Brzmi to jak bajka albo jeden z wątków powieści Charlesa Dickensa. Ale nie! Ta historia wydarzyła się naprawdę.
Praca domowa przy świetle osiedlowej latarni
Víctor Martín Angulo Córdova, wówczas 11-letni chłopiec z Moche w Peru, zwrócił na siebie uwagę strażników obsługujących miejski monitoring. Kamera uliczna uchwyciła, jak szóstoklasista siedząc albo leżąc na betonie pod ulicznymi latarniami, odrabiał swoją pracę domową.
Zdjęcia oraz historia chłopca, która się za nimi kryła, szybko przedostała się do mediów oraz sieci społecznościowych. Stała się wiralem (historią bardzo popularną w internecie), a wieść o Víctorze wykroczyła daleko poza Peru.
Jak opisał to portal Perfil, rodzina Víctora nie miała dostępu do prądu w swoim domu. Chłopiec jest jednak bardzo zdeterminowany, by zdobywać wykształcenie. Jak sam przyznał, gdy dorośnie, chce zostać oficerem policji, by „zwalczać korupcję, złodziei oraz narkotyki”.
Według informacji zdobytych przez stronę Perfil, są dwie przyczyny, dla których rodzina nie miała elektryczności: brak pieniędzy, by opłacić rachunki oraz – co właściwie jeszcze ważniejsze – fakt, że nie posiadali dokumentacji, która byłaby dowodem na to, że są właścicielami nieruchomości. Taki kwit był konieczny, by móc podłączyć instalację elektryczną.
Pierwszą osobą, która przybyła na pomoc, był burmistrz miasta Arturo Fernández Bazán, który przywiózł Víctorowi pakiet przyborów szkolnych oraz pomógł rodzinie w załatwieniu formalności potrzebnych do zdobycia aktu własności domu, a w dalszej kolejności zainstalowaniu elektryczności.
Wiralowa historia dotarła do Bahrajnu
Sama ta pomoc była wielkim krokiem naprzód, ale jak się miało okazać, dopiero... pierwszym krokiem. Potem „na scenę wkroczył” Yaqoob Yusuf Ahmed Mubarak.
To wtedy 31-letni milioner oraz producent czekolady z Bahrajnu, któremu w dzieciństwie wcale nie brakowało pieniędzy, a uczucia. Jak informuje strona Clarínnews, Mubarak był świadkiem, jak niektórzy jego przyjaciele z dzieciństwa umierali z powodu narkotyków i przestępstw w młodości. Milioner cierpiał m.in. z tego powodu na depresję.
Pełna trosk przeszłość Mubaraka spowodowała, że człowiek ten ma wielką empatię i chęć pomagania innym. Dlatego też determinacja i odpowiedzialność Victora pośrodku tak niesprzyjających warunków, poruszyła serce Mubaraka. W wywiadzie milioner przyznał, że gdyby sam znalazł się w podobnych warunkach, nigdy nie wykrzesałby w sobie takiej motywacji do nauki.
Milioner poprosił o pomoc swojego partnera biznesowego - meksykańskiego adwokata Gilberto Rosasa Landę, który miał zebrać dla niego więcej informacji na temat 11-letniego ucznia.
Milioner z końca świata spotyka się z ubogim 11-latkiem
Biznesmen był na tyle poruszony historią chłopca, że udał się w podróż ze swojego małego wyspiarskiego kraju w Zatoce Perskiej do peruwiańskiego Moche. Wszystko po to, by spotkać się z chłopcem osobiście.
Na zdjęciach ilustrujących to spotkanie zobaczyć można bahrańskiego biznesmena, który przytula Víctora, pozuje z jego rodziną czy leżąc na betonie, czyta książki z chłopcem (ewidentnie imitując pozycję 11-latka uchwyconą przez kamery monitoringu).
Loading
Loading
Mubarak był wstrząśnięty biedą, w jakiej wychowywał się chłopiec i jego bliscy. Zdecydował przebudować rodzinny dom Victora w dwukondygnacyjny budynek. Zaproponował także mamie chłopca, że pomoże jej wystartować z małym biznesem i przekaże jej 2 tys. dolarów na rozwój chłopca.
Jednak reakcja Víctora na pomysł dotyczący budowy domu sprawiła, że Mubarak zdecydował się ofiarować jeszcze więcej.
Proszę, niech pan zacznie od mojej szkoły – powiedział 11-latek
Milionera zaskoczyła ta prośba. „Jakie dziecko mogłoby tak odpowiedzieć?” – zastanawiał się mężczyzna.
Nie martw się. Odbuduję i twój dom, i twoją szkołę, jeśli tak bardzo chcesz.
Milioner obiecał zasponsorować dodatkowo nowoczesne laboratorium komputerowe. O co prosi w zamian? O jedną rzecz: aby Víctor dalej pozostał pokorną, nadzwyczajną osobą, która kocha swoją mamę i ciężko pracuje na swoje wykształcenie.
Nie możesz sobie nawet wyobrazić, ile osób wspomniało o tym, że jestem muzułmaninem, a pojechałem, by pomóc chrześcijanom. Jeśli chcę wesprzeć pewną osobę, nie obchodzi mnie, czy jest muzułmaninem, chrześcijaninem, żydem czy przedstawicielem jakiejkolwiek innej religii. Jest człowiekiem i chcę, aby cały świat to zrozumiał: wszyscy jesteśmy ludźmi i mamy możliwość żyć w pokoju - przyznaje Yaqoob Yusuf Ahmed Mubarak.
Ostatnie doniesienia wskazują, że Mubarak napotkał na trudności podczas przekazywania darowizny na szkołę ze względu na biurokratyczne przeszkody po stronie peruwiańskiego rządu. Miejmy nadzieje, że uda się je pokonać, a ta historia - jak z bajki - będzie miała równie bajkowe zakończenie.