separateurCreated with Sketch.

Film „Życie przed sobą” i wielki powrót Sophii Loren

SOPHIA LOREN
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Ewa Rejman - 22.11.20
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Sophia Loren po dziesięciu latach powraca na ekran w filmie „Życie przed sobą” w reżyserii swego syna Edoarda Pontiego. Po obejrzeniu można stwierdzić, że to naprawdę wielki powrót.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Przekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Sophia Loren po dziesięciu latach powraca na ekran w filmie „Życie przed sobą” w reżyserii swego syna Edoarda Pontiego. Po obejrzeniu można stwierdzić, że to naprawdę wielki powrót.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Przekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Wbrew temu, czego na początku można było się spodziewać „Życie przed sobą” nie trafiło na ekrany kin. Pojawiło się na Netfliksie, gdzie momentalnie zdobyło znaczną popularność. Film stanowi współczesną adaptację powieści Romaina Gary’ego o tym samym tytule. Wcześniej została już zekranizowana przez izraelskiego reżysera Moshe Mizrahiego.

 

„Życie przed sobą” i nadzwyczajna przyjaźń

Film opowiada historię dwunastoletniego Momo (Ibrahima Gueye), osieroconego chłopca z Senegalu. Nie ma on nikogo, kto mógłby się nim zająć. Drugą bohaterką jest Madame Rosy (Sophia Loren). Momo ma tytułowe „życie przed sobą”, ale wybory, które przed nimi stoją, przerosłyby większość dzieci w jego wieku.

Miejscowy kryminalista wciąga go do handlu narkotykami, dając złudzenie posiadania rodziny, do której mógłby przynależeć. Z drugiej strony chce mu pomóc właściciel sklepu. Niełatwo przychodzi mu jednak przedrzeć się przez nieufność chłopca.

Główna bohaterka, Madame Rosa, jest żydówką, a Momo, którego pełnie imię brzmi Mohammad, muzułmaninem. Niektórzy krytycy w tym wątku dopatrują się subtelnego nawiązania do problemów izraelsko-palestyńskich i próby wszczepienia w widza nadziei.

Rosa ocalała z Holokaustu i opiekuje się dziećmi prostytutek. Przez długi czas nie chce zaakceptować Momo, który ze swojej strony robi wszystko, by ją do siebie zrazić. Oboje wiele w życiu przeszli. On nie wie, czym jest Auschwitz, a jej trudno byłoby sobie wyobrazić drogę, jaką przebył z Senegalu do Włoch.

 

„Życie przed sobą” na Netfliksie

Na pewno „Życie przed sobą” trudno nazwać filmem przesłodzonym. Historia rozwija się we względnie przewidywalny sposób. Postaci nie są jednak czarno-białe. Widz nie czuje się atakowany z góry przygotowanym morałem.

Rosa jest apodyktyczna. Chwilami może razić brak jej wrażliwości. Jednocześnie pod maską twardości kryje się potrzeba ciepła i czułości, a także umiejętność ich dawania. Sophia Loren przyznała, że pod tym względem postać przypominała jej własną matkę. „Wewnętrznie była bardzo krucha, ale na zewnątrz wydawała się twarda” – mówiła.

Szczególnie zapadają w pamięć te sceny, w których reżyser nie stroni od symboliki i w ten sposób porusza widza, jednocześnie go nie przytłaczając. Ponti nie uległ również potrzebie jakichkolwiek „udziwnień” przy operowaniu kamerą, takich jak celowe przyspieszanie lub zwalnianie, które coraz częściej można zaobserwować we współczesnych filmach. Ta subtelność pomaga skupić się na przedstawionej historii i poczuć jej atmosferę. Dla miłośników Włoch miłym akcentem mogą być piękne ujęcia miasteczek Apulii, w których rozgrywa się akcja.


SOPHIA LOREN
Czytaj także:
Sophia Loren: Inspiruje mnie nauczanie papieża Franciszka

 

Sophia Loren o „Życiu przed sobą”

Zgodnie z oczekiwaniami największym atutem filmu jest kreacja Madame Rosy. Ale także Momo, grany przez Ibrahima Gueye, zbiera – zasłużenie – entuzjastyczne recenzje. Twarz Loren w momentach, gdy grana przez nią bohaterka zapada na zdrowiu, cierpi albo się wzrusza, może przejść do historii filmowych kadrów i poruszałaby widza nawet poza kontekstem opowiadanej historii.

Edoardo Ponti stwierdził w wywiadzie, że jego mama podchodzi do każdego filmu tak, jakby był jej pierwszym – z takim samym niepokojem, spontanicznością i pasją. Być może to właśnie stanowi klucz do jej sukcesu. I do sukcesu filmu, bo obejrzenie go będzie bardzo dobrze wykorzystanym 1,5 godziny, a to co zobaczymy, zostanie z nami na znacznie dłużej.


JOANNA KULIG
Czytaj także:
Joanna Kulig o tym, skąd czerpie moc. „W dużej mierze z wiary w Boga”


SOPHIA LOREN
Czytaj także:
Sophia Loren: Franciszek sprawia, że masz naprawdę chęć „żyć i wierzyć, wierzyć, wierzyć”

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.