separateurCreated with Sketch.

Cztery podpowiedzi, jak mądrze i skutecznie walczyć z grzechem oraz pokusami

POKUSA
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Wiele grzechów popełniamy dlatego, że po prostu za późno zaczynamy walkę. Oto cztery podpowiedzi, które tym razem pozwolą ci zacząć ją punktualnie i być może wygrać z tym, co wydawało się już „nie do pokonania”.

Wielokrotnie w życiu zmagamy się z pokusami i grzechami. Są wśród nich takie, w które upadamy regularnie, wręcz nałogowo. Być może nawet zdążyliśmy już się do nich przyzwyczaić i uznać, że nie mamy szans na wolność, bo przecież „zrobiłem to już tyle razy”. Nieraz dzieje się tak dlatego, że po prostu za późno zaczynamy walkę. Oto cztery podpowiedzi, które mogą nam pomóc zadbać o życie duchowe i wygrać w walce z grzechem. Także z tym, z którym borykamy się już od dawna.

1Nie ma tematu

To pierwsza pułapka, w którą wpadamy. Po kolejnej już spowiedzi z tego samego, ciążącego nam grzechu udajemy sami przed sobą, że „nie ma tematu”. Popełniłem grzech, ale przecież się wyspowiadałem. Po co do tego wracać? Przecież Pan Bóg mi wybaczył, więc już po sprawie.

Owszem, Pan Bóg mi wybaczył. On się nie męczy, nie nuży, nie frustruje i nie gorszy tym, że to już kolejny raz. Zawsze mi wybaczy, bo zawsze mnie kocha. Jego miłosierdzie jest w stanie oczyścić mnie z każdej winy.

Mój grzech, który wyznałem podczas spowiedzi, jest przebaczony. Ale udawanie przed sobą samym, że w takim wypadku nie ma o czym już mówić, to bodajże najprostsza droga do tego, by za niedługi czas wrócić do konfesjonału z tym samym.

Miej odwagę powiedzieć sobie: „Pan Bóg mi wybaczył, ale ja mam z tym problem. W tym temacie jestem po prostu słaby”. Święty Ignacy z Loyoli, bazując na swoim żołnierskim doświadczeniu zwracał uwagę, że obrońcy powinni znać najsłabsze miejsca murów obronnych i o nie szczególnie dbać.

Jeśli wiem, że w jakiejś dziedzinie jestem podatny na pokusy, to nie ma sensu omijać tego tematu – po spowiedzi udawać, że go nie ma, a potem zgrywać zaskoczonego, że „znowu”. Warto uczciwie przyznać przed samym sobą i Panem Bogiem, że w danej sferze jestem wyjątkowo kruchy i a) wytrwale prosić Go o łaskę wytrwania w dobrym, o siły do przeciwstawiania się konkretnemu grzechowi; b) szukać też zwykłych, ludzkich środków zaradczych.

2Mętna woda

Niejednokrotnie znajdujemy się w życiu w sytuacjach, gdy nie mamy całkowitej pewności i jasności, czy coś jest dobre, jeszcze neutralne, czy już złe. „Czy to grzech?”, „Czy to już grzech ciężki?” – jak często tego typu pytania padają w konfesjonale. Zacznij od wykreślenia kategorii „neutralne”. A dalej?

Zasada jest prosta. Nie masz pewności, to nie rób. To zresztą nie jest zasada stricte religijna, ale po prostu etyczna – nie należy postępować z sumieniem niepewnym. I to z dwóch powodów: a) bo możesz zrobić coś rzeczywiście złego; b) bo nawet jeśli nie zrobisz tym razem nic złego, to uczysz się ignorować swoje sumienie, które wysyła ci „sygnały ostrzegawcze” w postaci wątpliwości. Prosty przykład: jeśli nie jesteś pewien, czy w kartonie jest szczeniaczek, czy go nie ma, to nie wyrzucasz kartonu do zsypu, prawda?

Inna rzecz, że niejednokrotnie sami wytrwale unikamy dania sobie wiążącej odpowiedzi, czy coś jest dobre czy złe. Mamy jakąś intuicję (często poprawną), nurtują nas wątpliwości, ale uparcie je zagłuszamy. Wygodniej nam „nie wiedzieć”.

Warto pamiętać, że tak zwana „zawiniona ignorancja” (czyli sytuacja, w której powinniśmy coś wiedzieć i byliśmy w stanie się dowiedzieć, ale tego nie zrobiliśmy) dodatkowo powiększa nasza winę, a nie umniejsza. Słusznie mówi stare przysłowie, że „diabeł łowi w mętnej wodzie”.

3Nie właź na tory

Unikaj okazji do grzechu, czyli sytuacji, w których on najczęściej się zdarza; okoliczności, w których – jak już wiesz z własnego bolesnego doświadczenia – najłatwiej ci go popełnić. Czasem bardzo niefrasobliwie sami stwarzamy okoliczności, w których grzech „aż się prosi”, by go popełnić. To na tym etapie trzeba zacząć walkę i skoncentrować swoje wysiłki.

Nie dasz rady przepychać się z rozpędzonym pociągiem InterCity. Po prostu nie wchodź na tory. Jasne, że czasem trzeba przez nie przejść. Ale wtedy zrób to w skupieniu, uważnie, ze wzmożoną ostrożnością i możliwie prędko. Nie spaceruj po torach dlatego, że z nasypu ładniejszy widok, albo dlatego, że w sumie to podoba ci się ten dreszczyk emocji.

Jeśli wiesz, że w danej dziedzinie jesteś ze słomy, to jak ognia unikaj ognia, bo efekt będzie oczywisty. I nie wmawiaj sobie, że „to tylko iskierka, więc niegroźna”. Iskierka wystarczy. Jesteś słomiany. Uznać to, to pokora, mądrość i odwaga. Tak, odwaga.

Czasem więcej odwagi wymaga powiedzieć „Nie. Na wszelki wypadek nie”, niż „Dobra, spróbujmy, może nic się nie stanie”. Dotyczy to zwłaszcza grzechów związanych z naszą zmysłowością. Święty Filip Neri mawiał, że na wojnie z nimi wygrywają tylko „tchórze”, czyli ci, którzy od razu uciekają przed bodaj cieniem pokusy. Pozostałe „chojraki” (zazwyczaj szybciej niż później) polegną.

4Pusty dom

Ostatni protip pochodzi wprost od Pana Jezusa. W pewnym miejscu Ewangelii (Łk 11,24-26) mówi On o tym, co dzieje się z człowiekiem, którego opuścił zły duch. Jeśli ten człowiek nie zadba o to, by czymś dobrym zapełnić w swoim życiu (sercu, planie dnia, zwyczajach) miejsca po złu, które tam do tej pory królowało, to ono za chwilę wróci ze zwielokrotnioną siłą.

Nie chodzi tylko o to, by nie popełniać już jakiegoś grzechu, ale by ten czas, siły, energię, zaangażowanie, które do tej pory przeznaczaliśmy na zło, poświęcić na coś dobrego, pozytywnego. Bo życie chrześcijanina nie sprowadza się do umiejętnego slalomu między grzechami, ale jest też przecież budowaniem Królestwa Boga.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.