Choć to błahostka, poczułam się ofiarą. Ci źli „oni” napadli na mnie słowem. Ja taka biedna, z dobrymi intencjami… musiałam zmierzyć się z szydercami! Dasz światło życia idącym za Tobą.
Szczęśliwy człowiek,
który nie idzie za radą występnych,
nie wchodzi na drogę grzeszników
i nie zasiada w gronie szyderców,
lecz w Prawie Pańskim upodobał sobie
i rozmyśla nad nim dniem i nocą.
[Psalm 1]
Toksyczna sprawa
Od kilku lat bardzo rzadko biorę udział w internetowych dyskusjach – zwłaszcza z nieznajomymi. Każda taka potyczka zostawała we mnie na dłużej, siała zamęt w sercu i nieprzyjemnie kotłowała się w głowie. Postanowiłam, że dla własnego dobra odpuszczę.
I to dobra decyzja – polecam każdemu, kto czuje podobnie. Czasami robię wyjątki, czasami milczeć nie wolno…
…a czasami rozmowy dotyczą zainteresowań i kwestii z kategorii „mało ważne, ale przyjemne”.
Na Facebooku jestem członkinią grupy dla domowych hodowców roślin i kwiatów. Kiedyś spontanicznie, acz grzecznie skomentowałam post z pytaniem o pewien zielony krzaczek. „Ach, znam odpowiedź na te wątpliwości, czytałam o tym, przerabiałam to, podzielę się swą wiedzą” – pomyślałam. Przestrzegłam panią w kilku słowach: „Diffenbachia jest piękna, ale toksyczna. Jeśli ma pani dzieci lub zwierzęta, lepiej postawić ją w odległym miejscu”.
Niestety. Nie ma bezpiecznego miejsca w internecie. Wylało się na mnie trochę hejtu od postronnych internautów. Że gadam bzdury, że przewrażliwionam, że bez przesady, że co za idiotyzmy!
„No, nie! Już nawet grupa dla miłośników roślin jest w tym kraju kontrowersyjna!” – myślałam sfrustrowana. „Po cóż się odzywałaś!” – karciłam sama siebie.
Choć to błahostka, poczułam się ofiarą. Ci źli „oni” napadli na mnie słowem. Ja taka biedna, z dobrymi intencjami… musiałam zmierzyć się z szydercami!
Czytaj także:
Panie, nie jestem taką żoną i mamą, jak myślałam, że będę. Trudno to przełknąć
Szczęśliwy człowiek, który nie zasiada w gronie szyderców
Ale potem nadeszła kolejna refleksja. Choć nie hejtuję w internecie, to często sama pozwalam sobie na kpiny i szyderstwa względem moich bliskich. Kąśliwe słowa, które nie mają nic wspólnego z ironią inteligenta czy sarkazmem komika.
O nie! Nieprzyjemna to myśl, ale chyba jednak jestem jedną z nich! A może jestem nawet okrutniejsza… Bo uderzam w tych, których kocham najbardziej, bo wcale nie kończy się na jednym głupim komentarzu. Bo ta „szydera” wyrasta na dużo delikatniejszym gruncie niż jakiś tam krzaczek. I wprowadza atmosferę jeszcze bardziej toksyczną niż wspomniana diffenbachia.
Słowa tego psalmu są prawdziwe do bólu. „Szczęśliwy człowiek, który (…) nie zasiada w gronie szyderców”. Szydzenie, drwiny, naigrywanie dają przyjemność tylko na chwilę (jeśli w ogóle!).
Panie Boże, weź mi pomóż! Serio, chcę pracować nad sobą. Daj mi światło życia i pomóż przegonić drwiny, szyderstwa i kąśliwości. Nie lubię siebie takiej! A ten wpis traktuję jako przeprosiny względem tych, którzy stali się ofiarą mojego ostrego języka. PRZEPRASZAM!
Czytaj także:
Plotki, obmowa, oszczerstwa – przeczytaj psalm, który pomoże ci zapanować nad językiem
Czytaj także:
Kościół usunął z liturgii trzy tajemnicze psalmy. Pytamy biblistę: dlaczego?