separateurCreated with Sketch.

Przez 24 lata szukał porwanego syna. Właśnie się odnaleźli

CHINA, GUO GANGTANG
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Ewa Rejman - 27.07.21
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Guo jeździł na motocyklu po chińskich prowincjach, pokazywał tysiącom ludzi zdjęcie synka i pytał, czy ktoś go nie widział. Szacuje, że przez te lata pokonał łącznie 500 tys. kilometrów.

21 września 1997 r. dwuletni Guo Xinzhen bawił się przed domem, a jego mama stała w kuchni i gotowała obiad. W pewnym momencie zorientowała się, że chłopczyk zniknął. Rodzice natychmiast rozpoczęli gorączkowe poszukiwania, które – jak się okazało – miały trwać aż 24 lata.

Początkowo mogli liczyć na wsparcie aparatu państwa i wielu znajomych. Gdy jednak przez kolejne miesiące nie nadchodziły żadne wieści, niemal wszyscy poczuli zniechęcenie i zaprzestali dalszych działań. Guo z żoną jako jedyni nigdy się nie poddali.

Postanowili szukać syna na własną rękę. Guo ruszył w podróż swoim motocyklem, do którego przyczepił dwa banery. Na jednym z nich pod wydrukowanym zdjęciem chłopca napisał słowa „Gdzie jesteś?”, a na drugim: "Tata cię szuka, żeby zabrać cię do domu”.

Przez kolejne lata podróży zużył dziesięć motocykli. Szybko skończyły mu się oszczędności. Często brakowało mu pieniędzy nawet na jedzenie i mógł posilić się tylko, jeżeli spotkał kogoś, kto się nad nim zlitował. Nie zliczył, ile razy nocował pod gołym niebem lub pod mostami. „Tylko przemierzając drogi w poszukiwaniu syna, czułem, że jestem ojcem” – mówił Guo.

W Chinach podobne porwania zdarzały się stosunkowo często i dotyczyły przede wszystkim chłopców. Z powodu polityki jednego dziecka i wyraźnej preferencji dla męskich potomków wiele rodzin wolało adoptować uprowadzonych synów zamiast ryzykować narodziny córki. W 2012 r. Guo założył organizację zrzeszającą rodziców znajdujących się w podobnej sytuacji i nagłośnił problem w dostępnych w kraju mediach społecznościowych. Przyciągnął uwagę tak wielu osób, że powstał nawet film oparty na jego historii, zatytułowany Strata i miłość. Choć w tamtym czasie Guo nie wiedział, czy kiedykolwiek uda mu się odnaleźć syna, to dzięki swoim wysiłkom pomógł co najmniej kilkudziesięciu innym dzieciom bezpiecznie wrócić do domów.

Przypadek Guo zainteresował też władze posiadające dostęp do ogromnych zasobów danych pozwalających na identyfikację obywateli i często służących do ich inwigilacji. Tym razem jednak te możliwości mogły przysłużyć się dobrej sprawie. Urzędnicy z prowincji, w której mieszka Guo, otrzymali informacje o mężczyźnie, który mógł być jego synem. Badania krwi potwierdziły te wieści, a stęsknieni rodzice nie mogli uwierzyć, że wszystko dzieje się naprawdę.

Dwoje ludzi – kobieta o nazwisku Tang i mężczyzna o nazwisku Hu, którzy porwali chłopca przez laty – zostało odnalezionych i aresztowanych. Według państwowych mediów pani Tang dostarczyła chłopca panu Hu, który następnie sprzedał go zainteresowanej rodzinie. Podobno oboje przyznali się do winy.

Kiedy jednak pastwo Xinzhen mogli po raz pierwszy po 24 latach uściskać syna, woleli nie myśleć już o przeszłości. „Nasze dziecko się odnalazło. Teraz zostało nam już tylko szczęście” – mówił wzruszony Guo w telewizyjnym wywiadzie. Nie żywi też wrogości wobec ludzi, którzy wychowali chłopca i chciałby, żeby zostali ich przyszywanymi krewnymi. „Moje maleństwo wróciło” – to jedyne słowa, które była w stanie powiedzieć mama, trzymając syna w ramionach.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.