Choć nigdy nie widziałem twarzy Matki Bożej, wiem, że nie ma piękniejszej na świecie. Moim największym pragnieniem jest to, aby to przepiękne oblicze było pierwszą rzeczą, jaką zobaczę po śmierci.
Całkiem niedawno natknąłem się na pewien wyjątkowy obraz Maryi. Zyskał on ogromną popularność w mediach społecznościowych w związku z projektem legalizacji aborcji w Meksyku. Ku powszechnemu zdumieniu, sprawa, która wydawała się przegrana, ostatecznie zakończyła się zwycięstwem. Sąd Najwyższy Meksyku opowiedział się za życiem.
Taki obrót wydarzeń dla wielu osób był prawdziwym cudem. Osobiście dostrzegłem w nim działanie pełnych miłości rąk Maryi, która wzięła w obronę swoje najbardziej bezbronne dzieci.
Na wspomnianym wizerunku Matka Boża trzyma w dłoniach maleńkie dziecko i z czułością je całuje. Ona sama stoi na straży życia i dlatego życie odnosi zwycięstwo! Obraz doskonale oddaje piękno i słodycz Królowej Nieba, a płynące od niego pokój i radość potęgują naszą miłość do Niej.
Jak i kiedy odkryłaś w sobie tak wszechstronny talent plastyczny?
Ana Laura Salazar: Pochodzę z rodziny wielu pokoleń malarzy. Mama malowała portrety i przez całe życie praktycznie nie wypuszczała pędzla z ręki. Chciałam malować odkąd sięgam pamięcią, dlatego nigdy nie miałam problemów z rozeznaniem ścieżki życiowej. Talent obserwuję w sobie od urodzenia.
Co czujesz, kiedy malujesz? O czym myślisz?
Malarstwo od zawsze było moim życiem, sposobem, w który najlepiej potrafię się wyrażać. Czerpię radość z każdego pociągnięcia pędzla, uwielbiam zaszywać się w pracowni. Mam trzy wspaniałe córki i cudownego męża, którzy jakoś ze mną wytrzymują! Siedzę tam zamknięta całymi dniami i nagle słyszę: „Mamo, znajdziesz dla mnie chwilę?”. Naprawdę jestem wdzięczna za ten dar. To wspaniałe uczucie móc wyrażać się za pośrednictwem obrazów i porozumiewać w ten sposób z innymi.
Wiemy, że masz talent, ale czy chodziłaś do szkoły, by go rozwijać?
Nie, sytuacja finansowa w domu nie pozwoliła mi na podjęcie studiów. Wszystkiego, co umiem, nauczyłam się od mamy. Uczestniczyłam w różnych pojedynczych warsztatach i kursach oraz uczyłam się trochę rękodzieła. Ale tak naprawdę przez całe życie eksperymentuję z różnymi technikami. Moją ulubioną jest akwarela. To dzięki niej najlepiej komunikuję się z otoczeniem.
Jaki wpływ na Twoje dzieła ma wiara w Boga?
Rodzice byli praktykującymi katolikami. Wzrastałam w wierze od dziecka. W moim życiu był moment, że poczułam przynaglenie, by bardziej kochać Maryję i prosiłam Jezusa: „Pomnóż moją miłość do Twojej Matki”. Sądzę, że teraz to Ona mnie prowadzi i wstawia się za mną w różnych sprawach. Kiedy przychodzi zamówienie na jakiś religijny obraz, najpierw nad nim rozmyślam, a później się modlę i proszę Ducha Świętego o natchnienie. „Prowadź mnie! Poruszaj moim pędzlem!”. Zależy mi, by moje dzieła przemawiały do ludzkich serc.
Porozmawiajmy o obrazie „Maryja, Matka Życia”.
Powstawał stopniowo. Mam za sobą bolesne doświadczenie ciąży pozamacicznej. Obejrzałam dokument przedstawiający koszmar zabiegu aborcji. Miałam wrażenie, że słyszę krzyk zabijanego dziecka. Przeszył mnie do głębi! W kontekście tego, co ostatnio dzieje się wokół aborcji w Meksyku, pomyślałam, że chciałabym namalować obraz w proteście przeciwko aborcji. Podzieliłam się tym zamiarem z pewną siostrą zakonną. Ona podarowała mi ceramiczną figurkę nienarodzonego dziecka, która zrobiła na mnie duże wrażenie. Za każdym razem kiedy na nią patrzyłam, modliłam się o ratunek dla jakiegoś dzieciątka.
Figurka cię zainspirowała?
Kiedy trzymałam ją w dłoniach pomyślałam, że właśnie tak ją namaluję, bo każde dziecko jest w rękach Maryi. Obraz powstał na początku roku. Wszystko, co zarabiam na jego reprodukcjach, przekazuję na rzecz stowarzyszenia VIFAC, które wspiera kobiety ciężarne w trudnej sytuacji życiowej. Kiedy odrzucono projekt legalizacji aborcji w stanie Veracruz, w podziękowaniu wysłałam obraz i nagle okazało się, że stał się bardzo popularny w sieci. To była ogromna niespodzianka, ponieważ nigdy wcześniej nic podobnego mi się nie przydarzyło!