Dr hab. Barbara Remberk, konsultant krajowa w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży, mówi o czynnikach ryzyka wystąpienia depresji u młodych oraz przypomina, jakie zachowania powinny zaniepokoić rodziców. Zwraca również uwagę, że zarówno na proces chorobowy jak i proces zdrowienia ogromny wpływ ma sytuacja rodzinna pacjenta.
Maria Czerska: Depresja dzieci i młodzieży stanowi narastający problem zdrowotny i społeczny w Polsce. Jaka jest dynamika tego wzrostu?
Dr hab. Barbara Remberk: Jeśli chodzi o depresję w skali świata, to WHO alarmuje, że to zjawisko rośnie i rzeczywiście będzie to jedno z podstawowych zagrożeń cywilizacyjnych. Natomiast jeśli chodzi o sytuację w Polsce, tak naprawdę nie mamy jeszcze dokładnych danych medycznych. Różnego typu dane z innych krajów wskazują na wzrost częstotliwości depresji. U nas przeprowadzonych zostało wiele badań na różnym poziomie, dotyczących objawów depresyjnych. Odbyły się też badania ankietowe dotyczące stanu zdrowia młodzieży w trakcie lockdownu, z których wynika, że ten stan zdrowia nie jest dobry. Badania te są jednak niewystarczające, by stwierdzić, że liczba zachorowań na depresję wśród młodzieży rośnie. Wymaga to dokładniejszego badania, które zostało niedawno zakończone. Jego wyniki jednak nie zostały jeszcze opublikowane.
Skądinąd z obserwacji lekarzy wynika, że faktycznie problem narasta. Takie jest przekonanie wielu klinicystów. Zjawisko to nasiliło się jeszcze bardziej w okresie pandemii.
Na czym polegają obserwowane przez lekarzy zmiany?
Kryzys adolescencji, depresja u nastolatków to zjawisko znane od wielu lat. Natomiast od pewnego czasu mamy wrażenie, że profil pacjentów się zmienia. Depresja jest chorobą, która może się wyrażać rożnymi objawami, m.in. małą aktywnością czy sennością. Z pewnością wzrasta liczba samookaleczeń oraz liczba pacjentów, którzy zgłaszają myśli samobójcze. Zmienia się również wiek pacjentów, którzy zaczynają mieć takie dolegliwości. Coraz młodsze dzieci dokonują samookaleczeń i zgłaszają myśli samobójcze.
Coraz częściej mówi się dziś o depresji nawet wśród zupełnie małych dzieci. Czy jest to nowe zjawisko?
Bardzo trudno na to pytanie odpowiedzieć. Kiedyś uważano, że małe dzieci nie chorują na depresję, że po prostu ich psychika jest za mało dojrzała, by mogły doświadczyć tej choroby. Teraz twierdzimy, że chorują. Nawet przedszkolaki i niemowlęta mogą być depresyjne. Oczywiście bardzo trudno to badać, a wyniki tych badań często się różnią, ale szacuje się, że od 1 do 2 proc. przedszkolaków może mieć depresję. Podejrzewamy, że było tak również wcześniej, choć to zjawisko umykało lub było inaczej interpretowane czy nazywane. Z uwagi na fakt, że nikt tego wcześniej nie badał, trudno nam dziś stwierdzić, czy problem narasta, czy też nie.
Od kiedy można mówić o pojawieniu się zmian, o których pani profesor wspomniała? Z czego mogą one wynikać? Co takiego zmieniło się w sytuacji młodych Polaków, którzy przecież nie muszą zmagać się z wieloma problemami towarzyszącymi poprzednim pokoleniom na wielką skalę, jak choćby trudności bytowe czy trauma wojenna?
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Pierwsze sygnały na świecie, że częstość zaburzeń rośnie, pojawiły się ponad dwadzieścia lat temu. W ciągu ostatnich dziesięciu lat liczba tego typu doniesień się zwiększyła. Trzeba jednak zaznaczyć, że są też badania, które nie potwierdzają tej obserwacji. Depresja zawsze była. Choroba o nazwie melancholia znana jest od czasów starożytnych. Mamy badania, które potwierdzają, że zła sytuacja socjalna, życiowa, głód itp. – to czynniki, które zwiększają ryzyko depresji. Natomiast najczęściej nikt osób w skrajnych warunkach życiowych pod kątem depresji nie bada. Tacy ludzie walczą o przetrwanie. Z drugiej strony jednak depresja uważana jest też za chorobę cywilizacyjną i wiąże się z przemianami, których obecnie doświadczamy. Stanowią one czynnik ryzyka.
Jakie zatem są czynniki zwiększające ryzyko depresji dzieci i młodzieży?
Jest ich wiele. Podzielić je można na czynniki biologiczne i środowiskowe. Wśród czynników biologicznych wymienić można płeć żeńską po okresie pokwitania – kobiety częściej chorują. Należą do nich też czynniki genetyczne – rodzinne obciążenie depresją (choroby psychiczne rodziców zwiększają ryzyko depresji również jako czynnik środowiskowy, gdyż rodzice z powodu choroby mogą nie być w stanie właściwie sprawować swojej funkcji), a także choroby somatyczne, czy wcześniejsze trudności psychiczne, np. zaburzenia lękowe. Czynniki środowiskowe to m.in., traumy, bieda, przemoc w rodzinie, przemoc szkolna, złe warunki środowiskowe, brak higienicznego trybu życia, uzależnienia czy trudne doświadczenia życiowe. Część z tych czynników jest niemodyfikowalna. Natomiast na inne mamy wpływ.
Niezwykle ważne jest również szybkie rozpoznanie samej depresji, jak i ryzyka jej wystąpienia. Międzynarodowe rekomendacje wskazują, że już lekarz pierwszego kontaktu powinien oceniać ryzyko wystąpienia depresji u dziecka czy nastolatka, i w razie stwierdzenia występowania czynników ryzyka, zaproponować odpowiednie wsparcie psychologiczne ze strony specjalistów.
Mówiąc o czynnikach ryzyka trzeba wspomnieć również o niekorzystnym wpływie substancji psychoaktywnych. Używanie ich nie ma prostego przełożenia na rozwój chorób psychicznych (choć warto w tym kontekście przypomnieć fakt pomijany zupełnie w debacie publicznej, a mianowicie to, że stwierdzonym czynnikiem ryzyka rozwoju schizofrenii, zwłaszcza u młodzieży, jest marihuana, traktowana przez wielu jako nieszkodliwy narkotyk). Na pewno używanie substancji psychoaktywnych nie jest prawidłowym sposobem radzenia sobie z trudnymi emocjami i substancje te w różny sposób, w oparciu o różne mechanizmy nasilają istniejące problemy. Natomiast uzależnienie jest już czynnikiem ryzyka wielu zaburzeń psychicznych.
Czy możliwa jest profilaktyka depresji i na czym ona polega?
O ile w danym przypadku nie występują czynniki ryzyka, mówimy ogólnie o profilaktyce zdrowia psychicznego. Gdy czynniki ryzyka występują, możemy mówić o profilaktyce depresji.
Podstawowym elementem profilaktyki jest higieniczny tryb życia, który wspiera różne efekty zdrowotne. Prawidłowe odżywianie, odpowiednia ilość snu, odpoczynku, prawidłowy rytm dnia, odpowiednia ilość wartościowych zajęć, zachowanie właściwego bilansu między rozrywką, aktywnością społeczną i obowiązkiem, higiena cyfrowa, czyli nienadużywanie urządzeń ekranowych, które mają niekorzystny wpływ m.in. sen i odpoczynek – to wszystko sprzyja naszemu zdrowiu, również psychicznemu. Bardzo ważna jest aktywność fizyczna – wpływa na mózg, ma działanie przeciwdepresyjne. Bardzo ważne są również dobre relacje społeczne – z najbliższymi, z rodziną i osobami spoza rodziny.
Jeśli chodzi o profilaktykę zdrowia psychicznego i profilaktykę depresji, nie ma programu ogólnokrajowego, jest natomiast szereg programów lokalnych i warsztatów, których celem jest wspieranie uczniów. Warto wspomnieć o treningach poprawiających komunikację społeczną oraz warsztatach poprawiających umiejętność rozumienia własnych emocji i radzenia sobie z nimi, zwłaszcza gdy idzie o emocje takie jak złość czy agresja.
Na jakie elementy profilaktyki należy zwrócić szczególnie uwagę w sytuacji pandemii? Jak wspierać dzieci i młodzież w tym trudnym dla wielu czasie?
Bardzo duży wpływ na to, jak się czują dzieci ma to, jak się czują rodzice. Rekomendowane jest utrzymanie regularnego rytmu dnia – wstawanie, ubieranie się, pilnowanie codziennych czynności. W sytuacji, gdy pozostajemy w domu i rytm ten nie jest nam niejako narzucany z zewnątrz, wymaga to od nas samych większego wysiłku. Warto go jednak podjąć i w sposób sensowny zaplanować czas: czas na bycie samemu, czas na bycie z rodziną, relacje ze znajomymi, oczywiście czas na lekcje. Dla wielu osób, z którymi mam kontakt, problemem jest zmobilizowanie się do korzystania ze zdalnej nauki. Powoduje to narastanie zaległości, co z kolei staje się czynnikiem pogarszającym samopoczucie.
W czasie pandemii, gdy dzieci więcej niż zwykle zmuszone są korzystać z telefonu czy komputera, higiena cyfrowa jest szczególnie ważna. Na wiele rzeczy nie mamy wpływu, ale powinniśmy zadbać, by przynajmniej odpoczynek dzieci nie wiązał się z siedzeniem przed ekranem, ale obejmował również inne czynności, w tym – o ile to możliwe – wychodzenie na dwór i aktywność fizyczną.
Jak reagować, gdy już coś się dzieje? Co powinno nas zaniepokoić?
Powinna nas zaniepokoić zmiana zachowania dziecka – to, że jest mniej aktywne, płacze, przestaje sobie radzić w szkole, traci zainteresowania, nie zyskując w zamian żadnych innych, nie chce robić rzeczy, które dotychczas sprawiały mu przyjemność. Zdecydowanie alarmującym sygnałem jest nasilenie tego typu objawów, zupełne wyłączenie się dziecka z aktywności społecznych lub to, że dziecko mówi, że nie chce żyć lub chce sobie zrobić krzywdę.
Gdy pojawiają się takie niepokojące objawy, pierwszą rzeczą, którą warto zrobić – poza tym, żeby samemu próbować się zorientować, co się dzieje – to pójść z dzieckiem do psychologa. Poradnie środowiskowe, poradnie psychologiczne dla młodzieży z założenia stanowić miały sieć obejmującą cały kraj. Ten plan nie został jeszcze zrealizowany, lecz w ostatnim czasie wiele takich poradni powstało. Psycholog po kontakcie z dzieckiem w sytuacji podejrzenia depresji może skierować dziecko do lekarza psychiatry. Do psychiatry można też udać się samemu, bezpośrednio, co jest wskazane, zwłaszcza gdy sytuacja jest alarmująca (nie trzeba mieć skierowania od lekarza pierwszego kontaktu – przyp. red.).
Po rozpoznaniu depresji lekarz na początku proponuje zwykle psychoterapię. Niemal zawsze towarzyszy jej również terapia rodzinna, gdyż rodzina i to, co dzieje się w domu ma bezpośredni wpływ zarówno na proces chorobowy jak i na proces zdrowienia. Jeśli objawy są szczególnie nasilone lub też terapia nie okazuje się wystarczająco skuteczna, proponuje się leki, a w sytuacjach szczególnie poważnych – leczenie szpitalne.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Maria Czerska