Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Objawienia prywatne i fundament wiary
Objawienia prywatne i wizje rzeczywistości nadprzyrodzonej budzą od wieków zainteresowanie wielu katolików. Wydaje się, że wiara często potrzebuje takiego wsparcia w postaci budujących ją orędzi, modlitw i nabożeństw, które trafiają do nas dzięki wizjonerom. Trzeba wszakże pamiętać, że tego typu przekazy nigdy nie mogą się stawać fundamentem wiary.
Zadaniem Kościoła jest strzec owego fundamentu. Z tego powodu wiele objawień prywatnych nie doczekało się nigdy akceptacji ze strony oficjalnych kościelnych czynników. Były też takie, które – po początkowym odrzuceniu przez odpowiedzialne za zbadanie zgodności wizji z fundamentem katolickiej wiary watykańskie dykasterie – po latach doczekały się ostatecznego uznania w Kościele. Bywało też odwrotnie.
Dobrze tedy wiedzieć, z jakimi wątpliwościami możemy mieć do czynienia w odniesieniu do fenomenu objawień prywatnych.
Ida Peerdeman
Ostatnio ów problem znów został podniesiony w związku przekazami, jaki pozostawiła nam po sobie zmarła w 1996 r. Holenderka Ida Peerdeman. Tej niezwykłej kobiecie doświadczenia nadprzyrodzone towarzyszyły ponoć od dzieciństwa.
Wychowywała się w katolickiej rodzinie, w której wiara ograniczała się do coniedzielnego uczęszczania na mszę świętą i odmawiania modlitwy przed posiłkami. Ida uczyła się jednak w szkole, gdzie dzieci obowiązkowo przystępowały do spowiedzi raz w tygodniu. Jej spowiednikiem był dominikanin o. Frehe – postać, która miała odegrać wielką rolę także w dorosłym życiu Idy.
To jemu właśnie – w 1917 r., gdy miała lat 12 – zdała relację z dziwnego wypadku, który się jej przytrafił. Przechodząc pewnego dnia amsterdamską ulicą, ujrzała u jej końca wielkie światło. Ze świetlistej aureoli wyłoniła się kobieca postać. Dziewczynka od razu uznała ją za Maryję.
Przez wiele następnych lat losy tej kobiety zdawały się nie wyróżniać niczym szczególnym. Po ukończeniu szkoły zaczęła pracować w fabryce perfum. W pracy była lubiana, choć znajomi zastanawiali się, dlaczego nie wyszła za mąż. Mało kto – poza ukochanym bratem Pietem i o. Frehe, który został jej kierownikiem duchowym – wiedział, że Ida zmagała się z wewnętrznymi walkami, w których widziała skutek ataku demonów.
Wizja Pani, Matki
Jej życie toczyło utartym rytmem, także w latach II wojny światowej, gdy Holandia znalazła się pod niemiecką okupacją. Gdy europejski koszmar wojenny miał się ku końcowi, czterdziestoletniej już wówczas Idzie przytrafiło się po raz kolejny coś bardzo niezwykłego. Wspominała po latach:
Ida Peerdeman twierdziła, że od 1945 r. do 1959 r. Matka Boża objawiła się jej aż 56 razy. Jednak, co ważne, od 1951 r. postać w świetle prosiła wizjonerkę, by oficjalnie uznano Maryję za „Współodkupicielkę”, „Pośredniczkę” i „Orędowniczkę”. To miało sprawić, że „Pani Wszystkich Narodów”, jak nazywała siebie też dama mówiąca do Idy w widzeniach, przyniesie wreszcie „prawdziwy pokój dla świata”.
Maryja Współodkupicielką?
Trzeba powiedzieć uczciwie, że wypełnienie próśb, o których wspominała Ida w relacjach ze swych widzeń, oznaczałoby w Kościele dogmatyczną rewolucję. W odniesieniu do Maryi, Matki Jezusa w chrześcijaństwie zachodnim za dogmaty uznaje się bowiem cztery następujące prawdy.
Po pierwsze, Maryja jest Bożą Rodzicielką, co uroczyście ogłosił sobór w Efezie w 431 r. Po drugie, Maryja pozostała zawsze Dziewicą, co proklamował papież Marcin I na synodzie w Rzymie w 649 r. Po trzecie, katolicy wierzą w Niepokalane Poczęcie Maryi. Tę wielowiekową wiarę potwierdził w 1854 r. papież Pius IX. Po czwarte wreszcie, Maryja wraz z duszą i ciałem doznała Wniebowzięcia. Ów dogmat ogłosił dopiero w 1950 r. papież Pius XII.
Uznanie Maryi za „Współodkupcielkę” musiałoby być de facto piątym dogmatem maryjnym w Kościele katolickim. Na takie rozwiązanie nie godzi się jednak wielu teologów, gdyż Pismo Święte wyraźnie podkreśla, że zbawienie pochodzi wyłącznie od Jezusa Chrystusa.
Dlatego Piotr w Dziejach Apostolskich mówi do arcykapłanów (m.in. Annasza i Kajfasza, którzy bezpośrednio przyczynili się do śmierci Nazarejczyka), że „nie ma w żadnym innym [poza Jezusem Chrystusem] zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni” (Dz 4,12).
Pani Wszystkich Narodów
Mimo tych teologicznych wątpliwości prywatne objawienia Idy Peerdeman znalazły w Kościele wielu zwolenników. Powodem było najpewniej ich podobieństwo od oficjalnie uznanych przez Watykan objawień Katarzyny Labouré, które miały miejsce w 1830 r. w klasztorze przy rue du Bac w Paryżu. Te ostatnie dotyczyły, jak wiadomo, „cudownego medalika” z bardzo szczególnym przedstawieniem Matki Bożej.
Tymczasem Ida Peerdeman również twierdziła, iż Matka Boża opisała jej szczegółowo wizerunek, w którym miała być czczona. Postać z wizji mówiła ponoć do Holenderki:
W innym objawieniu – z 15 kwietnia 1951 r. – „Pani Wszystkich Narodów” poinformowała Idę, że pas, którym na wskazanym przez „postać w świetle” wizerunku opatulona jest jej suknia, to przedstawienie „okrycia bioder jej Syna”.
Stanowisko Kościoła
Nic dziwnego, że doświadczeniom Idy bardzo uważnie się przyglądali kolejni biskupi harlemsko-amsterdamscy. Pierwszym z nich był Johannes Huibers, który początkowo uznał, że w objawieniach nie ma niczego sprzecznego z wiarą katolicką. W 1956 r. zmienił jednak zdanie i publicznie ogłosił, że wizje jego diecezjanki nie mają żadnego nadprzyrodzonego charakteru.
Trzeba dodać, że za jego zgodą Idę przebadano psychiatrycznie i nie stwierdzono żadnych dysfunkcji. Nie wszyscy uznają dziś owo badanie za wiarygodne. Holenderka do końca życia (a zmarła przekroczywszy dziewięćdziesiątkę – 37 lat po ostatnim ukazaniu się jej „Pani Wszystkich Narodów”) przyznawała, że często zdarzało się jej „walczyć z demonami”, które ponoć nie wahały się nawet kaleczyć jej ciała.
W każdym razie watykańska Kongregacja Nauki Wiary kilkukrotnie – w 1957, 1972 i 1974 r. – uznała negatywną opinię biskupa Huibersa za wiążącą. Mimo to sława objawień Idy rosła. Wiadomość o nich docierała do odległych zakątków świata. Do Rzymu zaczęły nadchodzić żądania natychmiastowego ogłoszenia piątego dogmatu maryjnego.
Jednak w 1996 r. bp Hendrik Bomers ogłosił, że w jego diecezji – i to za zgodą Kongregacji Doktryny Wiary – dopuszczony został publiczny kult „Pani Wszystkich Narodów”. Dodał przy tym, że sprawa nadprzyrodzonego charakteru objawień Idy Peerdeman nie została dotąd rozstrzygnięta. Następca Bomersa – bp Jozef Marianus Punt był bardziej jednoznaczny w tym względzie, bo w 2002 r. ogłosił, że orędzia „Pani Wszystkich Narodów” miały nadprzyrodzone źródła.
Stanowisko to nigdy nie spotkało się z aprobatą Kongregacji Nauki Wiary. Co więcej, ta watykańska dykasteria w 2005 r. wyraźnie przyznała w liście do Episkopatu Filipin, że kwestia nie została jednoznacznie rozstrzygnięta. Nie zabroniono jednak szerzenia kultu „Pani Wszystkich Narodów”.
Objawienia amsterdamskie są fałszywe
Na początku obecnego roku kard. Béchara Boutros Raï, maronicki patriarcha Antiochii wysłał do Kongregacji Nauki Wiary kolejne zapytanie w tej sprawie. Tym razem dykasteria opublikowała odpowiedź niepozostawiającą już żadnych wątpliwości. W stanowisku z 20 lipca b.r. czytamy bowiem:
Dlaczego po wielu latach Kongregacja wydała tak jednoznaczny sąd? Można domniemywać, że odpowiedź kardynałowi Boutros Raï była uzgodniona z papieżem Franciszkiem. Ojciec Święty w grudniu zeszłego roku, w homilii wygłoszonej na święto Matki Bożej z Guadalupe powiedział, że Maryja „nigdy nie chciała dla siebie niczego, co jest jej Syna. Nigdy nie przedstawiała siebie jako współodkupicielki. Nie. Była Jego uczennicą”.
Po wielu latach sporów widać już zatem, że tzw. piąty dogmat maryjny nie zostanie w Kościele katolickim ogłoszony.