Katarzyna Łaniewska znajomość z ks. Jerzym Popiełuszką nawiązała dzięki Romie Szczepkowskiej, która była niejako łącznikiem między duchownym a artystami. Szczepkowska zapytała, czy aktorka miałaby ochotę zaangażować się w oprawę Mszy świętych za Ojczyznę, które w latach 1982-1984 ks. Popiełuszko odprawiał w kościele na warszawskim Żoliborzu.
Chodziło o recytowanie poezji, śpiewanie pieśni religijno-patriotycznych. Propozycja współpracy z księdzem przypadła aktorce do gustu, ale miała ona wątpliwości, czy on również poprze ten pomysł, ponieważ – jak sama mówiła – nie była wtedy zbyt blisko Kościoła.
Na pierwsze spotkanie z księdzem Łaniewska umówiła się na Starym Mieście. „To było po jakichś demonstracjach, bo pamiętam poprzewracane ławki. W pewnym momencie przez jedną z nich przeskoczył energicznie młody człowiek – w dżinsach i czerwonej koszulce w kratę. Znałam księdza z widzenia, więc wiedziałam, że to jest on. Usiadł i zaczęliśmy rozmawiać” – opowiadała Sylwii Jabs.
Zaproszenie do udziału w Mszach za Ojczyznę aktorka uznała za rodzaj szczególnego wyróżnienia. Podobnie jej koleżanki i koledzy po fachu.
Msze za Ojczyznę w dość krótkim czasie „rozlały się” na cały kraj, co dla artystów również oznaczało pracę na dużo większą, bo ogólnopolską, skalę. Aktorka obliczyła kiedyś, że z programem religijno-artystycznym wystąpiła aż 460 razy.
Ks. Popiełuszko jeździł czasami do Domu Aktora Weterana w Skolimowie. Lubił tam wypoczywać, nocował w tzw. Domku Ogrodnika. Odprawiał msze, wybierał z aktorami poezję do homilii.
Któregoś razu ubecy postanowili przestraszyć artystów, którzy współpracowali z duchownym. Aktorka miała wtedy samochód marki Łada, który zdewastowali, oblewając go żrącą substancją chemiczną, pocięli też wszystkie opony. To samo zrobili z autem Kazimierza Kaczora. Piosenkarzowi Piotrowi Szczepanikowi podpalili stodołę.
Artyści nie dali się jednak złamać, nie ulegli lękowi i dalej występowali w parafii Świętego Stanisława Kostki oraz jeździli po Polsce.
Szczególnie wzruszającym przeżyciem była dla aktorki wizyta w domu rodzinnym ks. Jerzego, kilka miesięcy po jego śmierci. Łaniewska pojechała do Suchowoli z kolegami i koleżankami artystami, m.in. z Haliną Łabonarską. Ta zabrała w podróż swego kilkuletniego wówczas synka.
Chłopiec nigdy wcześniej nie był na wsi, bardzo chciał zobaczyć krowy i koniki. Usłyszawszy to, tata księdza uśmiechnął się, wziął chłopca za rękę i zaprowadził do obórki. Pani Marianna Popiełuszko powiedziała wtedy, że był to pierwszy uśmiech na twarzy męża od dnia, w którym dowiedział się, że syn został porwany.
W domu rodzinnym kapłana w jednym z pomieszczeń znajdował się piec chlebowy. Matka księdza upiekła pyszne bochny, a następnie poczęstowała nimi zmęczonych podróżą gości. W pokoju obok znajdowało się mnóstwo fotografii i innych pamiątek związanych z ks. Jerzym.
Ks. Popiełuszkę zapamiętała jako człowieka skromnego, ale z charyzmą. Zaangażowanego w sprawy ludzi, oddanego Bogu. Przekonanego o słuszności tego, co robi.
*Źródło: www.opoka.org.pl; tygodnik Niedziela (35/2012); „Katarzyna Łaniewska: Msze za Ojczyznę. Tam była wolna Polska”, nagranie dźwiękowe z 12 kwietnia 2013 r., autor nagrania: Sylwia Jabs