Wanda i Radek Mokrzyccy tworzą dużą rodzinę – wychowują dziesiątkę dzieci. Jednej z córek dali na imię Faustyna, po świętej. Dlaczego? Zdradzają, że ciąża z córeczką wypadła w czasie Roku Miłosierdzia. Wtedy też, niedługo po świętach wielkanocnych, pojechali do Łagiewnik. Nie znali jeszcze płci dziecka, ale imię sekretarki od Bożego miłosierdzia mocno w nich zakiełkowało. Mówią, że mimo wszystko nastawiali się na narodziny synka i rozmawiali o imionach męskich. Te dla dziewcząt nie były zbyt żywo dyskutowane.
– Radek zaproponował Faustynę, ale nie byłam przekonana. Faustyna? Nie brzmiało mi – opowiada Wanda.
Św. Faustyna u małej Faustynki
Po pielgrzymce do Łagiewnik czekała ich wizyta u lekarza. Jakież było ich zdziwienie, gdy okazało się, że czekają na córkę, a nie na synka.
– Gdy wróciłam do domu z wieścią, że noszę pod sercem kolejną dziewczynkę, mąż tylko spojrzał i powiedział: Faustyna! – opowiada Wanda.
Dziewczynka urodziła się w sierpniu, trwał sezon urlopowy, przyjaciele w rozjazdach, trudno było zaprosić kogoś, kto – oprócz rodziny – chciałby przyjść i przywitać małą Mokrzycką. Rodzice nawet martwili się tym trochę, że telefon, który powinien dzwonić i obwieszczać chęć ujrzenia małej, milczy. Wreszcie zadzwonił.
– Zapowiedziała się Tonia, koleżanka. Ucieszyliśmy się bardzo. Ale przeżyliśmy szok, gdy okazało się, że w tym dniu Tonia przewozi z Krakowa do Francji relikwie… świętej siostry Faustyny! Tak więc tak naprawdę to święta imienniczka osobiście odwiedziła naszą córkę w domu… – wspomina ze wzruszeniem Wanda.
Niedługo potem, z racji chrztu, rodzina otrzymała w prezencie relikwie świętej III stopnia. Zajmują one teraz honorowe miejsce przy obrazie Jezusa Miłosiernego, przy którym Mokrzyccy codziennie modlą się Koronką do Bożego miłosierdzia.