Jane Marczewski w czerwcu ubiegłego roku zachwyciła swoim talentem widzów i jurorów amerykańskiej wersji programu "Mam talent". Występowała pod pseudonimem "Nightbirde", a za jej głosem kryła się trudna, choć przepełniona wiarą historia. Niestety, jak poinformował amerykański portal people.com, Jane przegrała walkę z rakiem. Zmarła, mając 31 lat.
Kim była Jane Marczewski
Łatwo jest użalać się nad sobą i być przytłoczonym tym, co dzieje się w naszym życiu. Ale by podnieść nas na duchu czasem wystarczy, by ktoś przypomniał nam o prawdziwym pięknie. Swoim oszałamiającym występem zrobiła to młoda Amerykanka – "Nightbirde".
Jane Marczewski – tak naprawdę nazywa się "Nightbirde", która wystąpiła w telewizyjnym talent show America's Got Talent. Kiedy na scenę wyszła 30-letnia, drobna dziewczyna z urzekającym uśmiechem, nikt nie spodziewał się, że ma w sobie taką siłę.
Powiedziała, że w ostatnich latach – z powodu walki z rakiem – nie pracowała. Ale wcześniej prowadziła uwielbienie w swoim kościele i występowała w swoim mieście w Ohio. Jednak zaczęła nie lubić siebie – poczuła, że nie zna siebie, więc postanowiła zrobić sobie trzyletnią przerwę w muzyce, aby poświęcić się Bogu.
Zobacz co Jane mówiła o nadziei:
Historia Jane. Diagnoza: rak
W 2017 r., kiedy planowała powrót do muzyki, piosenkarka z Ohio dowiedziała się, że ma raka piersi w trzecim stopniu zaawansowania. Wtedy rozpoczęła się jej walka. Na scenie podzieliła się, że wciąż walczy z rakiem. Całkiem swobodnie powiedziała, że podczas ostatniej kontroli wykazano przerzuty do płuc, kręgosłupa i wątroby.
Chociaż twierdziła, że wszystko jest w porządku, wyjaśniła, że chce, aby ludzie postrzegali ją jako kogoś, kto ma w sobie „o wiele więcej niż złe rzeczy, które jej się przytrafiają”. Wychodząc na scenę z autorską piosenką It's OK, chciała przekazać właśnie tę wiadomość. Pięknie napisała też na swojej stronie internetowej o swoim cierpieniu i wierze.
Sam pseudonim „Nightbirde” również jest znaczący. Pewnej nocy Jane obudziła się, chcąc usłyszeć śpiew ptaków przy jej oknie. Dla niej to symbol nadziei i życia chwilą obecną:
„Chcę być pełna nadziei, nawet gdy jestem w środku mrocznego czasu i nic nie wskazuje na to, że to się skończy. Chcę być ptakiem, który śpiewa w oczekiwaniu na nadchodzące dobre rzeczy, które – jak ufam – nadejdą” – podzieliła się z redakcją Liberty Journal.
Nie czekaj, aż życie przestanie być ciężkie
Jej występ był urzekający. Jej piękny głos, który wielokrotnie powtarzał, że „będzie w porządku” rozbrzmiewał w auli i w sercach jurorów. Jak powiedziała pod koniec swojego występu: „Nie możesz czekać z decyzją o byciu szczęśliwym do momentu, aż twoje życie przestanie być ciężkie”.
To jedno zdanie wydaje się podsumowywać życie "Nightbirde": jej nieustająca walka z rakiem, jej emocjonalny ból, gdy opuścił ją mąż w czasie, gdy lekarze twierdzili, że zostało jej sześć miesięcy życia, i jej głęboka wiara, która ją podtrzymuje.
„Wierzę, że Bóg może mnie uzdrowić w jednej chwili. Wierzę też, że nie odmawia dobrych rzeczy, a te wszystkie trudności sprawiły cuda w moim duchu” – podzieliła się z Liberty Journal.
2% szans na życie
Przy takiej perspektywie nie dziwi, że wszyscy byli wyraźnie poruszeni jej występem na żywo i radością, którą zarażała. Nie minęło wiele czasu, zanim Simon Cowell, jeden z jurorów i producent programu, nacisnął złoty guzik, wysyłający "Nightbirde" bezpośrednio do finału.
Podekscytowany uśmiech "Nightbirde" rozświetlił scenę. Kobieta za kulisami podzieliła się informacją, że ma teraz 2% szans na przeżycie... "Ale jednocześnie to całe 2%, coś, czego można się uchwycić i być pozytywnie nastawionym podczas walki" – wyznała.
Występ piosenkarki był zapewne dla wielu z nas przypomnieniem, że mamy powody do radości i ogromnym przywilejem jest móc wybrać szczęście.
Nie jest niespodzianką, że piosenka "Nightbirde" It's OK podbiła listy przebojów i była numerem jeden w amerykańskim iTunes.