„Do dziś nie wiemy, kim jest ów darczyńca” – opowiadają siostry. Ale jedno jest pewne: modliły się wtedy do św. Józefa…
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Ogłoszony przez Franciszka 8 grudnia 2020 r. Rok św. Józefa stał się dla amerykańskiego tygodnika „National Catholic Reporter” okazją do przypomnienia zdarzenia sprzed ponad 150 lat, określanego do dziś mianem „cudu św. Józefa”.
W numerze z 15 marca pismo zamieściło wspomnienia sióstr dominikanek z miejscowości Sinsinawa w stanie Wisconsin na temat tego cudu.
Czytaj także:
Włoski przysmak, którym czci się św. Józefa. Może spróbujesz go zrobić? [przepis]
Cud św. Józefa
Do zdarzenia doszło zimą 1868 r. w powstałej trzy lata wcześniej szkole i internacie dla dzieci w Faribault w stanie Minnesota. Przy szkole mieszkało pięć sióstr, oddelegowanych tam wcześniej z ich klasztoru macierzystego w Sinsinawie.
Według zapisu, gdy dzieci poszły spać, siostry udały się do kaplicy na modlitwę. Prosiły zwłaszcza Boga o pomoc, gdyż nie miały już drewna do ogrzewania szkoły i klasztoru. W czasie modlitw ktoś zapukał do drzwi.
Gdy otworzyła je przełożona s. Gertrude Power, okazało się, że stał w nich krzepki mężczyzna, który zapytał tylko, gdzie mógłby rozładować przywiezione drewno. Siostry wskazały miejsce, po czym przybysz bez słowa rozładował wóz, a następnie bez żadnych wyjaśnień równie nagle odjechał.
Czytaj także:
Idę do św. Józefa i jestem pewien, że wskaże mi właściwą drogę [rekolekcje]
Upiększona historia?
„Do dziś nie wiemy, kim jest ów darczyńca” – czytamy w zapisie. Jednakże od tamtego czasu zakonnice są przekonane, że mógł to być albo sam św. Józef, albo ktoś, kogo on przysłał. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że – jak wynika z ustnej tradycji – siostry modliły się właśnie do Opiekuna Pana Jezusa, bojąc się zimnej nocy i martwiąc się o powierzone sobie dzieci.
Zdaniem archiwistki klasztoru w Sinsinawie s. Lois Hoh „jest to fascynująca historia, którą niekiedy siostry nieco «upiększały», gdy o niej mówiły”. Ale znane są także inne, dodatkowe jej szczegóły, dołączone do wydanej w 1954 r. książki o historii dominikanek „Five Decades”.
Na przykład „nieznany mężczyzna przywiózł drewno na saniach, po czym siostry czekały, aż handlarz drewnem wystawi im rachunek, który jednak nigdy nie nadszedł”.
KAI/ks
Czytaj także:
„To nie ja dokonuję uzdrowień, lecz Pan Bóg, a wyprasza je św. Józef” – brat André Bessette