Tak opowiedziana historia przestaje być trudną do zrozumienia opowieścią o bezbronnym chłopcu i ojcu, który mógłby wydawać się bezdusznym fanatykiem. Staje się natomiast poruszającą historią o dwóch dojrzałych duchowo mężczyznach.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
W drugą niedzielę Wielkiego Postu jedno z czytań mówiło o ofierze, jaką Abraham na polecenie Boga miał złożyć ze swojego syna, Izaaka. W tradycji judaistycznej istnieje piękny midrasz „o związaniu Izaaka”, który może nam pomóc lepiej zrozumieć ten trudny fragment Słowa Bożego.
Czym jest midrasz?
Samo słowo „midrasz” pochodzi od hebrajskiego czasownika „darasz”, który znaczy: szukać, poszukiwać, badać, śledzić. Midrasze to rodzaj komentarzy, jakie rabini dawali do tekstu biblijnego.
Czytaj także:
Biblijne matki. Sara, czyli ta, która się śmiała
Jednym ich rodzajem jest midrasz halahiczny (od hbr. „halach”: droga, chodzenie), który tłumaczy konkretne przepisy Prawa, czyli Tory. Objaśnia je, wskazując właściwy sposób ich interpretacji i zastosowania w praktyce życia.
Drugi to midrasz haggadyczny (od hbr. „haggada”: opowiadanie), który najczęściej przybiera formę opowieści rozszerzającej narrację biblijną o elementy egzegetyczno-poetyckie, szczegóły oraz dopowiedzenia nieobecne w tekście Pisma Świętego, a zaczerpnięte z tradycji ustnej i podań ludowych.
Interpretują one tekst biblijny, wyjaśniają go, przybierając często formę pośrednią między legendą, opowiadaniem dydaktycznym i medytacją. Są więc swego rodzaju rabinicznymi „apokryfami”.
Warto jednak pamiętać, że treść midraszy jest nieraz równie stara, jak sam tekst biblijny. Niejednokrotnie stanowi wręcz jedną z wersji „Tory ustnej”, czyli żywego przekazu historii biblijnej z pokolenia na pokolenie, starszej niż tekst ostatecznie spisany i zredagowany w Biblii.
Midrasz o związaniu Izaaka
Na przykładzie tego midraszu bardzo dobrze widać, że midrasze nie są swobodnymi „wariacjami” na temat motywów biblijnych, ale wynikają z uważnej lektury Pisma Świętego i jego medytacji. Midrasz „o związaniu Izaaka” wychodzi bowiem od krótkiego stwierdzenia, które pada w Biblii (Rdz 22,8): „I poszli obaj [Abraham i Izaak] razem”.
Kluczowe jest słowo „razem”. Idą razem. Nie Abraham prowadzi Izaaka, ale idą razem. A to dlatego, że wedle tradycji żydowskiej Izaak nie był już wówczas małym chłopcem, którego ojciec mógłby zabrać gdzieś wbrew jego woli, ale trzydziestosiedmioletnim mężczyzną. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że według tekstu biblijnego Izaak urodził się Abrahamowi, gdy ten miał równo sto lat, to znaczy, że teraz ma ich sto trzydzieści siedem. Złożyć ofiarę idą więc nie mężczyzna i nieświadomy niczego chłopczyk, ale starzec i mężczyzna w pełni sił.
Obaj wiedzą, gdzie i po co idą. Idą świadomie. Ofiara, która ma się dokonać jest decyzją ich obu. Midrasz dodaje jednak, że Abraham trzymał Izaaka za rękę, by dodać mu otuchy, a nie po to, by go zmusić, bo tego zwyczajnie zrobić nie był w stanie.
„Zwiąż mnie mocno”
Kluczowy moment tego midraszu ma miejsce już na samym wzgórzu, gdy Abraham zbudował ołtarz i ułożył na nim drwa (Rdz 22,9). Następnie czytamy, że „związał swojego syna Izaaka”. I właśnie to jest punkt kulminacyjny. Dlaczego go związał? Jakim cudem go w ogóle związał – prawie sto czterdzistoletni staruszek człowieka w kwiecie wieku?
Midrasz tłumaczy, że stało się to na prośbę samego Izaaka. Miał on powiedzieć ojcu: „Ojcze, jestem silnym, młodym mężczyzną, a ty starcem. Boję się, że gdy zobaczę nóż w twojej ręce, drgnę odruchowo i możliwe, że nawet cię skrzywdzę. Mógłbym również skaleczyć siebie, a przez to stać się nieodpowiednim na ofiarę. Albo poruszę się niechcący i przeszkodzę ci we właściwym wykonaniu zadania. I dlatego zwiąż mnie, proszę, ale zwiąż mnie mocno, tak, abym w najważniejszym momencie nie zawiódł w wypełnianiu synowskiego obowiązku, z szacunkiem i respektem”.
To właśnie od owej prośby „zwiąż mnie, ale zwiąż mnie mocno” pochodzi hebrajska nazwa midraszu „akeda” (dosł. związanie).
Izaak – Chrystus
Tak opowiedziana (doprecyzowana) historia przestaje być trudną do zrozumienia opowieścią o bezbronnym chłopcu i jego ojcu, który mógłby wydawać się wręcz bezdusznym fanatykiem.
Staje się natomiast poruszającą historią o dwóch dojrzałych duchowo mężczyznach. O wierze, którą Abraham zdołał przekazać swojemu synowi, i którą Izaak świadomie przyjął ze wszystkimi jej konsekwencjami.
Jest taki fragment w tym midraszu, który mówi (w nawiązaniu do Rdz 22,4: „I zobaczył [Abraham] to miejsce z oddali”), że patriarcha ujrzał nad ofiarniczym wzgórzem obłok oznaczający obecność Boga. Spytał wówczas pozostałych towarzyszy podróży, czy też go widzą, ale jedynie Izaak odpowiedział twierdząco. Tylko on dostrzegł wraz z ojcem obecność Boga w miejscu, które miało być miejscem jego śmierci.
To bardzo „Jezusowy” moment tej historii. Midrasz ten w ogóle pomaga nam, chrześcijanom, łatwiej dostrzec w Izaaku figurę Chrystusa, który dobrowolnie składa ofiarę z siebie i „związuje” się w Ogrodzie Oliwnym prośbą: „Nie moja wola, lecz Twoja, Ojcze, niech się stanie” (Łk 22,42).
Czytaj także:
Poczęcie dziecka w wieku 100 lat. Abraham – to się nazywa ufać obietnicy!
Na marginesie „akeda”
Midrasz ten ma oczywiście co najmniej kilka wersji (różni rabini przekazywali go każdy na swój sposób). W niektórych znajdziemy inne interesujące „szczegóły”. Na przykład:
Dwaj ludzie, których Abraham zabrał ze sobą w drogę (Rdz 22,3). W tekście oryginalnym to dwaj młodzieńcy. Kim są? To Izmael (pierworodny syn Abrahama z niewolnicą Hagar) i Eliezer (zaufany sługa Abrahama, który niegdyś – zanim na świat przyszli Izmael i Izaak – miał być jego spadkobiercą, a więc został przez niego w pewnym sensie usynowiony).
Rabini tłumaczą, że Abraham do końca miał nadzieję, że Bóg zmieni zdanie i zechce przyjąć w ofierze któregoś z tych dwóch zamiast ukochanego Izaaka, lub nawet, że bił się niemal do końca z myślą o „oszukaniu” Boga i podmienieniu synów na ołtarzu.
Różne są też wersje dotyczące powodu, dla którego Bóg postawił Abrahama przed tak ciężką próbą. Jedna z nich żywo przypomina prolog księgi Hioba, mówiąc o szatanie, który zarzucał Bogu, że Abraham nie złożył mu żadnej ofiary, gdy urządzał uroczystą ucztę z okazji odłączenia Izaaka od piersi Sary. Bóg miał wówczas powiedzieć, że to nie szkodzi, bo jest pewien, że gdyby zażądał od Abrahama ofiary z samego Izaaka, ten by ją złożył.
Płaczący aniołowie
Istnieją wersje midraszu, które mówią, że związany Izaak, leżąc na ołtarzu, podniósł głowę ku niebu i zapłakał, a wtedy zapłakali również obserwujący wszystko aniołowie. Ich świetliste łzy wpadły do oczu Izaaka i dlatego z biegiem czasu zaczął on tracić wzrok.
Wreszcie ciekawe są też fragmenty odnoszące się do uwikłanego rogami w zaroślach barana, którego Abraham ostatecznie złożył w ofierze zamiast swego syna. Otóż w niektórych wersjach midraszu, Abraham, powstrzymany w ostatniej chwili przed zabiciem syna, mówi Bogu: „Zobacz! Mimo wątpliwości i oporu, byłem gotów złożyć Ci mojego syna w ofierze. Jeśli w przyszłości moi potomkowie zgrzeszą przeciw Tobie, to przypomnij sobie związanie Izaaka i przebacz im”.
Bóg miał wówczas odpowiedzieć, że będzie im przebaczał wszystkie grzechy co rok, gdy będą dąć w szofar w święto Rosz Ha-Szana [dosł. głowę roku, czyli pierwszy jego dzień]. Abraham spytał: „Co to jest szofar?”, a wtedy Bóg kazał mu się odwrócić, by zobaczył barana, z którego rogu robi się szofar będący rodzajem prymitywnej trąbki. Jego dźwięk „przypomina” Bogu ofiarę Abrahama i Izaaka.
Skąd się wziął baranek?
Jest jeszcze jedno podanie, które można usłyszeć przy okazji opowiadania midraszu „akeda”. Mówi ono, że baran na wzgórze Moria nie przyszedł sam, by następnie zaplątać się w zarośla, ale został tam przyprowadzony i uwikłany rogami w gałęzie przez proroka Eliasza.
To nic, że Eliasz żył wiele wieków później. Dla tradycji rabinicznej, która w Eliaszu widziała jedną z ważniejszych postaci historii Ludu Wybranego, był on prorokiem „od zadań specjalnych”. Miał osobiście spełniać Boże polecenia w kluczowych momentach dziejów Izraela (tak w przeszłości, jak i w przyszłości).
Ten midraszowy „szczegół” rzuca ciekawe światło na obecność właśnie Eliasza i Mojżesza w ewangelicznej relacji i Przemienieniu Jezusa na górze. Otwiera też drogę do bardzo ciekawej interpretacji obecności tych akurat proroków.
Tak, jak kiedyś Mojżesz „odnalazł” Boga w płonącym ciernistym krzewie, a Eliasz dostarczył baranka będącego zastępczą ofiarą, dzięki której ocalał Izaak, tak teraz towarzyszą oni Jezusowi – Barankowi Bożemu, który ukoronowany cierniem „wplącze się” w „płonący krzew” krzyża.
Czytaj także:
Abraham: Kto z nas dzisiaj gotów byłby na tak radykalny krok?