Życie zaczyna się naprawdę wtedy, kiedy podnosisz wzrok, by spojrzeć w niebo, bo masz już dość patrzenia pod nogi. Z głębokiego niezaspokojenia rodzi się pragnienie przekraczania granic i sięgania nieskończoności. Tęsknota za niebem nadaje smak ziemskiej rzeczywistości.
My, królowie, nauczyliśmy się patrzeć na życie z perspektywy nieba. Podnosiliśmy wzrok i obserwowaliśmy rozgwieżdżone niebo. I jednego jesteśmy pewni: kto patrzy w niebo, ten prędzej czy później wyrusza w drogę.
Dzieje się tak dlatego, że niebo to nie tylko niezmierzona przestrzeń. Jest tam miejsce dla pytań, samotności, nadziei i cierpienia ludzi. A przez to niebo odsyła na ziemię, zmusza do szukania, przekraczania granic, nieustawania w drodze.
Byliśmy wędrowcami, obserwatorami gwiazd, niespokojnymi mieszkańcami galaktyk i konstelacji. Ale tamtego roku coś nami wstrząsnęło. Zobaczyliśmy, jak na niebie pojawia się nowa gwiazda. Jej niezwykły blask sprawił, że nasze serca przeniknęło pragnienie nieskończoności, pragnienie czegoś radykalnie nowego. I wyruszyliśmy w drogę.
Kochane Dzieciątko, ci trzej mężczyźni, których zobaczyłeś przed wejściem do groty w Betlejem, to właśnie my. Jesteśmy marzycielami, a ta jasna gwiazda, która nas prowadziła, rozpaliła w naszych sercach pragnienie przekraczania granic. Po drodze oświetlała nie tylko niebo, ale także mapy naszych wewnętrznych poszukiwań, naszej ciemności i przypominała, że nikt nie jest skazany na mrok, jeśli pragnie światła.
Kiedy przybyliśmy na miejsce, ogarnęła nas niewypowiedziana radość. Znaleźliśmy Ciebie: nieskończoną małość, w której dostrzegliśmy nieskończoną wielkość Boga. Także w czasie tego Bożego Narodzenia, drogi Jezu, wielu – jak my – stanie przed wejściem do groty. Chcielibyśmy być dla nich kompasem, pomóc im naprawdę Cię spotkać.
Chcielibyśmy im powiedzieć: Boże Narodzenie jest wtedy, kiedy uczycie się podnosić wzrok. Kiedy nie czołgacie się w zniewoleniu i nie uginacie karku przed możnymi. Kiedy nie poprzestajecie na drobnych kalkulacjach, lecz pragniecie gwiazd.
Kiedy nie zadowalacie się sprawami ziemskimi, nawet tymi najpiękniejszymi, ponieważ wiecie, że jesteście stworzeni dla nieba. Kiedy strach nie zmusza was do spuszczenia wzroku. Kiedy śmiało patrzycie w niebo, pewni, że uwolnienie jest bliskie.
Boże Narodzenie jest wtedy, kiedy uczycie się przyjmować niepokój. Przyjść do groty Narodzenia Pańskiego tylko 25 grudnia, znaczy w ogóle nie ruszyć się z miejsca. Dopóki ponad wszystko przedkładacie święty spokój i nie macie ochoty wyjść ze strefy komfortu, nie poczujecie żadnego drżenia.
Życie zaczyna się wtedy, kiedy niepokój zmusza do wyruszenia w drogę, kiedy poszukujecie sensu, stawiacie pytania, szukacie nieskończoności, a nie wygody na kanapie. To jasne, że na morzu czyhają niebezpieczeństwa, ale jeśli zostaniecie na brzegu, na pewno nic nie złowicie.
Boże Narodzenie jest wtedy, gdy wypatrujecie gwiazdy, która prowadzi na spotkanie z Dzieciątkiem Jezus, nie dając się oszukać fałszywemu blaskowi spadających gwiazd, które mamią obietnicą szczęścia, a potem wciągają w spiralę niewoli. Gwiazda pragnie oświetlić nasze życie, nadając mu sens – Jezusa Chrystusa. Jego wieczny blask nie gaśnie nawet wtedy, gdy nasze życie pogrąża się w ciemności.
W czasie wędrówki w poszukiwaniu Boga i samych siebie nie odwiedzajcie Heroda. Chciał nas przechytrzyć, ale otrzymaliśmy ostrzeżenie, by już do niego nie wracać. Boże Narodzenie będzie wtedy, gdy będziecie się trzymać z daleka od każdego Heroda, który współcześnie przybiera kształt przemocy, egoizmu, wykluczenia, fałszu i oszustwa. Kiedy oczyścicie serce, kiedy zamieszka w nich prawość, prostota i bezinteresowna miłość – wtedy przyjdzie Boże Narodzenie.
Kiedy przybyliśmy do groty, mrok betlejemskiej nocy rozświetlał blask maleńkich oczek Dzieciątka. Uczcie się patrzeć na wasze dzieci z miłością. Niech ich jasne i czyste spojrzenie będzie dla was światłem. Uczcie się od nich, jak stać się małymi.
Po wejściu oddaliśmy Dzieciątku pokłon. Wy też ofiarujcie Mu złoto waszego życia, mirrę miłości i dobrych uczynków oraz kadzidło modlitwy. Wtedy nastąpi cud rozmnożenia i wy sami staniecie się złotem dla każdego obok was, mirrą chleba i dobroci dla głodnych, modlitwą za potrzebujących i cierpiących.
Pełni radości wróciliśmy do domu, zachowując w sercach blask oczu Dzieciątka. Wy też spotkajcie Boga i przyjmijcie go do waszego życia, a potem wróćcie do domu. Przytulcie żony, dzieci, uściskajcie każdego, kogo spotkacie w drodze.
I powiedzcie mu, że Bóg rodzi się nie tylko w Boże Narodzenie, ale zawsze wtedy, gdy podnosząc wzrok, przypominacie sobie, że tam, w górze jest Ktoś, kto was kocha. Póki światło gwiazd na niebie nie zgaśnie, dla świata ciągle jest nadzieja!
Ks. Francesco Cosentino – włoski kapłan, profesor teologii fundamentalnej na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim i pracownik watykańskiej Kongregacji ds. Duchowieństwa.