To nie takie trudne. Pod jednym warunkiem – jeśli jako liderzy potrafimy wyjść z formalnej funkcji na wizytówce do bycia człowiekiem, którego wizytówką jest szacunek do innych. Co to znaczy być katolickim przedsiębiorcą? – odpowiedź na to pytanie jest jednym z ważniejszych zagadnień, które sprawiają, że konferencja „Bóg, Rodzina, Firma, Hojność” gości przedsiębiorców z całej Polski. Rozmowy i działania, które mam przyjemność z nimi na co dzień prowadzić, pozwalają stwierdzić, że bycie katolickim przedsiębiorcą nie jest wcale takie trudne. Wręcz przeciwne – może stać się atrakcyjne w wymiarze osobistym i zawodowym. Pod jednym warunkiem – jeśli jako liderzy potrafimy wyjść z formalnej funkcji na wizytówce do bycia człowiekiem, którego wizytówką jest szacunek do innych.
Co to znaczy „katolicki przedsiębiorca”?
Przestrzeń naszej odpowiedzi określa społeczna odpowiedzialność biznesu, która powinna być łączona z wolnością gospodarczą. Ta zaś ma być spełniana w granicach zasad etycznych i moralnych. Taka postawa wynika m.in. z katolickiej nauki społecznej. Niezależnie od tego, czy jesteśmy pracodawcą czy pracobiorcą, jesteśmy wspólnie odpowiedzialni za stabilne działanie i rozwój firmy.
Jesteśmy odpowiedzialni za siebie. Świadomość tego pozwala podjąć nam dialog personalny i instytucjonalny na poziomie różnych sektorów firmy i branż szeroko pojętej gospodarki. Katolicki przedsiębiorca zachowuje gradację wartości: Bóg, rodzina, firma, hojność. Te cztery przestrzenie rozwoju osobowości są potrzebne do określenia stabilnej i dojrzałej – osobistej i zawodowej tożsamości. Ta zaś świadczy o naszej wiarygodności, a zatem również o trwałym sukcesie w budowaniu relacji z pracownikami, kontrahentami, partnerami biznesowymi itp.
Chodzi o to, aby budować i pomnażać nie tylko kapitał materialny, ale także kapitał ludzki. Dzięki niemu umiejscawiamy daną firmę w przestrzeni społecznej i obywatelskiej. Postrzegamy go z perspektywy wypracowania zysku dla firmy i środowiska, w którym działa. Nie jest to zysk jednorazowy, ale trwały. Bierze w nim udział nie tylko jedna osoba, która wyzyskuje innych na swoją rzecz, tylko należy on do całej wspólnoty. Motywuje ją do pracy, sprawia, że chce się być solidnym i sumiennym.
Katolicki przedsiębiorca nie jest bezradny wobec “rekinów biznesu“
Bycie katolickim przedsiębiorcą to służenie dobru wspólnemu; zachowanie ludzkiej godności; traktowanie pracownika nie jak narzędzia do pracy, ale „współudziałowca” materialnych i ideowych dóbr firmy; przestrzeganie prawa do godnego życia; respektowanie prawa do wypoczynku, dbanie o warunki pracy; uczciwe wynagrodzenie, premiowanie (adekwatne do efektów działań i sytuacji w przedsiębiorstwie); szczera rozmowa z zespołem ludzi…
Katolicki lider ma na celu interes wspólny. Ma być mądrym i konsekwentnym zarządcą dóbr i majątku, których właścicielem jest sam Bóg. Ważna jest dziesięcina na szczytne cele; działalność charytatywna i społeczna. Taki przedsiębiorca jest gospodarny, czyli rzetelny i uczciwy w podziale zysku. Doceniający i umiejący wymagać na zasadzie oceny kompetencji pracownika, a nie ambicji jak powinno być. Organizowanie pracy tak, aby pozwalała ona wzrastać w relacji z Bogiem, drugim człowiekiem, rozwijać osobowość.
Co ciekawe, katolicki przedsiębiorca nie jest wcale bezradny wobec tzw. „rekinów biznesu”. Jeśli dziś jesteś „rekinem”, kiedyś – mówiąc dobitnie, sam możesz być „pożarty”. Wielkie cele i trwałe zyski osiąga się krok po kroku. Warto przywołać słowa św. Jana Pawła II, wygłoszone w „Homilii dla świata pracy”:
Praca nie może być traktowana – nigdy i nigdzie – jako towar, bo człowiek nie może dla człowieka być towarem.
*Artykuł publikujemy w ramach patronatu medialnego nad IV edycją Konferencji Bóg, Rodzina, Firma, Hojność (www.brfh.pl), która odbędzie się w Tarnowie Podgórnym pod Poznaniem w dniach 29-30 marca 2019.
Czytaj także:
Jaka jest waluta przyszłości? Odpowiedź cię zdziwi!
Czytaj także:
Św. Maksymilian patronem przedsiębiorców? Petycja jest już w Watykanie
Czytaj także:
5 biznesów Polek, które podbijają zagranicę