Nie bez powodu On sam prosi, żebyśmy kochali Go nie tylko „całym swoim sercem, całą swoją duszą i całą swoją mocą”, ale również „całym umysłem”. Bonus: 10 książek na dobry początek.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Czy można kogoś kochać, znając go tylko z widzenia i nic o nim nie wiedząc? A czy można znać Boga, jeśli nawet nie próbuje się Go poznać? Niektórym się udało, np. poprzez doświadczenie mistyczne. Reszta z nas ma do wykorzystania bardziej „analogowe” sposoby, np. czytanie książek o teologii i duchowości.
Wystarczy kwadrans
Wystarczy kwadrans-dwa kwadranse dziennie, a po roku będziecie mieli kilka albo kilkanaście przeczytanych książek! A przede wszystkim – wasze życie z Bogiem stanie się inne, znacznie bogatsze. Nie bez powodu On sam prosi, żebyśmy kochali Go nie tylko „całym swoim sercem, całą swoją duszą i całą swoją mocą”, ale również „całym umysłem”.
Bóg jest wprawdzie większy niż nasz rozum, a niektóre sprawy pewno pozostaną na tym świecie w sferze „prawd podanych do wierzenia”, ale wiele tematów, problemów i wątpliwości, z którymi się borykamy, już ktoś przed nami przeanalizował, przemodlił i opisał. Szkoda by było z tego nie skorzystać.
Lekarstwo na awitaminozę
O. Piotr Rostworowski w książce „Kierownictwo duchowe” napisał:
Ogół dusz cierpi dziś na zastraszającą „awitaminozę”. Cóż dziwnego, że trudno się modlić, jeżeli duch ludzki jest pozbawiony myśli o Bogu i poznania Boga. Wyschnięty, stwardniały, zmęczony pracą idzie na modlitwę bez ochoty. Na modlitwie zupełnie nie ma skąd czerpać: jego umysł jest jałowy, jego uczucie odrętwiałe (…). I chcemy, by z serca tego człowieka płynęła modlitwa, a tymczasem on jest duchowym głodomorem. (…)
Bóg może oczywiście dać łaskę modlitwy nawet bez ludzkich przygotowań, może ona popłynąć z duszy wprzód nie spulchnionej rozważaniem prawd Bożych, jak ongiś woda wytrysnęła za skały na pustyni. Było to jednak cudowne zdarzenie. W normalnym zaś porządku rzeczy modlitwa wymaga przygotowania i stosuje się tu zasada: „qui parce seminat, parce et metet” – kto skąpo sieje, ten skąpo i zbiera (1Kor 9,6).
Święty Epifaniusz, żyjący w IV wieku mnich i biskup, tak wysoce cenił pobożne lektury, że napisał wręcz:
Nabywanie chrześcijańskich ksiąg jest konieczne dla tych, którzy potrafią z nich korzystać. Samo spojrzenie na te księgi czyni nas bowiem mniej podatnymi na grzech i zagrzewa nas do tego, byśmy wierzyli mocniej w sprawiedliwość.
Czytanie… albo słuchanie
Teza o zbawiennym działaniu zerkania na dobre książki brzmi cokolwiek humorystycznie, ale wiemy, że wielu świętych nawróciło się właśnie dzięki lekturom duchowym. Najbardziej znany jest przypadek Ignacego Loyoli, który podczas rekonwalescencji po złamaniu nogi nudził się tak straszliwie, że sięgnął po „Żywoty świętych”.
Jasne, że wiele innych osób poszło do nieba bez żadnej lektury na koncie – choćby z tego powodu, że nie umieli oni czytać ani nie mogli kupić książek. Nie chodzi o samą czynność czytania, tylko o poznawanie Boga, a w konsekwencji – o zaprzyjaźnianie się z Nim i przemianę życia.
Czy zamiast czytania duchowego może być „słuchanie duchowe”? Może, np. zwłaszcza gdy ktoś ma dysleksję lub problemy ze wzrokiem, albo gdy kompletnie nie ma czasu, żeby usiąść na kanapie z książką, ale może np. włączać audiobook w samochodzie. Nie rezygnowałabym jednak zbyt łatwo ze słowa drukowanego, które sprzyja skupieniu i ma tę zaletę, że podczas czytania można się zatrzymać nad jakimś zdaniem lub akapitem.
Od czego zacząć?
Pierwszy krok to wybór książki. Niżej znajdziecie 10 klasycznych pozycji. Warto zacząć od prostych rzeczy, np. od „Katechizmu Kościoła katolickiego”, który wbrew pozorom wcale nie jest lekturą nudną ani trudną i który można czytać na wyrywki.
Jeśli jakaś książka wyda się wam zbyt hermetyczna albo nie w waszym stylu, szukajcie dalej. Trzeba jednak zachować roztropność, bo nie wszystko, co ukazuje się na rynku wydawniczym, jest dobre i bezpieczne. Dobrą wskazówką jest „św.” przed nazwiskiem autora. Możecie też poprosić o radę spowiednika.
Dobrze by było, gdyby czytanie duchowe stało się codziennym – albo przynajmniej częstym – zwyczajem.
Przeżuwanie
Lektura duchowa nieco się różni od czytania powieści czy publicystyki. Niektóre książki są tak pasjonujące, że trudno się od nich oderwać i najchętniej „połknęlibyśmy” je w jeden dzień; a inne czyta się z wysiłkiem. Do obydwu warto podchodzić podobnie – czytać po trochu i traktować je jak pokarm dla duszy.
Tak samo jak materialne jedzenie, strawa duchowa najlepiej działa wtedy, kiedy jest podawana w przyswajalnych porcjach i zostaje dobrze „przeżuta”.
Zanim zaczniecie czytać, westchnijcie krótko do Boga, żeby pomógł wam dobrze zrozumieć i wykorzystać dany fragment. Dobrze by było również zakończyć czytanie „zerknięciem w górę” i choćby małym wnioskiem na własny użytek.
10 książek na dobry początek
- „Katechizm Kościoła katolickiego”
- Św. Augustyn. „Wyznania”
- Marek Starowieyski (opracowanie i wybór), „Apoftegmaty Ojców Pustyni”
- Św. Tomasz z Akwinu: „Złoty łańcuch”
- Tomasz à Kempis, „O naśladowaniu Chrystusa”
- Św. Teresa od Jezusa, „Księga życia”
- Św. Teresa od Dzieciątka Jezus, „Dzieje duszy”
- Św. Faustyna Kowalska, „Dzienniczek”
- Abp Fulton Sheen, „Siedem słów Jezusa i Maryi”
- Stefan Wyszyński: „Zapiski więzienne”
Czytaj także:
20 najważniejszych książek według Czytelników Aletei
Czytaj także:
Duchowe the best of. Tych religijnych książek nie można nie znać
Czytaj także:
Czy katolicka sztuka może ocalić wiarę? Wywiad z Elizabeth Lev