Komunie w czasie pandemii
Z powodu pandemii i związanych z nią obostrzeń komunie przekładano albo organizowano, stosując poważne restrykcje odnośnie do liczby gości mogących wejść do kościoła wraz z dzieckiem.
Duże grupy dzieci rozbijano na mniejsze, a same uroczystości miały często miejsce na dodatkowych mszach odprawianych poza zwykłym parafialnym grafikiem. Ale było i jest jeszcze jedno rozwiązanie. Rozwiązanie, które doskonale sprawdziło się w wielu przypadkach. I które warto byłoby praktykować także w utęsknionej epoce postpandemicznej.
Indywidualna Pierwsza Komunia
Tym rozwiązaniem jest… indywidualna Pierwsza Komunia Święta waszej pociechy. Co to znaczy?
Przychodzicie z dzieckiem na wcześniej wybraną w porozumieniu z duszpasterzem mszę świętą i podczas tej mszy wasze dziecko przyjmuje po raz pierwszy Komunię. To może być zwykła msza parafialna – niedzielna lub nawet w tygodniu.
Pociecha w uroczystym pierwszokomunijnym stroju (stroje nadal można, ale nie trzeba, zamówić dla całego rocznika hurtowo), wy elegancko ubrani. Dziadkowie, chrzestni i cała rodzina mają dużo większą szansę zmieścić się i usiąść wygodnie w świątyni.
Ksiądz na początku mszy może powitać wasze dziecko, ktoś z rodziny przeczytać czytanie i/lub modlitwę powszechną (lepiej niech robią to bliscy, a nie samo dziecko, dla którego to dodatkowy stres i „rozpraszacz”). Kazanie – w części lub całe – przytomny duszpasterz może skierować przede wszystkim do waszej pociechy i do was.
Na tej mszy nasz „pierwszokomunista” lub nasza „pierwszokomunistka” przystąpią do Komunii jako pierwsi, razem ze swoimi najbliższymi. Można nawet postawić na środku specjalny klęcznik, tudzież przystroić wcześniej ławkę, w której będziecie siedzieć. Żeby podkreślić – głównie na potrzeby malca – uroczysty charakter chwili.
Wszystko jest do ustalenia, uzgodnienia i zorganizowania. I wcale nie wymaga nie wiadomo jakiego zachodu. Wystarczy odrobina dobrej woli i zaangażowania ze strony rodziców i duszpasterzy. I każda ze stron może wyjść z taką inicjatywą. Wystarczy podejść lub zadzwonić i porozmawiać.
A co z przygotowaniem, „egzaminami” itp.?
De facto większość przygotowania do Pierwszej Komunii odbywa się jednak w ramach katechezy szkolnej (zostawmy chwilowo na boku dyskusję o tym, czy powinno tak być). Jeśli (daj Boże!) ma miejsce również osobne przygotowanie w parafii, to trzeba po prostu ustalić z duszpasterzem zasady uczestnictwa dziecka w tym przygotowaniu.
Tak czy owak w normalnej sytuacji to rodzice przekazują wiarę dziecku i wprowadzają je w życie sakramentalne. Nie ma lepszej okazji i przestrzeni na poznawanie Pana Boga, wiary, liturgii niż cotygodniowa rodzinna wyprawa na Eucharystię. I życie religijne w domu: wspólna modlitwa, czytanie Biblii, rozmowy.
Do ustalenia z duszpasterzem jest zakres „obowiązków” rodziców w tym względzie. Jak na przykład nauczenie dziecka modlitw, przekazanie potrzebnej na tym etapie wiedzy. Tę naturalną, domową katechezę mogą (i pewnie w jakimś zakresie powinny) „uzupełnić” spotkania z duszpasterzem. Rodzinne, grupowe, indywidualne, „na żywo” lub (w obecnych warunkach) on-line. Ale właśnie: „uzupełnić”.
Co zyskujemy
– Skupienie dziecka i wielokrotnie zwiększone szanse na to, że swoją Pierwszą Komunię przeżyje rzeczywiście skupione na tym, co jest istotą tego wydarzenia.
– Dużo swobodniejszą i sprzyjającą skupieniu atmosferę dla wszystkich obecnych.
– Dużo bardziej bezpośredni dostęp do dziecka jego bliskich, którzy wszak chcą być blisko niego w tym ważnym momencie.
– W czasach pandemii: możliwość zaproszenia rodziny bez martwienia się o to, że do kościoła mogłaby wejść z wami tylko babcia i pół dziadka.
– Realne włączenie wydarzenia Pierwszej Komunii w życie wspólnoty parafialnej.
– Możliwość rzeczywiście indywidualnego i personalnego kontaktu rodzin z duszpasterzami przy okazji „dopinania” szczegółów Pierwszej Komunii waszego dziecka.
– Odkrycie i dowartościowanie fundamentalnej roli rodziców jako pierwszych katechetów własnego dziecka i tych, którzy rzeczywiście przygotowują je do sakramentu i towarzyszą mu na drodze wiary.
Co tracimy
– Dziki spęd, w którym nietrudno o bałagan i stres, uniemożliwiający dzieciom i ich bliskim duchowo sensowne przeżycie Pierwszej Komunii.
– Wyścig zbrojeń odnośnie strojów, łańcuszków, bukiecików, lakierek i tego, czyje dziecko gdzie siedzi.
– Rodzinne i społeczne niesnaski o to, kto może wejść do kościoła i gdzie w nim zajmie miejsce.
– Fantastyczne usługi fotografa i kamerzysty, którzy przy tradycyjnej „stadnej” Pierwszej Komunii zazwyczaj skutecznie unicestwiali ostatnie resztki dziecięcej uwagi (zdjęcia naprawdę można zrobić po mszy, a ten cudny kadr z wysuniętym językiem, którego właśnie dotyka hostia jest przecież naprawdę absurdalnym wymysłem).
– Całą tę szopkę z wierszykami i piosenkami, która zamieniała całe wydarzenie w szkolny teatrzyk dla wzruszonych dziadków. A kościół w scenę dla dziecięcych występów, które rzeczywiście są wzruszające, ale nie o nie idzie w Pierwszej Komunii (no i te zazdrości i żale, dlaczego wierszyk mówi córcia Iksińskich, a nie mój mały geniusz).
Czego wymaga zorganizowanie indywidualnej Pierwszej Komunii?
– Ustalenia priorytetów duchowych i rodzinnych.
– Dobrej woli.
– Zaangażowania.
– Dogadania się z duszpasterzem, którego być może trzeba będzie przekonać do tego pomysłu, ale jeśli ma trochę rozumu, to nie będzie to zbyt trudne.
– Ustalenia: czy i kto przygotuje ewentualne skromne dekoracje.
– Wytrzymania presji ciotki Ziuty, która będzie kręcić zadartym nosem, że „kto to widział” i „kiedyś tak nie było”.
– Ustalenia terminu.
A co z „białym tygodniem”?
Ależ przecież jesteście w stanie „urządzić” go sami! Po prostu przychodząc przez następny tydzień z dzieckiem (w stroju komunijnym albo nieco elegantszym lub zwykłym już ubraniu) na msze święte.
Doświadczenie wielu parafii, rodzin i duszpasterzy pokazuje, że indywidualna Pierwsza Komunia to naprawdę doskonałe rozwiązanie. Jeśli tylko naszych wspólnym priorytetem jest pomoc młodemu człowiekowi w podejmowaniu i rozwijaniu świadomego życia sakramentalnego. A nie jednorazowy „występ” o charakterze ludowo-religijnym.
Dziecku będzie przykro…
…że tak samo, a nie z rówieśnikami. Guzik prawda. Dzieci zazwyczaj bardzo dobrze przyjmują i przeżywają indywidualną Pierwszą Komunię. Tym lepiej oczywiście, im bardziej ich rodzice sami to „czują” i zechcą im wytłumaczyć.
Zresztą nic nie stoi na przeszkodzie, by zorganizować ją w „mikrogrupie” dwóch, maksymalnie trzech znajomych rodzin.