Popiełuszkowie: szkoła życia i wiary
Z okazji 74. rocznicy urodzin kapelana “Solidarności”, 14 września 2021 r. na facebookowym kanale Sanktuarium, Muzeum i Ośrodka Dokumentacji życia i kultu Błogosławionego Księdza Jerzego Popiełuszki pojawił się film z wypowiedzią siostry błogosławionego, pani Teresy Boguszewskiej.
Pierwsze słowa są niby zwyczajnie: “Nazywam się Teresa Boguszewska. Pochodzę ze wsi Okopy. Jestem córką Władysława i Marianny Popiełuszko” – przedstawia się. Jednak po wypowiedzeniu przez nią imion rodziców, w oczach widać nostalgię i miłość.
Ten moment jest niezwykły i nastraja do wysłuchania niedługiej opowieści o dziecięcym życiu rodzeństwa Popiełuszków, pełnym ciężkiej pracy, ale też modlitwy.
Rodzice nauczyli ich wiary i miłości. “Nauczyli nas, że trzeba kochać Boga i kochać ludzi. Mama mawiała: kochać sercem i czynami, i będziesz w niebie z aniołkami” – opowiada pani Teresa.
Młody Popiełuszko: cierpliwy i stanowczy
O ks. Jerzym jako dziecku mówi: “On był strasznie cierpliwy. Kiedyś przebił sobie w szkole rękę gwoździem i nawet nie zapłakał. Nawet gdy ktoś go uderzył czy na niego krzyknął, on stawiał na swoim. Był bardzo stanowczy, ale nic złego nie robił” – wspomina swojego młodszego brata.
„Nawet jak zginę, to za wiarę”
Bardzo poruszające i osobiste są wspomnienia z ostatniej wizyty ks. Jerzego w jej domu: “Kiedy był u mnie ostatni raz, zapytałam, jak tam u niego. Mówił, że teraz lepiej, że już na zeznania nie chodzi. Ja mówię: Dzieciaku, żeby tobie tylko krzywda się nie stała. A on mówi: Słuchaj, a nawet jak ja zginę, to za nic, za żadne chuligaństwo, tylko za wiarę. To były jego ostatnie słowa, jakie słyszałam. Minęły może dwa miesiące i zginął za wiarę”.
Parę minut wcześniej pani Teresa wypowiedziała bardzo znamienne słowa, pokazujące jej piękną i silną wiarę: “Matka Boża Najświętsza wszystkim kierowała... I Pan Jezus. I tak wyszło. Taka wola Boża i trzeba z wolą Bożą zgodzić się… Na złe i na dobre”.
Nie mogłam uwierzyć
O porwaniu brata dowiedziała się z Dziennika Telewizyjnego. “To była sobota. Mówią, że porwali, a ja do teściowej, która leżała w małym pokoju: Mamo, ks. Jerzego porwali. Odmówiła Anioł Pański i powiedziała, że jego już nie ma i nie będzie, skoro go porwali”.
Dziś wiemy, że teściowa pani Teresy miała rację, ale prawdopodobnie ani jedna, ani druga nie przypuszczała, że z tej śmierci Bóg wyprowadzi tak wiele życia dla Kościoła i dla Polski.
Kiedy w 2010 r. beatyfikowano brata pani Teresy, ks. Jerzego Popiełuszkę, mogła już modlić się za jego wstawiennictwem, ale – jak opowiada – na początku wcale nie było to łatwe: „Nie mogłam sama sobie uwierzyć. Toż my razem bawili się, a teraz ja idę przed obraz i modlę się do Ciebie. Teraz to już bardzo przyzwyczaiłam się i wierzę, że on dużo mi pomaga” – kończy łamiącym się głosem.
Zobaczcie cały film z siostrą ks. Jerzego Popiełuszki: