Jakie są pokusy, które do mnie przychodzą? Czy proszę swojego anioła stróża o pomoc w chwilach dręczącej pokusy? Dzisiaj wychodzimy z Jezusem na pustynię. On także był dręczony przez złego ducha i doznawał pokus. Pokazuje to, że samo doświadczanie pokusy nie jest niczym złym. Dopiero jej uleganie jest grzechem.
„Wtedy Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła. A gdy przepościł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, odczuł w końcu głód. Wtedy przystąpił kusiciel i rzekł do Niego: «Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, żeby te kamienie stały się chlebem». Lecz on mu odparł: «Napisane jest: Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych». Wtedy wziął Go diabeł do Miasta Świętego, postawił na narożniku świątyni i rzekł Mu: «Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół, jest przecież napisane: Aniołom swoim rozkaże o tobie, a na rękach nosić cię będą byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień». Odrzekł mu Jezus: «Ale jest napisane także: Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego». Jeszcze raz wziął Go diabeł na bardzo wysoką górę, pokazał Mu wszystkie królestwa świata oraz ich przepych i rzekł do Niego: «Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon». Na to odrzekł mu Jezus: «Idź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz». Wtedy opuścił Go diabeł, a oto aniołowie przystąpili i usługiwali Mu” (Mt 4,1-12).
Jezus jest podobny do nas we wszystkim oprócz grzechu. Skoro tak, to znaczy, że same pokusy grzechem nie są, a nawet nie są niczym złym. Są bardzo naturalną rzeczywistością dla człowieka. Każdy z nas im podlega i nie jest to jeszcze powód, żeby siebie oskarżać. Scena z Ewangelii może nas jednak nauczyć, w jaki sposób przeciwstawić się pokusom, ponieważ widzimy Jezusa, który zmaga się z trzema pokusami. Dwie pierwsze dotyczą Jego tożsamości. Dotykają czegoś bardzo głębokiego w Nim.
Jezus wychodzi na pustynię zaraz po chrzcie w Jordanie, czyli po bardzo mocnym doświadczeniu Bożej obecności. W momencie chrztu Jezus słyszy: „To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie”. Jezus musi się skonfrontować z tym doświadczeniem, przyjąć je i przekształcić w coś, co się w Nim utrwali.
On też musiał dojść do tego, kim jest, do czego Ojciec Go powołuje, jak ma wyglądać Jego misja, czego Ojciec od Niego oczekuje, jak chce, żeby kochał. Dlatego, kiedy słyszy od szatana: „Jeśli jesteś…”, to znaczy, że próbuje się podważyć Jego tożsamość. Odpowiedź Jezusa ucina tę insynuację, nie pozwala szatanowi na zachwianie Jego poczuciem bycia kochanym, bycia synem, bycia wybranym.
Ta pokusa jest dobrze znana każdemu z nas. Słyszę ją zawsze, kiedy padają słowa: „Jeśli Bóg jest dobry… Jeśli Bóg istnieje, niech mnie uzdrowi… Niech wprowadzi pokój na świecie… Niech sprawi, że wszyscy księża będą święci…”. To właśnie nie tędy droga. Pokusa ta dotyczy zabezpieczenia, pragnienia siły, władzy.
Jezus walczy z pokusami na trzy sposoby. Pierwszy to Jego stała łączność z Ojcem. Jest wciąż blisko Niego, w kontakcie, modli się i pyta, jak Ojciec to widzi. Drugi to niewchodzenie w interakcję z szatanem. Ucina te pokusy bardzo szybko. Trzeci to neutralizowanie pokus. Nie ma miejsca na żadne kompromisy. Chrystus jest zdecydowany i nie boi się powiedzieć: „Idź precz szatanie”.
W momencie, kiedy dochodzi do odejścia szatana, ukazują się aniołowie, którzy w innej synoptycznej Ewangelii towarzyszą Jezusowi od samego początku Jego obecności na pustyni. M.in. jest to anioł stróż, ten który jest przy nas, jest świadkiem naszego życia, który zna nas lepiej, niż my sami siebie znamy, który towarzyszy nam także podczas pokus.
Święty Jan Bosko zachęcał do tego, żeby korzystać z pomocy anioła stróża. Mówił: „Wzywaj swego anioła stróża w chwili pokusy, gdyż bardziej on chce ci pomóc, niż ty chcesz jego mocy”. Skoro aniołowie usługiwali, pomagali Chrystusowi, który był już wycieńczony i zmęczony tą walką z szatanem, to dlaczego mieliby nie pomóc nam dzisiaj? Mierzmy się z tym, jakie sami mamy pokusy i co do nas przychodzi.
Może jest w tym coś dla nas takiego, co powraca i wytrąca nas z równowagi. Warto wówczas iść do spowiedzi i powiedzieć o tym spowiednikowi. Pokusy nie są grzechem, ale warto je obnażyć, wyciągnąć na światło dzienne. Róbmy to także z pomocą anioła stróża, zapraszajmy go wtedy, kiedy robimy rachunek sumienia, żeby pomógł nam przypomnieć sobie również to, czego może nie chcielibyśmy pamiętać.