Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
– Gdy szanujemy granice i potrzeby naszych dzieci, one same uczą się je szanować i potrafią uszanować też nasze potrzeby i granice – mówi Joanna Mirecka, nauczycielka, pedagog i trenerka umiejętności emocjonalnych.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Katarzyna Wyszyńska: Jako rodzice, czyli po prostu jako ludzie, czujemy całą paletę emocji. Jak pozwolić sobie na bycie prawdziwym w swoich odczuciach, tak by nie ranić, a szczególnie nie wyżywać się na tych najbardziej bezbronnych – naszych dzieciach? Jak złościć się, by nie krzywdzić najbliższych?
Joanna Mirecka*: Być prawdziwym. Jak masz ochotę płakać, to płacz, jak się złościsz, to niech twoja rodzina widzi, że się złościsz. To zdrowe, normalne. Każdy z nas ma prawo do złości. Wyrażanie emocji w sposób bezpieczny daje naszym dzieciom przyzwolenie, że same mogą te emocje przeżywać. My z mężem czasem kłócimy się przy dzieciach. Oczywiście nie są to awantury, ale nasze dzieci wiedzą, że możemy mieć różne zdania, że można je wyrazić głośno, nie zawsze łagodnie. Co najważniejsze, widzą nas też, gdy się przepraszamy, przytulamy i żyjemy dalej w miłości i akceptacji.
Warto ustalić z rodziną, jakie zachowania są w naszym domu akceptowalne. Dobrze jest przedstawić dzieciom zasady bezpiecznego pozbywania się złości, takie jak:
– po pierwsze, nie robię krzywdy sobie,
– po drugie, nie krzywdzę innych osób,
– po trzecie, nie niszczę niczego.
To stawia granice i pomaga, nam dorosłym też. Zwłaszcza kiedy uświadomimy sobie, że krzywdzić możemy także językiem, czyli słowami, jakie wypowiadamy.
Złość w rodzinie – jak to robić?
Szarpanie, wyzwiska – są to powszechnie nieakceptowalne formy rozładowywania złości, ale co, jeśli się zdarzają?
Musimy zdać sobie sprawę, że przemoc w rodzinie jest niedopuszczalna. Trzeba reagować i szukać pomocy u specjalistów, a w trudnych do opanowania sytuacjach należy wezwać policję. Musimy jasno wyrazić swój sprzeciw.
Miejmy świadomość, że słowa ranią, mają ogromną moc.
Jeśli chodzi o szarpanie i agresję miedzy dziećmi, my jako rodzice musimy wkroczyć z interwencją. Jeśli sytuacja nas przerasta, trzeba zgłosić się po pomoc do dobrego psychologa dziecięcego. Musimy też pamiętać, że każde zachowanie naszych dzieci chce nam coś powiedzieć. Rolą rodzica jest uważność na ten ukryty przekaz.
Co z krzykiem?
Krzyk rani. Tak samo jak każda inna przemoc. Jest jednak reakcją nawykową. Jeśli ktoś narusza nasze granice i uruchamiają się wysokie emocje, krzyk to najszybsza forma wyrażenia złości. Nasz mózg, gdy pojawia się złość, wysyła nam informację – NIEBEZPIECZEŃSTWO! Co robimy, gdy jesteśmy w niebezpieczeństwie? Krzyczymy. Zanim zaczniemy radzić sobie ze złością, stosować różnego rodzaju metody, ten krzyk będzie odruchową reakcją.
Wtedy warto zdać sobie sprawę, że otwarcie ust do krzyku zajmuje tyle samo czasu, co otwarcie ust do głębokiego oddechu, ale efekt jest zupełnie inny. Gdy krzyczymy dużo, wtedy dobrym sposobem jest pokrzyczeć w poduchę. To przekierowanie krzyku z osoby na rzecz. Pisałam więcej o tym, jak nasza rodzina poradziła sobie z wybuchami złości w mojej książce, w rozdziale O czerwonej poduszce.
Jak spalić złość?
Jakie jeszcze formy możemy uznać za akceptowalne? Spotkałam się z radzeniem rodzicom, by podsuwali dziecku np. misia, w którego maluch mógłby uderzać, szarpać nim itp. Co myślisz o takim rozwiązaniu?
Jeśli chodzi o uderzanie misia, to w świecie dzieci niczym to się nie różni od bicia swojego brata czy siostry. Złość powoduje wzrost energii w naszym ciele, dlatego najlepiej ją spalić. Wyskakać, wybiegać, wytańczyć. Przy pełnym skupieniu na tej czynności. Gdy złość ma dostęp do naszego ciała, musi zostać uwolniona.
Możemy zrobić z dziećmi listę czynności, jakie akceptujemy w naszej rodzinie. Mniejsze dzieci niech narysują, co może im pomóc uwolnić złość. Na tej liście niech się pojawią też nasze dorosłe sposoby, np. bieganie czy tańczenie do głośnej muzyki. I pamiętajmy o podstawowych zasadach wyrażania złości, o których mówiłam wcześniej.
Złość: Pozwól dziecku na bycie z emocjami
Co, jeśli złość pojawia się znikąd? Przynajmniej nam wydaje się być bez uchwytnej przyczyny – po miło spędzonym dniu dziecko zaczyna jęczeć, krzyczeć i być złośliwe. Jak dać przestrzeń dziecku na wyrażanie swoich negatywnych emocji, jednocześnie nie pielęgnując w nim braku opanowania, bycia niemiłym?
Złość nigdy nie pojawia się znikąd. Zawsze stoi za nią niezaspokojona potrzeba bądź przekroczona granica. Dziecko krzykiem, byciem złośliwym czy jęczeniem może odreagowywać nadmiar bodźców w ciągu dnia. Dzieci obecnie są zasypywane atrakcjami, które potrafią nakręcić emocje maksymalnie, a mały człowiek jeszcze nie wie, że należy te emocje i przeżycia z nimi związane równoważyć. Nie robi tego w ciągu dnia, zbiera, kumuluje i często wybucha.
Dobrze jest obserwować nasze dzieci, zauważyć, kiedy ta złość się pojawia, po jakich aktywnościach. Zmęczenie całodniową wycieczką, spotkaniem zwierząt na wsi czy zabawą w latanie może spowodować, że dziecko będzie się złościć. Najlepiej wtedy uświadomić sobie, z czego to zachowanie wynika i pozwolić dziecku na uregulowanie tego. Dać mu czas, zabezpieczyć przestrzeń, poczekać, przeczekać. Wyłączyć przycisk “załatwiacza”. Pozwolić dziecku na pobycie z tymi emocjami – dzieci najlepiej wiedzą, czego im potrzeba. Bądźmy blisko, ale nie załatwiajmy problemu za dziecko. Warto zapytać, czy dziecko nas potrzebuje w tym czasie i z szacunkiem przyjąć odpowiedź, jeśli okaże się, że zechce pobyć samo.
Emocje i dzieci
Nie chcemy okaleczyć dzieci – uczynić je potulnymi we wszystkim, bez swojego zdania. Nie chcemy również, by były nieokiełznanymi, działającymi pod wpływem chwilowych impulsów ludźmi. Jak uczyć dzieci panowania nad emocjami, jednocześnie ich nie tłamsząc?
To bardzo ważne pytanie. Gdy szanujemy granice i potrzeby naszych dzieci, one same uczą się je szanować i potrafią uszanować też nasze potrzeby i granice. Gdy komunikujemy w prosty i czytelny sposób, że czegoś nie lubimy i nie chcemy, dajemy dzieciom przyzwolenie, by robiły tak samo. Gdy potrafimy powiedzieć, czego nam potrzeba, otwieramy dzieci na to, by potrafiły przyjrzeć się sobie i temu, czego potrzebują. Zaufajmy naszym dzieciom, przecież to kompletni, kompetentni ludzie, tylko mniejsi.
Dobrze jest pamiętać o tym, że to wszystko jest możliwe jedynie w środowisku, w którym dzieci czują się bezpiecznie. Czyli takim, w którym wyraźnie widzą postawione im granice. Dlatego warto przypominać wartości, jakimi się kierujemy w naszej rodzinie, zasady, według których postępujemy.
Gdzie jest granica między dawaniem dziecku wolności w jego odczuwaniu, dawaniem mu prawa do wyrażania złości, a brakiem szacunku do rodzica?
Granica jest tam, gdzie ją wspólnie postawimy.
*Joanna Mirecka – żona i mama, autorka książki “Dzieci Pomysłowej Mamy”. Zawodowo trenerka umiejętności emocjonalnych, dietetyczka, nauczycielka i pedagog oraz autorka strony z pomysłami na mądre budowanie rodziny – joannamirecka.pl
Czytaj także:
Chrystus w gwiazdach neutronowych. Rozmowa z rodzicami 12 dzieci
Czytaj także:
Próbujesz zająć czas swoim dzieciom? Pozwól im się trochę ponudzić!