Ks. Stan Jaszek jest jednym z nielicznych misjonarzy posługujących w największej geograficznie diecezji w Stanach Zjednoczonych. Dziewiętnaście lat temu duchowny dołączył do stylu życia Eskimosów: najpierw pracował w diecezji Fairbanks, a teraz posługuje społeczności z plemienia Yup'ik.
Alaska nie jest pierwszą misją kapłana. Wcześniej przekazywał Dobrą Nowinę na czterech kontynentach.
Niedawno otrzymał nagrodę Lumen Christi, która jest najwyższym wyróżnieniem przyznawanym przez organizację Catholic Extension i trafia do ludzi, "którzy promieniują i objawiają światło Chrystusa we wspólnotach, w których służą".
Ks. Stan Jaszek: "Bóg działa łagodnie, a zmiana wymaga czasu"
Ks. Jaszek dorastał w komunistycznej Polsce. Już jako nastolatek poczuł powołanie do służby na misjach. W czasie jego formacji kapłańskiej umacniał się ruch "Solidarności", dla którego inspiracją do dalszych działań była przełomowa wizyta nowo wybranego papieża Jana Pawła II w 1979 roku. "Kościół był w rzeczywistości miejscem, w którym ludzie mogli czuć się wolni" – opowiada ks. Jaszek w rozmowie z Catholic Extension.
Okazuje się, że to właśnie ten czas przekazał mu pewną mądrość, którą dzieli się do dziś: "Patrzenie, jak katolicy pokonują komunizm – głównie poprzez modlitwę – nauczyło mnie, że Bóg działa łagodnie, a zmiana wymaga czasu, ale łaska zawsze przynosi pozytywne rezultaty".
Ks. Stan Jaszek: Peru, RPA, a w końcu i Alaska
Po święceniach kapłańskich ks. Jaszek został zaproszony do odwiedzenia Peru. Pojechał tam na prośbę księdza, który właśnie rozpoczynał pracę misyjną w Andach. Jego początkowo zaplanowana na dwa miesiące wizyta rozciągnęła się na pół roku.
W rozmowie dla Catholic Extension ks. Stan opowiada, że trudne warunki go nie zniechęciły. Wręcz przeciwnie! To właśnie wtedy utwierdził się w przekonaniu, że praca na misjach to jego powołanie.
Początkowo chciał służyć w krajach hiszpańskojęzycznych. Nie od dziś jednak wiadomo, że życie misjonarza pełne jest niespodzianek. Przyjaciel ks. Jaszka przekonał go do przyjęcia pracy wśród plemion Południowej Afryki.
Duchowny rozpoczął studia w języku angielskim oraz zuluskim. Podróżował na własną rękę między 14 wioskami. "Praca w RPA wymagała ode mnie daleko idącej niezależności. To był najważniejszy czas rozwoju mojej osobowości – stać się niezależnym i zaradnym, nie oczekując pomocy" – wspomina.
Po ośmiu latach pobytu w RPA poczuł potrzebę zmiany. Któregoś dnia zażartował, że chętnie wybrałby się na Alaskę. Wysłał nawet list do biskupa Fairbanks i otrzymał pozytywną odpowiedź.
Dziewiętnaście lat na Alasce
Ks. Stan przybył na Alaskę i rozpoczął upragnioną misję. Musiał jednak zmienić styl życia. Ludzie z plemienia Yup'ik żyją głównie z tego, co zaoferuje im morze i ląd. Dieta jest prosta, składa się z owoców morza i zwierząt arktycznych. Dzięki radom okolicznej ludności nauczył się walczyć o przetrwanie.
Duchowny uważa, że właśnie poprzez codzienne doświadczenia możliwe jest nawiązanie relacji z daną społecznością, a dzięki temu głoszenie Ewangelii staje się prostsze.
"Jezus w swojej służbie opowiadał historie, które były bardzo dobrze znane ludziom, z którymi rozmawiał. Były to historie, których doświadczali na co dzień " – mówi ks. Jaszek, dodając, że dzięki doświadczeniu "stylu życia ludzi" jego własne historie mogą być częścią "codziennych doświadczeń ludzi", którym na co dzień służy.
Polski misjonarz z nagrodą Lumen Christi
Za swoją pracę kapłan otrzymał niedawno nagrodę Lumen Christi. W informacji prasowej organizacja Catholic Extension napisała, że kapłan "z otwartymi ramionami zaprasza ludzi do pogłębienia relacji z Bogiem, jednocześnie potwierdzając duchowość i kulturę swojej owczarni".
"Dzieje się tak po części dlatego, że [duchowny] oddał im własne serce. Wiele lat wcześniej, zanim papież Franciszek powiedział, że kapłan powinien pachnieć jak jego owce, ksiądz Jaszek urzeczywistniał tę wizję" – czytamy w opublikowanym oświadczeniu uzasadniającym przyznanie nagrody.
Źródła: catholicextension.org; thecatholicspirit.com