliwości wystąpienia owej „poważnej niedogodności”.
Wszelkie próby wykorzystywania przez "duchownych-dobrych wujków” tego zapisu Kodeksu celem „ułatwiania” nupturientom szybszego zawarcia małżeństwa z pominięciem „zbędnych formalności” (jak uprzejmi są nieraz nazywać przygotowanie do bierzmowania i przyjęcie go) świadczy o niezrozumieniu (lub lekceważeniu) sakramentalnej logiki życia chrześcijańskiego. I nosi znamiona działania niegodziwego, a w najlepszym wypadku wysoce nierozważnego.
Zresztą stosunek nupturientów do tak istotnego (vide powyższe wyjaśnienia) sakramentu, jakim jest bierzmowanie, pozwala wiele i z dużą dozą prawdopodobieństwa wnioskować na temat ich stosunku do sakramentu małżeństwa, którego pragnienie przyjęcia deklarują.
Dojrzałość chrześcijanina
W świetle tego, co powiedzieliśmy w poprzednich akapitach o znaczeniu i sensie sakramentu bierzmowania, nietrudno zrozumieć, że dopiero ktoś, kto dzięki łasce sakramentów wtajemniczenia żyje życiem w pełni chrześcijańskim, może w jakiejkolwiek formie wziąć odpowiedzialność za dalszy jego kształt (święcenia, nowicjat, małżeństwo). Ewentualnie za życie duchowe drugiej osoby (rodzic chrzestny, świadek bierzmowanego, współmałżonek).
Kodeks prawa kanonicznego nadmienia jeszcze, że przyjęcie chrztu i bierzmowania czyni wiernego świadkiem „ewangelicznego orędzia przez słowo i przykład życia chrześcijańskiego”. Co może wyrażać się w powołaniu go na współpracownika biskupa i prezbiterów w posłudze głoszenia Słowa Bożego i katechizacji w różnych jej wymiarach (KPK kan. 759).
Kto może przyjąć bierzmowanie?
Bierzmowanie może przyjąć każdy, kto został ochrzczony, a nie był jeszcze bierzmowany (KPK, kan. 889 § 1), „mający używanie rozumu”, „gdy jest odpowiednio pouczony, właściwie dysponowany, może odnowić przyrzeczenia chrzcielne” (KPK kan. 889 § 2) i prosi o jego udzielenie „należycie i rozumnie” (KPK kan. 885 § 1).
Owszem, „prosi” – bo my Kościół o sakramenty prosimy. Nie „należą się” nam one, ale są zawsze darami Boga, którymi Kościół zobowiązany jest godziwie i rozumnie szafować.