21 marca 2020 r., zmarł ks. Piotr Pawlukiewicz, kapłan archidiecezji warszawskiej, ceniony kaznodzieja i rekolekcjonista. Miał 60 lat. W ostatnich latach życia cierpiał na chorobę Parkinsona. Mija rok od jego śmierci. Oto wybrane anegdoty związane z tym wspaniałym księdzem.
Jak ja doświadczam Chrystusa!
Kiedyś do ks. Pawlukiewicza przyszedł na rozmowę młody chłopak.
– Księże, jak ja doświadczam Chrystusa – zwierzył się.
– Tak, a gdzie? – zapytał ks. Piotr.
– Na pielgrzymkach.
– To wspaniale. A w których momentach?
– Jak gram na gitarze i dziewczyny mnie podziwiają.
Niedowidząca kobieta
Pewnego razu ks. Piotr spotkał na ul. Freta niedowidzącą kobietę na wózku inwalidzkim. Gdy zapytał, czy potrzebuje pomocy, odpowiedziała: „Tak, dziękuję. Bardzo pan miły. Teraz staremu to tylko stary pomoże”.
Prawdomówna gospodyni
Ksiądz Piotr był w gościach, gospodyni podała do stołu ciasto.
– Proszę się częstować, ale uprzedzam, że mi nie wyszło – powiedziała.
– Ach, ta fałszywa pokora – pomyślał w duchu.
Po czym wziął kawałek ciasta, spróbował i stwierdził:
– Faktycznie jej nie wyszło.
Ale ksiądz zmężniał!
Duchowny spotkał kiedyś na ulicy swoją parafiankę, która na jego widok zawołała: „Księże Piotrze, tyle czasu się nie widzieliśmy. Ale się ksiądz postarz… Ale ksiądz zmężniał”.
W Hondurasie
Pewnego razu ks. Pawlukiewicz wybrał się ze swoim bratem na cmentarz bródnowski. Gdy kupowali kwiaty na grób rodzinny, zaczął padać deszcz. Potężna ulewa, wszyscy przemoknięci, a pani, która stała obok, mówi: „Przejaśnia się, przejaśnia”. Na co sprzedawca kwiatów: „Przejaśnia się w Hondurasie”.
Ty Żydzie!
Na kazaniu ks. Piotr opowiadał o pewnej zakonnicy, która przyszła przed Najświętszy Sakrament i powiedziała do Jezusa: „Ty Żydzie, cały klasztor się ze mnie śmieje. Nie obchodzi mnie, jak to zrobisz, do rana sprawa ma być załatwiona!”.
A w tym pokoju robi się dzieci…
Pewnego razu ks. Pawlukiewicz odwiedził znajomych. Gospodarz postanowił oprowadzić gościa po mieszkaniu.
– Księże, tutaj mamy kuchnię, tutaj łazienkę, tu salon, a w tym pokoju robi się dzieci.
Usłyszawszy te słowa, żona usiłowała przywołać męża do porządku: „Łukasz, no co ty?!”.
Mężczyzna na to: „Ojej, pomyliłem się, to nie ten pokój”.
Kobieta znowu: „Łukasz, daj spokój!”
– Przepraszam, okłamałem księdza. Nam dzieci przynosi bocian – sprostował pan domu.
Starsze panie z parasolkami
Ksiądz Pawlukiewicz bardzo lubił procesje Bożego Ciała w Warszawie.
– Przychodzą na nie starsze, dystyngowane panie. W kapelusikach słomianych, z parasoleczkami. Machają do nas, księży, i to jest urocze. Jak taka pani ma powyżej osiemdziesiątki, śmiało można odmachać, celibatu to nie narusza – żartował.
Drugi policzek?
Na jednym z kazań ks. Piotr powiedział: „Kiedy trzeba nadstawić drugi policzek, to nadstaw, a kiedy trzeba przywalić, to przywal”.
Problemy z nadwagą
Pewnego razu do ks. Piotra przyszła dziewczyna, która miała problemy z nadwagą. Zapytała:
– Proszę księdza, człowiek ma dążyć do doskonałości, prawda?
– Oczywiście – odpowiedział duchowny.
Ona na to:
- No właśnie. A bryła doskonała to kula.
Seniorki i chuligani
Ksiądz Pawlukiewicz był pod wrażeniem odwagi i błyskotliwości seniorek z Budapesztu, o których opowiedziała mu pewna siostra zakonna. Otóż do trolejbusu, w którym siedziały starsze panie, weszło kilku chuliganów.
– Szkoda, że nie ma takiego proszku, po sypnięciu którego te staruchy by umarły i byłoby gdzie siedzieć – rzucił arogancko jeden z nich.
Seniorka, która siedziała najbliżej niego, odpowiedziała:
– Nie martw się, synku. Jak ty będziesz stary, to taki proszek na pewno już wymyślą.
Serce zdradzonej kobiety
Na rekolekcjach dla mężczyzn ks. Piotr mówił:
– Pamiętajcie, panowie: w piekle nie ma tyle nienawiści, co w sercu zdradzonej kobiety.
Emerytki i list do kibiców
Był sobotni wieczór. Znajomy ksiądz zadzwonił do ks. Pawlukiewicza z prośbą, aby ten odprawił nazajutrz w jego parafii poranną mszę.
– Nie musisz przygotowywać kazania, będzie do przeczytania list pasterski – powiedział.
– Skoro tak, to nie ma sprawy – odparł ks. Piotr.
Niedzielny poranek. Duchowny wychodzi do ołtarza, w ławkach same emerytki, a list pasterski zaczyna się od słów: „Drodzy kibice, nie wszczynajcie burd na stadionach...”.
Dorzuci pan do flaszki?
Ksiądz Piotr opowiadał o swoim znajomym, który miał obronę habilitacyjną na uniwersytecie w Krakowie. Po zdanym egzaminie udał się na Planty. Rozpierała go duma:
– Ja, chłopak ze wsi, a tu proszę, już doktor habilitowany.
W tym momencie usłyszał za plecami głos:
– Panie magistrze, panie magistrze, dorzuci pan do flaszki?
Dotarłeś do celu!
Ksiądz Pawlukiewicz wybrał się kiedyś do Oświęcimia, do sióstr serafitek. Nie znał trasy, więc żeby po drodze nie zabłądzić, uruchomił GPS. Gdy dojechał na miejsce, udał się na adorację do klasztornej kaplicy. W momencie, gdy ukląkł przed Najświętszym Sakramentem, rozległ się głos z GPS-u: „Dotarłeś do celu”.