Gdy pewnego dnia do jednego z ojców pustyni przyszedł inny ojciec i zapytał: „Dlaczego dzisiaj ojcowie nie mają słowa, które trafiałoby do ludzi i poruszało ich serca?”, usłyszał odpowiedź: „Ponieważ nie umieją słuchać”. Poprzez słuchanie dokonuje się o wiele więcej, niż możemy przypuszczać.Doświadczenie słuchania odgrywa niezwykle ważną rolę w naszym życiu. Na różnych jego płaszczyznach, osobistych czy zawodowych, doceniamy wartość uważnego ucha, które pomaga nam budować serdeczne i dojrzałe więzi.
Czytaj także:
Malarka, która obrazami żegna się z ks. Krzysztofem Grzywoczem i próbuje uporać się ze stratą [galeria]
Pochodzimy z różnych środowisk, pełnimy inne funkcje, pracujemy w różnych zawodach, ale przekonanie o wartości daru słuchania pozostaje wspólne. Można przeczytać wiele książek o słuchaniu i zaliczyć kilka kursów z komunikacji interpersonalnej, a w rzeczywistości ranić innych nieumiejętnością słuchania.
Gdy przed wielu laty kończyłem studia doktoranckie na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, pewna kobieta podarowała mi mały obraz. Przedstawiał on twarz Maryi z delikatnie odsłoniętym uchem – to Matka Boża cierpliwie słuchająca. Obraz inspirowany jest wizerunkiem Maryi z sanktuarium w Rokitnie.
Usłyszałem wtedy słowa: „Niech Maryja, cierpliwie słuchająca, będzie patronką księdza pracy”. Przez wiele lat mojej posługi ojca duchownego w Wyższym Seminarium Duchownym w Opolu ten obraz towarzyszył mi w pracy związanej głównie ze słuchaniem. Często patrzę na ten obraz i mówię: „Maryjo, Matko cierpliwie słuchająca, módl się za nami”.
Od samego początku chrześcijaństwa, już u pierwszych ojców Kościoła, szczególnie w doświadczeniu ojców pustyni, zakorzenione było przekonanie, że podstawą duchowości, założeniem dojrzałej więzi z Bogiem i z człowiekiem, jest słuchanie. Pozostało wiele świadectw z tamtych czasów, które są przykładem tego przekonania.
Gdy pewnego dnia do jednego z ojców pustyni przyszedł inny ojciec i zapytał: „Dlaczego dzisiaj ojcowie nie mają słowa, które trafiałoby do ludzi i poruszało ich serca?”, usłyszał odpowiedź: „Ponieważ nie umieją słuchać”.
Mądrość tej odpowiedzi wyraża się w podwójnej możliwości jej interpretacji. Odnosi się do potencjalnych odbiorców, którzy nie umieją słuchać, ale także do ojców – głosicieli słowa – naznaczonych podobną nieumiejętnością. Kto sam nie potrafi słuchać, nie trafi do serca słuchaczy. Ojcowie nie mają słowa, słowa z mocą, ponieważ nie słuchają. Ale też nie ma osób, które posiadałyby tę umiejętność. Słuchanie jest wydarzeniem dwustronnym, rodzi się ze słuchania i spotyka się z nim.
Czytaj także:
Ks. Krzysztof Grzywocz: Bóg nie opuszcza ludzi mocno zranionych
Poprzez słuchanie dokonuje się o wiele więcej, niż możemy przypuszczać – pogłębiają się nasze relacje i uzdrawia się to, co je niszczy. Uczymy się go długo. Nie jest to umiejętność zdobywana szybko i raz na zawsze, lecz pokorny proces, który występuje na wszystkich etapach życia. Tej szkole towarzyszą także doświadczenia popełnionych błędów i upokorzenia spowodowane rozczarowaną przemądrzałością, która przekonana była o łatwości słuchania.
Dobrze przyjęte upokorzenie pogłębia umiejętność słuchania i pozwala pokornie wrócić do początku, do zasad, które wydawały się kiedyś takie proste i oczywiste. Upokorzeni nie są poniżeni. Upokorzenie jest znakiem miłości Boga. „Dobrze, Panie, że mnie upokorzyłeś” – czytamy w jednym z psalmów.
Często wracam do zajęć w Krakowie prowadzonych przez Toma Andersena. Należy on do grona wybitnych psychiatrów i humanistów. Działał głównie w północnej Norwegii. Tom Andersen opowiadał historię pewnej pacjentki ze szpitala psychiatrycznego. Nosiła ona czerwoną bluzkę, którą często zdejmowała. Personel miał kłopot: co zrobić? Pomogli jej się ubrać, a ona znowu, na oczach innych pacjentów, bluzkę zdejmuje.
Zebrali się psychiatrzy, psycholodzy i próbują to zachowanie zrozumieć. Może matka, która wzbudza w niej agresję, nosiła czerwoną bluzkę, może czerwony kolor kojarzy się jej z jakimś nieprzyjemnym wydarzeniem? Pojawiały się różne teorie, interpretacje, a Tom Andersen mówi: „Zmieńcie jej tę bluzkę”. Okazało się, że podrażniał ją materiał. Można próbować zrozumieć człowieka, nie patrząc na niego. Takie upokorzenia dobrze robią ludziom, którzy uczą się słuchania. Droga do miłości jest także drogą przez takie doświadczenia.
Umiejętność słuchania jest z jednej strony rzeczywistością teologiczną, darem Boga, ale z drugiej jest wynikiem ludzkiej pracy i przemyślanej aktywności. O ważności słuchania przypomina nam symbolika ludzkiej twarzy. Mamy bowiem jedne usta (mówienie), ale dwoje uszu (słuchanie). Usta można zamknąć, uszy natomiast nie mają powiek – są niejako zawsze otwarte, nieustannie słuchają.
Ks. Krzysztof Grzywocz, „Sztuka Słuchania” (Zeszyty Formacji Duchowej, fragmenty), wyd. Salwator.
Czytaj także:
Przepis na szczęśliwe życie według ks. Grzywocza