Aktor podkreśla, że największą przygodą i pasją jest dla niego życie rodzinne, a z biegiem czasu coraz bardziej dostrzega i docenia, że wszystko co otrzymał w życiu, zawdzięcza Opatrzności.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Agent 007 wśród Jezuitów
Pierce Brosnan był często porównywany do Cary’ego Granta i rolą prywatnego detektywa Remingtona Steela w serialu NBC zyskał tak wielką popularność, że został wybrany przez widzów na następcę Rogera Moore’a w serii filmów o Jamesie Bondzie.
Aktor zagrał słynnego Agenta 007 czterokrotnie, w filmie „Golden Eye”, „Jutro nie umiera nigdy”, „Świat to za mało” oraz „Śmierć nadejdzie jutro”. Oglądając filmy z Bondem, jesteśmy pod wrażeniem pasjonującej akcji i walki agenta jej Królewskiej Mości z inteligentnymi „siłami zła”, gdzie w role „czarnych charakterów” wcielają się zazwyczaj charakterystyczni aktorzy z przysłowiowym „pazurem”.
Agent 007 wychodzi mimo najczarniejszych scenariuszy obronna ręką, pokonując wiele opresji, ciężkich sytuacji i prób. Zwłaszcza kiedy dobro i zło nie jest takie oczywiste „na pierwszy rzut oka”.
Okazuje się jednak, że Pierce Brosnan musiał zmierzyć się w życiu osobistym wielokrotnie, ujmując to symbolicznie, z „siłami zła”, kiedy starał się uporać z cierpieniem bliskich: śmiercią żony i córki, ciężkim wypadkiem syna i swoim własnym, kiedy trzeba było stawić czoła rodzinnym tragediom.
Przypomnijmy, że Pierce Brosnan na początku lat dziewięćdziesiątych stracił żonę, która zmarła na raka. Kilkanaście lat później jego córka, Charlotte, również przegrała walkę z nowotworem. Aktor w wielu wywiadach przyznawał, że to właśnie modlitwa i relacja z Bogiem pozwalają mu ciągle mieć nadzieję i odbudowywać się po przeżywanych trudnościach.
Bycie katolikiem mam w DNA
W jednym z wywiadów aktor powiedział: „bycie katolikiem mam w DNA”. Wspominał, że gdy był w żałobie po śmierci żony, a potem córki, to codzienna modlitwa pomogła mu w ciężkiej codzienności. I pomaga być ojcem, aktorem, człowiekiem: „Zawsze pamiętam o modlitwie, pod koniec dnia zostaje Bóg, Jezus, formacja katolicka, wiara. To wiara pomogła mi w momentach największego cierpienia, zwątpienia i strachu. Język modlitwy to jest coś stałego, pewnego”.
Kiedy Brosnan został zapytany w czasie Festiwalu Filmowego w Berlinie przez dziennikarza „Bild-Zeitung”, jak przechodzi przez okresy kryzysów, odpowiedział: „Zawsze pomagała mi moja wiara. Jestem katolikiem. Każdy z nas na swoich barkach nosi ciężary całego życia. Nikt nie może uciec przed cierpieniem, jakie niesie życie. Ale wiem, że Bóg jest dobry i zawsze mogę do Niego zawołać: proszę pomóż mi!” – odpowiedział aktor.
Filmowy Bond wyjaśnił również, że sława „odchodzi i przychodzi”. „Jako młody aktor chciałem koniecznie być sławny i grać w filmach – i to osiągnąłem. Jednak nie można zatrzymać się na sławie, trzeba wciąż pytać samego siebie: w jaki sposób mógłbym żyć dalej bez sławy? Potrafiłbym i to!” – spuentował aktor.
Sens życia
Brosnan często opowiada w mediach o swojej wierze: „Zawsze jest dobrze mieć różaniec i jakąś modlitwę w kieszeni. Wiele osób zastanawia się nad sensem życia. Dla mnie jest to Bóg, Jezus, moje katolickie wychowanie, moja wiara” – powiedział Brosnan irlandzkiej telewizji RTE.
Aktor powiedział też, że modlitwa pomogła mu uporać się ze śmiercią bliskich, a teraz wspiera go jako ojca i jako mężczyznę. „Kościół zawsze wypełniał dużą część mojego życia. Jako dziecko byłem ministrantem i służyłem do mszy. W dalszym ciągu uczestniczę w mszy świętej, to dla mnie ważna część życia” – mówił aktor.
Artysta od najmłodszych lat uczęszczał do szkół prowadzonych przez Jezuitów, Dla mamy Pierce’a było to gwarantem solidnego i wszechstronnego wykształcenia, a także dobrego, moralnego kształtowania swojego syna od najmłodszych lat. Ale samotne wychowywanie chłopca, z powodu odejścia męża, z biegiem czasu przerodziło się w młodzieńczy bunt i ucieczkę z domu Pierce’a. Jednakże, jak wspomina sam aktor, wiara jako solidny fundament, od najmłodszych lat zawsze pomagała mu powstać i z godnością iść dalej przez życie.
Rodzina największą pasją
Niedawno Pierce Brosnan wypowiedział się dla „The Hollywood Reporter”, że następnym Bondem powinna zostać kobieta. Być może była to aluzja m.in. do tego, że twórca Agenta 007, Ian Flaming, kreując postaci kobiet z filmów o Jamesie Bondzie, inspirował się Marią Krystyną Skarbek, którą pisarz poznał tuż po wojnie.
Skarbek w bohaterski sposób kilkakrotnie przedostała się z Anglii do okupowanej Polski. Zbierała informacje wywiadowcze i przekazywała rządowi angielskiemu. Warto też dodać, że sam twórca Bonda, Ian Flaming, pełnił misję wywiadowcy w czasie II wojny światowej. Pytano również Brosnana, czy chciałby jeszcze zagrać w najnowszym odcinku opowieści o Bondzie, w którym akcja toczy się tak niezwykle, zaskakująco, a życie jest tak niecodzienne. Aktor odpowiedział, że największą przygodą i pasją jest dla niego życie rodzinne, a z biegiem czasu coraz bardziej dostrzega i docenia, że wszystko co otrzymał w życiu, zawdzięcza Opatrzności. „Wiara pomogła mi przetrwać życiowe tragedie”– mówi Pierce Brosnan.
Czytaj także:
10 aktorów, którzy najlepiej zagrali… Jezusa
Czytaj także:
Aktorzy odnowili przysięgę małżeńską. “Dziękuję za serce i modlitwy za mnie”
Czytaj także:
Wychować synów – to dopiero wyzwanie! Wywiad z aktorką Ewą Kaim