separateurCreated with Sketch.

„Jesteś w połogu delikatna jak piórko”. Czego potrzebuje nowo narodzona mama? [wywiad]

DOMOWA KAPŁANKA
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Historia, którą opowiedziała mi Monika Pniewska, znana jako Domowa kapłanka, skojarzyła mi się z odwiedzinami mędrców u Jezusa po Jego narodzinach. Jest tu jednak znacząca różnica – tu obdarowaną jest mama, nie dziecko.

Kobiety po narodzeniu dziecka stają się samotne, mało zauważane – bo najważniejsze jest dziecko. I tu zaproszenie dla nas: możemy być takim mędrcem dla nowo narodzonej mamy i przynieść jej trzy dary. Co to może być?

Marlena Bessman-Paliwoda: Masz w swoich połogowych historiach coś ze stajenki. Nie było tak, jak powinno. Urodziłaś dziecko, mogłabyś wrócić z maluszkiem do domu, zastosować się do tego, co poleca np. Vola Kuśmierska, by czas połogu uczynić królewskim i dobrym dla mamy. A ty dostajesz stajenkę – swój połóg przeżywasz w szpitalu.

Monika Pniewska: Kiedy urodziłam Karola, zdiagnozowano u niego nieznaną narośl na wątrobie. Podejrzewano, że może to być nowotwór. Wtedy mój połóg był w sumie w biegu i w szpitalu. W tym całym stresie i bólu miałam swojego mędrca. Mędrca z drugiego końca kraju. Przyjechała do mnie koleżanka Ula. Ula jest dopiero drugą bliską mi kobietą w moim życiu i znała mój dystans do niej samej i do kobiecych spraw, więc wtedy zupełnie nie narzucała mi się z niczym. Przywiozła mi swoje trzy dary. Dwa duchowe, jeden materialny – dostałam krem dla mam, relaksujący płyn do kąpieli, zioła, herbaty i przekąski. I wypiła ze mną kawę i rozmawiałyśmy bez pouczeń i rad... Wzmocniła mnie i przyjęła taką, jaka byłam. Cały czas zachwycając się mną, nowo narodzoną MAMĄ! Wtedy pierwszy raz spotkałam się z takim potraktowaniem kobiety! Pierwszy raz poczułam się ważna w tym całym porodowym szale. Pierwszy raz ktoś mnie zauważył. Pierwszy raz to ja byłam w centrum, a nie noworodek.

Trzy dary dla mamy w połogu

Czego cię to nauczyło? Co ci to dało?

To nauczyło mnie dawania innym, mamom szczególnie, trzech rzeczy. Po pierwsze, nie narzucaj się. Dawaj tyle, ile druga osoba jest w stanie bez trudu przyjąć. Bez poczucia przytłoczenia czy konieczności rewanżu. Więcej nie znaczy lepiej.

Jest w nas to poczucie, że mamy się „odwdzięczyć”. Jakoś trudno nam przyjmować, tak po prostu.

To dla mnie było wtedy bardzo ważne, że Ula uszanowała mój dystans. Jej dar mnie nie przytłoczył. A zapach tamtych kosmetyków pamiętam do dziś. Wywarły na mnie takie silne wrażenie wtedy, że teraz jak potrzebuję odnowić swoje poczucie bycia ważną lub jak właśnie zatracam się w dawaniu w domu – to sięgam po te połogowe kosmetyki! Dają mi tyle ciepła... Przy trzecim połogu Ula obdarowała mnie już znacznie obficiej! Ale wtedy już byłyśmy bliżej i znała mnie lepiej. Myślę, że to wielka jej mądrość, że umiała tak wyważyć wszystko.

Co jest kolejnym darem?

Rozmowa i czas to też prezent. Tu bardzo, bardzo umocniło mnie to, że nie dostałam od niej ANI JEDNEJ RADY! Wręcz przeciwnie. Umocniła mnie w przekonaniu, że świetnie sobie radzę i że z pewnością mam w sobie wszystko, co jest mi potrzebne w macierzyństwie.

Dalej opowiedziałaś mi o trzecim prezencie dla mamy – uznaniu i przyjęciu.

Wchodząc w macierzyństwo, ciągle przekonywałam się, że jestem niewystarczająca. Z różnych stron dowiadywałam się, co robię źle. Ula doceniła to, co robię dobrze. Wzmocniła mnie duchowo. I przy drugim, i trzecim połogu. To był dar uznania. Bardzo cenny był dla mnie dar przyjęcia moich emocji. Przyjęcie tego, że mam dość, że już mam wszystko gdzieś, że mam ochotę zostawić męża. Bez moralizowania. Słuchała i przyjmowała mój stan. Nie chciała go zmienić czy zmusić mnie do pozytywnego myślenia. Ciągle powtarzała mi tylko „jesteś w połogu, jesteś delikatna jak piórko, uważaj na siebie, bądź dla siebie łagodniejsza, jesteś jak piórko...”. Albo: „to zrozumiałe, wcale się nie dziwię, to musiało być trudne dla ciebie” – to usprawiedliwiało wiele moich bluesowych, wewnętrznych oskarżeń. A ja potrzebowałam, żeby mnie coś usprawiedliwiało... Potrzebowałam, żeby ktoś mi dał przyzwolenie na te emocje zakazane...

To był najlepszy prezent, jaki mogłam dostać. To, że ktoś przyjął mnie z moimi uczuciami i emocjami. Uznał we mnie autorytet matki i pomógł uwierzyć we własne siły. Że zauważył mnie w tej stałej, powszechnej adoracji noworodka. Że ktoś dał mi prezent. Że znalazł czas, żeby porozmawiać. Pełen szacunku do słabości mojego ciała i psychiki.

Połóg – jak go przeżyć?

Czego nie fundować sobie w połogu? Z czym jako kobiety same przesadzamy? Co ty sobie niepotrzebnie narzucałaś?

Ja w pierwszym i częściowo w drugim połogu zdecydowanie przesadziłam z udowadnianiem innym, że sobie radzę, że jestem silna. Szybko wstałam na nogi, od razu starałam się schudnąć. Żyć, jakbym nie dopiero co urodziła dziecko. Narzucałam sobie szybkie tempo i mnóstwo oczekiwań względem mojego macierzyństwa. Starałam się żyć w połogu, jakby to był zwykły czas. Straciłam tym samym wyjątkowość i intymność tego niezwykłego czasu. 

„Jesteś delikatna jak piórko” w połogu – to wiele mówi o kobiecie w tym czasie. Jak znaleźć w sobie siłę, by przeciwstawić się radom, pouczeniom, może nawet oskarżeniom?

Najlepiej chyba zapobiegać. Unikać w tym wyjątkowym czasie takich relacji i rozmów, które mogą nas męczyć, zranić czy niepotrzebnie stresować. Ja nie umiałam sobie z tym poradzić i każdą krytykę, pouczenie przyjmowałam, przepłakując potem pół nocy. A potem płakałam, że płakałam i jestem taką fleją. Przekonana o tym, że jestem niewystarczającą, złą mamą. Teraz już dałabym sobie przyzwolenie na takie bycie fleją (śmiech). W trzecim połogu uzgodniliśmy z mężem, że wizyty gości ograniczamy do minimum. On stał na straży odmawiania, przekładania odwiedzin. Nie powtarzał mi dezaprobaty niektórych osób. W tamtym czasie bardzo mnie osłaniał przed wszelką krytyką czy oceną. Uważam, że to uczyniło ostatni połóg najspokojniejszym ze wszystkich. Był takim naszym świętym, wewnętrznym czasem.

Jeśli kolejny połóg, to jaki?

W przyzwoleniu na niezaplanowane. Bardziej do wewnątrz – siebie i domu. Królewski. Wolny. Czuły. Cichy. Ciepły. Smaczny i pachnący. Pełen radości, ale też łez i niemocy. Bo taki już jest połóg.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.