separateurCreated with Sketch.

Łowi ryby i poluje. Polski misjonarz na Alasce

FATHER STAN JASZEK
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Nauczył się żyć w wymagającym, arktycznym klimacie, gdzie temperatura spada nawet do 58 stopni poniżej zera. Ks. Stan Jaszek to polski misjonarz, który od kilku lat posługuje na Alasce. Za swoją pracę otrzymał niedawno nagrodę Lumen Christi.

Ks. Stan Jaszek jest jednym z nielicznych misjonarzy posługujących w największej geograficznie diecezji w Stanach Zjednoczonych. Dziewiętnaście lat temu duchowny dołączył do stylu życia Eskimosów: najpierw pracował w diecezji Fairbanks, a teraz posługuje społeczności z plemienia Yup'ik.

Alaska nie jest pierwszą misją kapłana. Wcześniej przekazywał Dobrą Nowinę na czterech kontynentach.

Niedawno otrzymał nagrodę Lumen Christi, która jest najwyższym wyróżnieniem przyznawanym przez organizację Catholic Extension i trafia do ludzi, "którzy promieniują i objawiają światło Chrystusa we wspólnotach, w których służą".

Ks. Stan Jaszek: "Bóg działa łagodnie, a zmiana wymaga czasu"

Ks. Jaszek dorastał w komunistycznej Polsce. Już jako nastolatek poczuł powołanie do służby na misjach. W czasie jego formacji kapłańskiej umacniał się ruch "Solidarności", dla którego inspiracją do dalszych działań była przełomowa wizyta nowo wybranego papieża Jana Pawła II w 1979 roku. "Kościół był w rzeczywistości miejscem, w którym ludzie mogli czuć się wolni" – opowiada ks. Jaszek w rozmowie z Catholic Extension.

Okazuje się, że to właśnie ten czas przekazał mu pewną mądrość, którą dzieli się do dziś: "Patrzenie, jak katolicy pokonują komunizm – głównie poprzez modlitwę – nauczyło mnie, że Bóg działa łagodnie, a zmiana wymaga czasu, ale łaska zawsze przynosi pozytywne rezultaty".

Ks. Stan Jaszek: Peru, RPA, a w końcu i Alaska

Po święceniach kapłańskich ks. Jaszek został zaproszony do odwiedzenia Peru. Pojechał tam na prośbę księdza, który właśnie rozpoczynał pracę misyjną w Andach. Jego początkowo zaplanowana na dwa miesiące wizyta rozciągnęła się na pół roku.

W rozmowie dla Catholic Extension ks. Stan opowiada, że trudne warunki go nie zniechęciły. Wręcz przeciwnie! To właśnie wtedy utwierdził się w przekonaniu, że praca na misjach to jego powołanie.

Początkowo chciał służyć w krajach hiszpańskojęzycznych. Nie od dziś jednak wiadomo, że życie misjonarza pełne jest niespodzianek. Przyjaciel ks. Jaszka przekonał go do przyjęcia pracy wśród plemion Południowej Afryki.

Duchowny rozpoczął studia w języku angielskim oraz zuluskim. Podróżował na własną rękę między 14 wioskami. "Praca w RPA wymagała ode mnie daleko idącej niezależności. To był najważniejszy czas rozwoju mojej osobowości – stać się niezależnym i zaradnym, nie oczekując pomocy" – wspomina.

Po ośmiu latach pobytu w RPA poczuł potrzebę zmiany. Któregoś dnia zażartował, że chętnie wybrałby się na Alaskę. Wysłał nawet list do biskupa Fairbanks i otrzymał pozytywną odpowiedź.

Dziewiętnaście lat na Alasce

Ks. Stan przybył na Alaskę i rozpoczął upragnioną misję. Musiał jednak zmienić styl życia. Ludzie z plemienia Yup'ik żyją głównie z tego, co zaoferuje im morze i ląd. Dieta jest prosta, składa się z owoców morza i zwierząt arktycznych. Dzięki radom okolicznej ludności nauczył się walczyć o przetrwanie.

Duchowny uważa, że właśnie poprzez codzienne doświadczenia możliwe jest nawiązanie relacji z daną społecznością, a dzięki temu głoszenie Ewangelii staje się prostsze.

"Jezus w swojej służbie opowiadał historie, które były bardzo dobrze znane ludziom, z którymi rozmawiał. Były to historie, których doświadczali na co dzień " – mówi ks. Jaszek, dodając, że dzięki doświadczeniu "stylu życia ludzi" jego własne historie mogą być częścią "codziennych doświadczeń ludzi", którym na co dzień służy.

Polski misjonarz z nagrodą Lumen Christi

Za swoją pracę kapłan otrzymał niedawno nagrodę Lumen Christi. W informacji prasowej organizacja Catholic Extension napisała, że kapłan "z otwartymi ramionami zaprasza ludzi do pogłębienia relacji z Bogiem, jednocześnie potwierdzając duchowość i kulturę swojej owczarni".

"Dzieje się tak po części dlatego, że [duchowny] oddał im własne serce. Wiele lat wcześniej, zanim papież Franciszek powiedział, że kapłan powinien pachnieć jak jego owce, ksiądz Jaszek urzeczywistniał tę wizję" – czytamy w opublikowanym oświadczeniu uzasadniającym przyznanie nagrody.

Źródła: catholicextension.org; thecatholicspirit.com

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.