„Na świętego Izydora często bywa chłodna pora”, „Pankracy, Serwacy, Bonifacy: źli na ogród chłopacy” – słyszeliście być może te powiedzenia z ust waszych dziadków, którzy w połowie maja martwić zaczynali się o plony, a przynajmniej zapewniali dodatkową ochronę przed chłodem swoim kwiatom.
Czy jednak ta zawarta w ludowej mądrości obawa znajduje potwierdzenie w statystykach? Z odpowiedzią przyszli kilka lat temu naukowcy Uniwersytetu Jagiellońskiego, którzy postanowili sprawdzić, na ile popularna teoria o gwałtownym majowym ochłodzeniu widoczna jest w corocznych wykresach pogodowych.
W swoim badaniu naukowcy przeanalizowali dane z lat 1881-1980. Jak się okazało, aż w 95 na 100 badanych okresów maj przynosił Polakom znaczące fale chłodu, w tym aż dziewięciokrotnie temperatura spadała o ponad 10 stopni Celsjusza w ciągu zaledwie 24 godzin!
Prawdopodobieństwo wystąpienia tego rodzaju zjawiska jest zaś największe w tygodniu między 10 a 17 maja (34%, czyli co 3 lata). Nic więc dziwnego, że nasi dziadkowie skojarzyli okres wspomnień świętych Pankracego, Serwacego i Bonifacego (12-14 maja) oraz św. Zofii i św. Izydora (15 maja) z kaprysami pogodowymi, które wpłynąć mogły na pomyślność przyszłych zbiorów w sadach i na polach.
Gdzie jednak szukać przyczyn tego cyklicznego ochłodzenia? Winne są arktyczno-kontynentalne masy powietrza znad bieguna północnego, które w tym okresie przełamują dominujące już na ogół nad Polską ciepłe masy polarno-kontynentalne znad Rosji.
Gwałtowne spadki temperatur, z przymrozkami włącznie, powodują u roślin tzw. stres termiczny, który objawia się m.in. zaburzeniem pobierania fosforu z otoczenia. Bez odpowiednich ilości tego pierwiastka wzrost wielu roślin zostaje gwałtownie zahamowany.
Do roślin szczególnie wrażliwych na tego rodzaju zagrożenie należą m.in. rzepak czy tak ważna dla naszego rolnictwa pszenica, a także pomidor, którego późniejsze plony majowe przymrozki są w stanie zmniejszyć nawet o 50%.
Jednocześnie czas zimnych ogrodników i zimnej Zośki uznawany jest przez rolników za okres graniczny – po nim upraw nie powinny już atakować przymrozki, a same rośliny przeżywają na ogół gwałtowny wzrost i rozwój. Nie bez powodu nasi dziadkowie mawiali również „Święta Zofija kłosy rozwija”.
W tym miejscu warto też wspomnieć, że połowa maja to czas, gdy rolnicy zanoszą szczególnie intensywne prośby do swojego patrona, św. Izydora Oracza, a wielu z nich 15 maja udaje się w „pielgrzymkę św. Izydora” do Sanktuarium Matki Bożej Lubeckiej w Lubecku.