separateurCreated with Sketch.

Ksiądz wykupił chłopaka porwanego przez bojowników. Ale to nie wszystko…

KSIĄDZ PRZEMYSŁAW SZEWCZYK
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Redakcja - 14.04.21
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Kapłan z Łodzi przeznaczył własne pieniądze na wykupienie z niewoli bitego i gwałconego Bouby – imigranta z Wybrzeża Kości Słoniowej. Wynajął willę w Tunezji dla uchodźców w trudnej sytuacji. Teraz pracuje nad budową bezpiecznego domu dla nich.

Uratowany przez ks. Przemysława Szewczyka Bouba jest sierotą od czasu, gdy skończył kilka miesięcy. Opiekę sprawowali nad nim na przemian krewni – skrajnie biedni. Chłopak nie miał szans na edukację. Bez matki i ojca zawsze był na końcu kolejki. Próbował pracować, ale w czasach przestoju bywało, że cierpiał głód – w takich sytuacjach posiłek jadał dosłownie raz w tygodniu.

Postanowił wyruszyć za lepszym życiem – głównie z powodu głodu. W Libii zapłacił ludziom, którzy obiecali przetransportować go do Europy.

Na granicy libijsko-tunezyjskiej panuje chaos spowodowany wojną domową. Funkcjonują tam rozmaite bojówki, grupy przestępcze. Ludzie są porywani dla okupu, po który przestępcy zgłaszają się do ich rodzin, które mieszkają w Europie. Jeśli porwany nie ma szczęścia i nie ma kto go wykupić, nic dobrego go nie czeka. Takie osoby są zabijane, sprzedawane, trafiają do niewolniczej pracy, często seksualnej. Bouba wpadł w ręce właśnie takich ludzi – opowiada w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” ks. dr Przemysław Szewczyk, prezes stowarzyszenia „Dom Wschodni – Domus Orientalis”.

Na szczęście Bouba miał we Francji znajomych, którzy zorganizowali część pieniędzy. Pozostałą kwotę z własnej kieszeni przekazał ks. Przemysław. Udało mu się też zorganizować środki na dalszą podróż.

Dziś wiadomo, że chłopak jest w głębokiej traumie.

Nie chce za wiele opowiadać, ale wiemy, że był bity i wykorzystywany seksualnie – wyjaśnia ks. Przemysław.

Bouba jest już bezpieczny i mieszka w domu pod Tunisem, który wynajmuje stowarzyszenie kierowane przez ks. Przemysława Szewczyka Dom Wschodni. Uczy się tam czytania i pisania, ale także i szycia na maszynie – chce mieć fach w ręku.

Jest w złym stanie psychicznym. Czuje się bardzo winny, że takie kłopoty ściągnął na siebie w Libii. Mówi mi, że przecież te pieniądze, które przeznaczyliśmy na jego wykupienie, mogłyby być przekazane na wiele innych działań, np. pomoc kobietom i dzieciom. Przez to wstyd mu spojrzeć nam w oczy – mówi ks. Przemysław Szewczyk w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.

Ks. Przemysław wraz ze stowarzyszeniem, któremu przewodzi, pracuje nad budową domu, który będzie schronieniem dla imigrantów.

Dom, który tworzymy, udzieli nie tylko doraźnego wsparcia, ale przede wszystkim zorientuje migrantów w ich drodze, żeby nie byli zdani na „pomoc” ludzi, którzy łamiąc prawo zarabiają na ich biedzie – mówi ks. Szewczyk.

W sytuacji kryzysu migracyjnego w Europie, odpowiedź, jaką do tej pory dajemy, czyli przyjmowanie ludzi, którzy nielegalnie dostają się do Europy, jest stanowczo niewystarczająca i szkodliwa dla wszystkich. Takie rozwiązanie nie tylko jest cichą zgodą na lata wykorzystywania ludzi podczas drogi migracyjnej, którzy narażeni są na wyzysk, przemoc, utratę zdrowia czy życia, ale prowokuje coraz głębsze napięcia społeczne w Europie – wyjaśnia ks. Przemysław.

Ks. Szewczyk jest przekonany, że należy dołączyć do ludzi migrujących jak najwcześniej, żeby przede wszystkim umożliwić im skorzystanie z podstawowego prawa do niemigrowania i znalezienia warunków do życia we własnym kraju, lub pomóc im przeżyć doświadczenie migracji w sposób legalny – żeby proces migracyjny nie dobywał się pod dyktando ludzi, którzy na nim zarabiają, wykorzystując słabość migrantów. – Dom, który tworzymy, będzie krokiem w tę stronę: udzieli nie tylko doraźnego wsparcia, ale przede wszystkim zorientuje migrantów w ich drodze, żeby nie byli zdani na „pomoc” ludzi, którzy łamiąc prawo zarabiają na ich biedzie – dodaje łódzki prezbiter.

Dom dla Afrykańczyków będących w drodze, z różnych powodów wyruszających na szlak migracyjny, powstaje w Tunezji, na peryferiach Tunisu. Potrzebujący znajdą tam pomoc w zaspokojeniu podstawowych potrzeb życiowych, a także pomoc psychologiczną, medyczną czy prawną.

Stworzymy przestrzeń spotkania, rozmowy, wymiany kulturowej: w tym celu chcemy zorganizować w niedużym ogrodzie domu klubokawiarnię. Pracować będziemy nad zorientowaniem migrantów w ich życiowej sytuacji przez kursy i formację, żeby jak najszybciej mogli zrealizować podstawowe prawo każdego człowieka do niemigrowania, czyli do pozostania na ziemi i wśród społeczeństwa, które będą mogli nazwać własnym – mówią inicjatorzy akcji.

Inicjatywę można wesprzeć. Więcej informacji znaleźć można TUTAJ.

Źródło: Gazeta Wyborcza, KAI

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.