„Decyzja o aborcji to często niestety nie kwestia wyboru, ale jego braku. Bo gdy kobieta zostaje w tych tragicznych chwilach sama, opuszczona, zrozpaczona, wystraszona, bez perspektyw, to jaki ma wybór?” – zastanawia się w swoim poście na Facebooku Tomasz Wolny – mąż, ojciec i popularny prezenter telewizyjny.Dziennikarz w aborcji doszukuje się winy mężczyzn, „a dokładniej kryzysu tego męstwa”.
Bo co robi ON? Często ucieka, umywa ręce, bo przecież „to Twoje ciało – Twoja decyzja”. Milczy albo deklaruje pokrycie kosztów, a czasem sam do aborcji namawia. Miota się i szarpie niczym wilk złapany we wnyki, który jest w stanie nawet odgryźć sobie łapę. Byleby tylko uciec od odpowiedzialności, której jest przecież współtwórcą. To jaki kobieta ma wybór?
Mężczyźni a niepełnosprawność dziecka
Wolny pochyla się nad sytuacją, gdy dziecko jednak przychodzi na świat, ale rodzi się z niepełnosprawnością.
A wiecie, ilu mężczyzn odchodzi i zostawia JĄ samą z niepełnosprawnym dzieckiem?
Większość. Na szczęście nie każdy.
Rzeczywiście, według danych podanych portalu www.niepelnosprawni.pl połowa rodzin z niepełnosprawnym dzieckiem rozpada się, zwykle to kobiety pozostają same.
Czytaj także:
“Moja żona została zgwałcona. Aborcja nie wchodziła w grę”
Nie aborcja, tylko „wzięcie to na bary”
Tomasz Wolny rysuje też scenariusz zupełnie inny – można by wręcz rzec „optymistyczny”, choć to słowo nie wydaje się tutaj najbardziej adekwatne:
Bo gdy mężczyzna ma zupełnie inne podejście i zamiast: „Nie martw się, zapłacę i usuniemy”, bierze to na bary i mówi: „Jestem! Zatroszczę się o Ciebie i nasze dziecko, nigdy Cię nie opuszczę i damy radę” to wtedy aborcja i jej zło, czyli śmierć dziecka, przestaje być opcją. Fakt nie opinia.
Dziennikarz przywołuje anegdotę ze swojej wizyty w Nowym Jorku. „It’s not men that make babies – it’s babies that make men” – zobaczył na jednej ze stacji metra. Slogan przetłumaczyć możemy jako: To nie mężczyźni „robią” dzieci – to dzieci czynią mężczyzn. Zdanie stało się zalążkiem do następującej refleksji:
Męskie wsparcie to bycie w tym najtrudniejszym i dramatycznym momencie przy niej i przy dziecku. I to jest nasze, prawdziwe męskie remedium na dramat aborcji.
https://www.facebook.com/tomaszwolnydziennikarz/photos/a.401416706965561/1068326243607934/?type=3&theater
Dwie lekcje do odrobienia
Wolny podkreśla bardzo stanowczo, że jest za życiem, ale równocześnie sprzeciwia się piętnowaniu tych, którzy zdecydowali inaczej:
Będąc za życiem, każdym życiem i na każdym jego etapie, jednocześnie jestem absolutnym przeciwnikiem oceniania i piętnowania kobiet i par, które zdecydowały się na aborcję.
Dodaje, że „chylenie czoła” nad dotkniętymi przez los rodzinami nie jest wystarczające. Że potrzebna jest także godna pomoc. Zmiany – zdaniem dziennikarza – powinny rozpocząć się właśnie od niej, nie od „wymuszania bohaterstwa i heroizmu”.
Nie osądzać, tylko otaczać wsparciem, a przede wszystkim trzeba nie tylko chylić czoła, ale zapewnić godną i wystarczającą pomoc tym Rodzicom, którzy mimo wszystko urodzili.
Urodzili i każdego dnia, walczą o jak najlepsze życie dla swoich dzieci, bo w zbyt wielu przypadkach poziom tego wsparcia woła o pomstę do nieba.
Wolny zwraca uwagę jeszcze na sam koniec na „kolejną lekcję do odrobienia”, którą trzeba zaliczyć, zanim zaczniemy wprowadzać zmiany:
(…) i jeszcze od wprowadzenia nowego przedmiotu – Sztuka dialogu. Najlepiej od zerówki, choć korepetycje przydałby się nam wszystkim. Od zaraz.
Czytaj także:
„To tak jakby wynająć zabójcę”. 12 wyjątkowych wypowiedzi Franciszka o aborcji
Czytaj także:
Tomasz Wolny o swojej żonie: gdyby nie Agata, leżałbym i kwiczał