Ingrid jest prawniczką i pochodzi z Boliwii. Nigdy nie planowała zostać architektem... Niespodziewanie jej mąż przyniósł stos plastikowych butelek i pozostawił je na dziedzińcu przed ich domem. Wówczas zrodziła się idea pomocy ubogim.
Potrzeba matką wynalazków
Pewnego dnia mąż Diez zażartował, że butelek na ich posesji jest już tyle, że można byłoby z nich zbudować dom. Kobieta po tych słowach zaczęła się zastanawiać, czy rzeczywiście taki plan jest do zrealizowania. Wiele bowiem jest potrzebujących rodzin, które nie mają gdzie mieszkać.
Ingrid nawet nie miała świadomości, jak wielkim problemem dla dzieci jest brak stałego miejsca do życia. Kobieta odwiedziła miejscową szkołę i poprosiła uczniów, by napisali listy z życzeniami na Boże Narodzenie.
Jedna z dziewczynek o imieniu Claudia napisała, że marzy o domu dla siebie i swoich najbliższych. Obecnie z rodziną mieszka w domku, który został wykonany z kartonu i gumy. Niestety, zaczął przeciekać. Ingrid rozpoczęła swój projekt.
Butelki są łatwo dostępne i o wiele tańsze niż cegła. Napełnia je piaskiem, by stały się cięższe. W ten sposób je również usztywnia a następnie wykorzystuje do budowy. Do tej pory Diez pomogła w powstaniu 300 domów. To właśnie w tych warunkach tak bliskie i realne jest powiedzenie, że „potrzeba stała się matką wynalazków”.
Kobieta opowiada, że do powstania domu o powierzchni 170 m² potrzebnych jest około 36 tys. plastikowych butelek.
W Boliwii prawie połowa ludzi żyje na granicy ubóstwa, a warunki mieszkaniowe pozostawiają wiele do życzenia.
Niska jakość wody pitnej zwiększa zapotrzebowanie na napoje w butelkach, a to z kolei powoduje wzrost materiału budowlanego. Co z kolei bardzo cieszy Vaca Diez. Zużyte opakowania są często przekazywane przez hotele i restauracje lokalnym firmom i wolontariuszom.
Mleko w proszku, olej lniany, piasek, posiekane opony
Wiele już razy Ingrid obiecywała sobie, że kolejny dom będzie ostatnim, który powstanie z jej rąk. Nie potrafi jednak przestać tego robić i pomagać w ten sposób potrzebującym. Budowa tych domów stała się dla niej już nie tylko hobby i formą spędzania wolnego czasu.
Podobne domy powstały już w Warnes, Roldan – miasteczku w prowincji Santa Fe w Argentynie.
Aby dodatkowo urozmaicić kolory domów, Diez używa np. kombinacji przeterminowanego mleka w proszku, oleju lnianego, melasy z trzciny cukrowej, krwi bydlęcej lub innych naturalnie występujących materiałów. Wszystko może się przydać. Podłogi domów wykonane są z posiekanych starych opon.
Dom gotowy zaledwie w 20 dni
Kobieta stale udowadnia miejscowej ludności, że to co było niemożliwe, staje się możliwe, dzięki pracy i twórczemu nastawieniu.
W domach nie wchodzi w grę hydraulika czy możliwość podciągnięcia prądu, ale dla ludzi powstanie nowego miejsca do zamieszkania to już prawdziwy przełom.
Pierwszy dom Ingrid wybudowała w 2007 roku. Wykorzystała do tego celu 10 tysięcy butelek o pojemności 2 litrów, 3 tysiące plastikowych butelek o pojemności 600 ml i 3 tysiące butelek szklanych.
Do wyposażenia służą jej elementy lokalnych budynków. Mowa tu o oknach czy drzwiach. Znacznie obniżane są wówczas koszty powstania nowych lokali.
Dla Diez odpad zostaje zamieniony w zasób, a pusta butelka wyrzucona na ulicy na pewno nie jest marnotrawstwem. Dzięki niej jest ponownie używana i zyskuje „nowe życie”, stając się jakże użytecznym narzędziem. Po tylu latach doświadczenia Ingrid może z pomocą przyszłych mieszkańców zbudować dom w zaledwie 20 dni.
Czas podbić Brazylię
Kontynuowany przez nią już przez tyle lat projekt zmienił życie ludziom z Argentyny, Meksyku, Panamy, Urugwaju i Boliwii. Niedawno pojawił się u niej pomysł, by rozpocząć podobny projekt również w Brazylii. Jej zdaniem jest to kraj, w którym łatwo jest zbierać puste butelki, a ludzie nastawieni są pozytywnie na recykling.
Źródła: steemit.com; theflyingtortoise.blogspot.com