Ewangelia Mateusza, której zakończenie słyszymy w tym roku w czasie mszy świętej w uroczystość Wniebowstąpienia, nie mówi bezpośrednio o fakcie wstąpienia Jezusa do nieba.Znajdujemy w niej natomiast opis pożegnalnego spotkania Zmartwychwstałego z jedenastoma gdzieś na galilejskiej górze. Zaskakująca jest przy tym wzmianka o tym, że nawet oddając Mu pokłon – co było wyrazem hołdu i uznania prawdy o Nim – niektórzy z uczniów zwątpili w Niego…
Wniebowstąpienie. Do nieba, czyli dokąd?
Czy spotkanie ze Zmartwychwstałym Panem nie było dla nich wystarczająco przekonujące? Czyżby pełni obaw przeczuwali, że za chwilę nie będzie Go z nimi tak, jak był do tej pory, także po swoim zmartwychwstaniu? To w tym kontekście Jezus zapewnia uczniów, że otrzymał od Ojca „pełną władzę w niebie i na ziemi”. Mocą tej władzy posyła uczniów (także tych wątpiących) do wszystkich narodów, na cały świat, z misją nauczania. A raczej – jeśli trzymać się greckiego tekstu ewangelii – z misją „pozyskiwania (czynienia) uczniów”. To w rzeczywistości coś więcej niż „nauczanie”. Czynienie ludzi „uczniami” – to wprowadzanie ich w relację nie ze sobą, ale z Mistrzem.
Opisując tę samą scenę, na końcu swojej ewangelii Marek dodał: „Gdy Pan Jezus do nich to powiedział, został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga”. Jak rozumieć sformułowanie: „został wzięty do nieba”? Do nieba, czyli dokąd?
Szukając odpowiedzi na to pytanie, musimy pozbyć się narzucających się spontanicznie wyobrażeń. Na przykład takich, w których Jezus majestatycznie unosi się w górę (bo „niebo” teologiczne bez trudu utożsamiamy z astronomicznym) i oddalając się znika pośród obłoków, jakby wyruszał w kosmiczną podróż. Jeśli wyrażenia symboliczne: „niebo”, „obłok”, „prawica Boga” rozumieć będziemy literalnie, nie wyzwolimy się z naiwnych wyobrażeń.
Przyjdź, Panie nasz!
Przekonująco ujął to Benedykt XVI:
Odchodzący Jezus nie udaje się na jakąś odległą gwiazdę; On wchodzi we wspólnotę życia z Bogiem żywym, w sytuację Boskiej wyższości nad wszelką przestrzennością. Dlatego nie „odszedł gdzieś”, lecz mocą samego Boga pozostaje teraz zawsze obecny z nami i dla nas.
Paradoksem Wniebowstąpienia jest właśnie owo „napięcie” między „odchodzę” a „jestem z wami”. Ten, który wniósł do chwały Boga swoje zmartwychwstałe ciało (a więc swoje i nasze człowieczeństwo), pozostaje wciąż blisko nas. Nawet wtedy, gdy my jesteśmy daleko od Niego. Droga łącząca nas z Nim pozostaje zawsze otwarta. Nie prowadzi jednak przez kosmiczną przestrzeń, ale wiedzie przez „przestrzeń serca”. Ostatecznie osiągnie swój cel, gdy wypełni się zanoszona przez wieki do Pana prośba Kościoła: „Marana tha!”, „Przyjdź, Panie nasz!”.
Czytaj także:
Wniebowstąpienie w sztuce. Zobacz najpiękniejsze obrazy! [GALERIA]
Czytaj także:
Chrystus wstąpił do Nieba ze swoim ciałem. A co z naszymi ciałami po śmierci? Wniebowstąpienie daje wskazówki
Czytaj także:
Wniebowstąpienie – czy wiesz, jakie dary Jezus zostawił ludziom, opuszczając Ziemię?