Coraz częściej rodzice świadomie uczą małe dzieci języka angielskiego. Lektorzy podkreślają, że im młodsze dziecko, tym łatwiej przyswaja ono także kolejny język. Brzmi zachęcająco, jednak jak to wcielić w domową praktykę? Jak zacząć i co robić, kiedy samemu nie wierzy się we własne „siły językowe”? Opowiada o tym pedagog Małgorzata Całus*, która wplata język angielski w swoją codzienność z dziećmi.
Marzena Bessman-Paliwoda: Nauka języka u dziecka zaczyna się już w brzuchu mamy – podkreślasz to w jednym ze swoich tekstów. Dalej zaznaczasz, że do szóstego roku życia dziecko nastawione jest na to, aby uczyć się języka.
Małgorzata Całus: Dziecko od urodzenia przechodzi przez różne fazy wrażliwe, czyli momenty, w których jest nastawione na rozwój danej umiejętności. Pierwszą fazą, która trwa przez kilka lat, jest właśnie nauka języka i muzyki – te dwie rzeczy są ze sobą bardzo połączone (język ma swoją melodię, rytm, specyficzne dźwięki). To najlepszy moment na wprowadzanie dzieciom drugiego języka, ponieważ przyswajają go w naturalny sposób, praktycznie bez wysiłku.
Jak to dokładnie wygląda w waszym domu?
Zaczęłam uczyć mojego syna języka angielskiego, kiedy miał osiem miesięcy. Kupiłam mu prostą książeczkę z częściami ciała. Po kilkukrotnym przeczytaniu jej, bez problemu pokazywał „eye, nose, mouth and ears”. To było dla mnie naprawdę zaskoczenie, ale i motywacja, żeby chociaż kilka minut każdego dnia poświęcać na naukę. Od tamtego momentu systematycznie wprowadzałam język angielski w naszym domu głównie poprzez śpiewanie piosenek – najczęściej słuchamy płyt Pomelody i muzykarozwojowa.pl, czytanie książek – uwielbiamy Julię Donaldson i wydawnictwo Usborne oraz przez mówienie w tym języku. Moje dzieci mają teraz cztery i dwa lata i oboje naprawdę dużo rozumieją podczas codziennej rozmowy. Starszak zaczyna budować proste zdania i śpiewa krótkie piosenki, a młodsza powtarza zapamiętane zwroty i używa ich w odpowiednich sytuacjach.
Jak rozpocząć przygodę z językiem obcym? Od czego zacząć?
Moim zdaniem najlepiej zacząć od słuchania piosenek po angielsku. Na początku muzyka może po prostu lecieć w tle, a kiedy poczujemy się gotowi, to możemy zacząć śpiewać, pokazywać tekst, tańczyć z dzieckiem i grać na instrumentach. Kiedy angażujemy w proces nauki więcej zmysłów, wtedy lepiej zapamiętujemy. Warto pamiętać też o tym, że dziecko najlepiej uczy się przez zabawę! Kolejną rzeczą, która jest dosyć prosta i przyjemna, to sing-along books, czyli takie książeczki, w których z łatwością można zaśpiewać tekst. Doskonale sprawdzają się do tego tradycyjne angielskie piosenki albo proste rymowanki. Można też ustalić zasadę oglądania bajek tylko po angielsku. U nas się to sprawdza.
Są rodzice, którzy mają trudność z językiem – nie uczyli się go, nie lubili, sami twierdzą, że np. nie mają zdolności do nauki języków obcych. Czy faktycznie jest to przeszkodą?
Myślę, że początki są trudne zarówno dla rodziców dobrze znających angielski, jak i tych, którzy znają tylko podstawy. Mówiąc do dziecka, trudno jest znaleźć nawet najprostsze zwroty i nagle okazuje się, że nie znamy tylu potrzebnych słówek! Sama przez to przechodziłam. Grunt to podejść do tego na spokojnie i się nie denerwować. Możemy mówić początkowo kilka sprawdzonych wcześniej zdań typu: „let’s go brush your teeth”, „I’m so hungry”. Można się umówić, że zawsze jedną czynność w ciągu dnia robimy w języku angielskim, np. jemy śniadanie, bierzemy kąpiel, ubieramy się itp. Dzięki takiemu rozwiązaniu możemy wcześniej przygotować listę słówek i potem codziennie je praktykować. Za którymś razem naprawdę poczujemy się pewnie i stanie się to dla nas bardziej naturalne.
Widzę sama po sobie, że z tygodnia na tydzień stawałam się coraz bardziej biegła w tym języku i mogę szczerze powiedzieć – uczyłam się razem z synem. I tak naprawdę cały czas się uczę.
Co zrobić, kiedy spotkamy się z oporem ze strony dziecka: nie chce oglądać bajek w języku obcym, nie chce słuchać, jak mówi się do niego w języku obcym. Co wtedy?
Miałam takie sytuacje kilkukrotnie z moim synem – czasami nawet przez dwa miesiące nie chciał czytać książek po angielsku ani słuchać, jak mówię w tym języku. Codziennie proponowałam aktywności po angielsku, ale nie naciskałam, aż w końcu zmienił zdanie. Myślę, że takie sytuacje będą zdarzać się częściej, jeśli zaczniemy wprowadzać język w późniejszym wieku. Wtedy możemy odbyć szczerą rozmowę z dzieckiem i znaleźć pomysły na stopniowe wprowadzanie języka, które zaakceptują obie strony.
U dzieci występuje zjawisko „okresu ciszy”, kiedy uczą się języka. Słuchają, obserwują, ale nie mówią. Jak w takim czasie się nie zniechęcać?
Dla mnie największą motywacją do nauki jest wiedza o rozwoju mózgu i fazach wrażliwych. Dziecko jest aktywnym słuchaczem i właśnie w taki sposób się uczy, a kiedy jego aparat mowy dojrzeje, wtedy zaleje nas potokiem słów w dwóch językach.
Są miejsca w sieci, którymi możemy się inspirować w uczeniu języka angielskiego?
W sieci jest wiele inspirujących miejsc. Moje ulubione to strona englishspeakingmum.pl i matonakoncujezyka.pl. Na moim blogu czy instagramie również publikuję treści związane z nauką języków. Gdy zaczniemy już przygodę z językiem obcym, znajdziemy powoli wszystko, czego potrzebujemy.
* Małgorzata Całus – pedagog, nauczyciel rytmiki, myzykoterapeuta. Młoda mama dwójki dzieci, autorka projektu Strona domowa, gdzie pisze o świadomym rodzicielstwie, małżeństwie, domowym przedszkolu i uczeniu języka angielskiego od małego. Strona Gosi: gosiacalus.pl