separateurCreated with Sketch.

Czy charyzmaty to specjalna droga do Boga? Wyjaśnia sam św. Tomasz z Akwinu

CHARYZMATY W NAUCZANIU TOMASZA Z AKWINU
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Dawid Gospodarek - 18.10.18
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
„Według Tomasza Matka Boża, pomimo że miała pełnię charyzmatów, nie korzystała z daru uzdrawiania, bo nie było takiej potrzeby. Natomiast korzystała z daru proroctwa” – mówi o. Tomasz Gałuszka OP, autor książki „Odnowa w łasce. Teologia charyzmatów św. Tomasza z Akwinu. Jak dotknąć Boga i otrzymać charyzmaty”.

Dawid Gospodarek (KAI): Ruch charyzmatyczny od dziesięcioleci działa prężnie, a teologowie rzadko podejmują ten temat.

O. Tomasz Gałuszka OP*: Zwrócił na to uwagę w swoim podręczniku do dogmatyki katolickiej ks. prof. Czesław Bartnik z KUL.

Zajął się ojciec charyzmatami u św. Tomasza.

Św. Tomasz na temat charyzmatów napisał bardzo dużo. W ogóle jego teologia charyzmatów jest po prostu wpisana fantastycznie w cały schemat. Tak więc teolog, który chce się zajmować problemem teologii charyzmatów u św. Tomasza, nie ma żadnego problemu z materiałem źródłowym.

Całość teologii charyzmatów Tomasza jest oparta na teologii łaski. Jeden z redaktorów policzył, że „łaska” pojawia się w mojej książce ponad 300 razy. Tomaszowe życie w łasce jest po prostu życiem normalnym, to jest życie właściwe dla chrześcijanina.

Wszystko dzieje się tak naprawdę w łasce. Cała teologia charyzmatów jest zanurzona w łasce uświęcającej.

Czyli jest też związana z sakramentami.

Tak, rozpoczyna się od chrztu i do sakramentów prowadzi, jest po prostu całkowicie sakramentalna. Jedna rzecz, która Tomaszowi by się nie spodobała, to pojawiające się w literaturze i wzięte w dużej mierze z literatury zielonoświątkowej i protestanckiej przekonanie, że doświadczenie charyzmatyczne jest doświadczeniem pozasakramentalnym.

Takie podejście sugeruje, że istnieją dwie drogi. Część katolików żyje sobie normalnie, korzystając z sakramentów, ale oni nie są charyzmatykami. I druga droga – równoległa, pozasakramentalna, taki spacer boczną aleją. Dla Tomasza to jest kompletna bzdura, ponieważ wszystko się dzieje, cała działalność charyzmatyczna, nie dzieje się pozasakramentalnie, raczej ponadsakramentalnie, czyli odbywa się w ramach sakramentów.

Jednocześnie Tomasz jasno mówi, że oczywiście grzesznik w stanie grzechu ciężkiego również może posługiwać charyzmatami, ale wtedy to jest wręcz bluźnierstwo.

Czyli refleksja nad charyzmatami bez teologii łaski, sakramentologii, do niczego nie doprowadzi?

Tomasz to ładnie pokazuje. Teologia charyzmatów u niego zaczyna się od odkrycia, kim się jest w stosunku do Boga, jakie jest miejsce człowieka, jak dojść do Boga. Cała działalność charyzmatyczna jest naturalną rzeczą, ale przy okazji. Zaczynanie rozważania teologii charyzmatów od samych charyzmatów jest nieporozumieniem.

Kiedy Tomasz pierwszy raz nawiązuje do charyzmatów?

Charyzmaty u Tomasza po raz pierwszy są wspomniane w pierwszej części Sumy w kwestii 43., dotyczącej niewidzialnych posłań Osób Boskich, co ściśle związane jest z trynitologią. Charyzmaty są naturalną rzeczą, kiedy Bóg współpracuje z tobą i ty współpracujesz z Bogiem, kiedy On jest posłany w tobie i ty uczestniczysz w posłaniu. Otrzymujesz wtedy charyzmaty potrzebne do swojej działalności.

Żeby człowiek mógł pięknie mówić, musi się narodzić, wychować. Tak wygląda też relacja z Bogiem. Kiedy człowiek wchodzi w stan łaski uświęcającej, kiedy przekracza naturę, zaczyna żyć w stanie łaski, która jak wiadomo nie niszczy natury, ale ją doskonali i podnosi.

Naszym celem i spełnieniem jest to życie w łasce?

Ono nie jest też naszym ostatecznym etapem, tylko prowadzi do życia w chwale. Te trzy etapy – natura, łaska, chwała – są naturalną drogą człowieka. Stąd tytuł książki: Odnowa w łasce – wiąże się to z główną tezą Tomasza: to coś, co się dzieje, kiedy zostaną posłane Osoby Boskie, kiedy człowiek jest w stanie łaski uświęcającej, kiedy może doświadczyć tego, co się nazywa quaedam innovation per gratia, zwane przez niektórych charyzmatycznym „chrztem w Duchu Świętym”.

Tomasz by nie użył takiego sformułowania. U niego sformułowanie „chrzest w Duchu Świętym” oznacza coś innego. Doświadczenie opisywane przez charyzmatyków jako chrzest w Duchu Świętym występuje u Tomasza, jednak nazywa się inaczej, np. odnową w łasce.

On bardzo często zastanawia się nad samym „chrztem w Duchu Świętym”, czy jak ja to nazywam, odnową w łasce. Np. czy tego doświadcza się raz tylko w życiu.

Tak jak sakramentalnego chrztu. I jak odpowiada na to pytanie?

Że można doświadczać codziennie! Dziś poważnym tomistom może wydawałoby się, że powinien powiedzieć, że nie ma czegoś takiego jak „chrzest w Duchu Świętym”, a Tomasz wyjaśnia, że czym innym jest chrzest w Duchu Świętym, czym innym jest to, co wy nazywacie „chrztem w Duchu Świętym”, chociaż to jest to samo doświadczenie, które nazywa wylaniem w Duchu Świętym czy odnową w łasce.

W dyskusjach o charyzmatach pojawia się często problem z nazywaniem tych zjawisk, przez co przyjmuje się nomenklaturę wypracowaną we wspólnotach protestanckich. Tymczasem okazuje się, że wystarczyło zajrzeć do św. Tomasza…

My wcale nie musimy korzystać z osiągnięć terminologicznych zielonoświątkowców, bo już mamy fantastyczną terminologię. Oczywiście są pewne wspólne doświadczenia, jednak zielonoświątkowcy, protestanci, mieli swój język, wytworzyli pewne terminy, które dziś są już nie do ruszenia, np. „chrzest w Duchu Świętym”.

Tomasz, jak powiedziałem, nigdy nie zgodziłby się na takie nazwanie tego doświadczenia. Ten termin już się jednak ukuł, dlatego my musimy dodawać „tak zwany”, pisać w cudzysłowie. Tomasz jasno opisuje, np. czym jest charyzmat w odróżnieniu od cnoty, czy charyzmat jest stałą dyspozycją czy też raczej jest otwartością na coś? Czy charyzmat można rozwijać, czy można kogoś nazwać charyzmatykiem?

To można rozwijać charyzmaty?

Charyzmat nie jest jakąś umiejętnością i czymś, co człowiek potrafi, jak np. język obcy. Charyzmatu nie można rozwijać jak cnót i zdolności. Charyzmat się otrzymuje i jest darmowym darem Boga. Równocześnie Tomasz zauważa, że istnieje coś takiego jak habilitas, którą człowiek raz otrzymuje i staje się później pewną łatwością, inklinacją i otwartością na dany charyzmat.

A jak Tomasz opisywał np. dar języków?

Ten charyzmat jest czymś poza cnotami, a nawet poza samymi charyzmatami, jest jeszcze jakąś trzecią rzeczywistością, która inicjuje jakiś nowy kierunek i drogę w namyśle teologicznym. On sam najprawdopodobniej nigdy nie miał doświadczenia modlitwy językami czy daru języków.

Szczegóły ujawnia ojciec w swojej książce. A jak z tym chrztem w Duchu?

Fantastyczne są u Tomasza powiązania tak zwanego chrztu w Duchu Świętym z sakramentem bierzmowania czy Eucharystii. Samo połączenie z bierzmowaniem, to, co Tomasz pisze o bierzmowaniu i jak to układa w całym systemie, to jest po prostu majstersztyk. Po co jest bierzmowanie, czym ono jest?

Tu często się wdzierają teologiczne absurdy, sam słyszałem, jak jeden z księży mówił, że tak naprawdę chrzest sakramentalny to tylko chrzest wody, a dopiero później człowiek otrzymuje prawdziwy chrzest w Duchu Świętym. To jest jakieś kompletne niezrozumienie.

Chrzest sakramentalny jest chrztem, w którym człowiek otrzymuje pełnię darów Ducha Świętego, to jest coś, co Tomasz porównuje do nowego stworzenia, dlatego nazywa to innowacją. Równocześnie mówi, że człowiek w chrzcie się rodzi i staje się dzieckiem, a łaska chrztu ma możliwość renowacji poprzez sakramenty, czyli życie sakramentalne wielokrotnie. Jeden chrzest, a wielokrotne odnawianie. I tak samo jest jedno bierzmowanie i wielokrotne wylanie.

Czemu służy bierzmowanie?

Tomasz pisze, że do momentu zesłania Ducha Świętego uczniowie siedzieli sobie wygodnie w Wieczerniku. Nieomal wprost stworzyliby sobie taką "republikę wieczernikową". Duch Święty ich z tego zamknięcia i wygody wyrwał. Bierzmowanie to jest wyrwanie z bezpiecznego wnętrza Kościoła. To uruchomienie człowieka do misji. To jest po prostu danie mu ogromnego powera mocy, że on idzie i głosi, zaczyna działać.

Bierzmowanie aktualizuje i ukonkretnia misję danego człowieka, ponieważ człowiek jest nie tylko synem, który posiada, ale i dziedzicem, który zarządza wszystkim. Dlatego u Tomasza główne posłanie Ducha Świętego odbywa w bierzmowaniu, ale ma później wielokrotne przełożenie na wylania w Duchu Świętym, które jest tak naprawdę uaktualnieniem misji, które jest zawsze wyrwaniem człowieka z niego samego albo poprzez doświadczenie mistyczne, albo poprzez bardzo konkretną działalność w jakimś miejscu i czasie w Kościele. Np. mijasz ludzi, którzy nie wierzą i Bóg ci w pewnym momencie daje dar uzdrawiania czy wskrzeszania po to przede wszystkim, żeby umocnić wiarę i żeby ci ludzie do tej wiary zostali pobudzeni.

Czy mógłby ojciec konkretniej wytłumaczyć relację między „chrztem w Duchu Świętym” a chrztem sakramentalnym?

To jest banalnie proste. U Tomasza są dwa rodzaje chrztu w Duchu Świętym: pierwszym jest oczywiście chrzest z wody i Ducha Świętego, czyli chrzest sakramentalny. Drugi, to kiedy człowiek nie ma dostępu do chrztu, ale ma ogromne pragnienie i to jest baptismus flaminis, który tłumaczymy jako "chrzest pragnienia", ale tak naprawdę flamen oznacza "tchnienie Ducha Świętego".

To się dzieje, kiedy człowiek porwany przez Ducha Świętego przyjmuje duchowo chrzest. To pierwszy i niepowtarzalny akt innovatio per gratia, czyli odnowy przez łaskę. Podniesienie człowieka z poziomu natury do poziomu łaski – to jest właśnie chrzest w Duchu Świętym. Człowiek wtedy staje się dzieckiem Bożym, nowym stworzeniem, otrzymuje pełnię darów Ducha Świętego. Chrzest w Duchu Świętym człowieka oczyszcza i podnosi z grzechu do życia.

Natomiast quaedam innovatio per gratiam, czyli odnowa w łasce, zwana „chrztem w Duchu Świętym” wg Tomasza ma miejsce wtedy, kiedy już jesteś stanie łaski uświęcającej. On nie ma na celu oczyszczenia, tylko wyrwanie człowieka z wygodnego życia, z niego samego i zaangażowanie w misję. Poprzez chrzest w Duchu Świętym, chrzest sakramentalny, człowiek zaczyna żyć. Poprzez bierzmowanie i tak zwany „chrzest w Duchu Świętym” zaczynasz działać. Według Tomasza odnowy w łasce nie można nazwać „chrztem w Duchu Świętym”, ponieważ ma inny cel. On jakby daje możliwość przedsmaku doświadczenia życia w chwale.

Dar języków, z jakim można się zetknąć w charyzmatycznych wspólnotach, brzmi jak jakiś bełkot, jest dziwny. O co chodzi w tym charyzmacie?

Tomasz tworzy osobną kategorię dla daru języków, ponieważ dar języków, mimo że jest wiązany z teologią charyzmatów, jednocześnie nie jest charyzmatem. Według Tomasza dar języków może mieć teoretycznie każdy. Ponieważ jest pierwszym darem związanym z nowym życiem, jest naturalną formą takiego początkowego rozwoju, Tomasz powie „niemowlęctwa”. To nie jest język, który można zrozumieć. To są raczej pewne dźwięki, które człowiek wypowiada. Ten dar języków jest jakby formą gaworzenia.

Tomasz pisze, że człowiek, który używa daru języków, co prawda nie robi nic złego, ale równocześnie nie wybiera świadomie dobra. W przypadku bowiem daru języków zaangażowana jest wyłącznie wola i uczucia, natomiast intelekt jest niejako w uśpieniu. Modlitwa zaś powinna angażować cały umysł człowieka, czyli intelekt i wolę.

Dlatego też Tomasz wprost pisze, że człowiek, który posiada dar języków, powinien, idąc za św. Pawłem, równocześnie prosić o dar rozumienia i dar prorokowania, bo charyzmaty mają służyć budowaniu Kościoła. Już problemem Koryntian było to, że ludzie zatrzymywali się tylko na samym darze języków i nie chcieli nic więcej.

Czy każdy może mieć charyzmat uzdrawiania?

U Tomasza tylko wiara czyni cuda. To jest bardzo mocne. Jeżeli ma wiarę, to choć nie ma miłości otrzymuje to, co jest przedmiotem wiary, a zatem dobra nadprzyrodzone, których się spodziewa. Dlatego jeżeli człowiek ma mocną wiarę, to rzeczywiście może czynić cuda, kiedy już odkryje, że może, że ma dostęp do tego skarbca.

Te dary nie są dane niejako "naturalne i zwyczajne" skutki życia w bliskości z Bogiem, czyli w stanie łaski uświęcającej, natomiast jeśli człowiek trwa świadomie w grzechu ciężkim i korzysta z nich, zachowuje się jak złodziej.

Według Tomasza Matka Boża, pomimo że miała pełnię charyzmatów, nie korzystała z daru uzdrawiania, bo nie było takiej potrzeby. Natomiast korzystała z daru proroctwa. Kwestii cudów poświęciłem osobny rozdział w swojej książce. Św. Tomasz dokładnie wyjaśnia, jak to się dzieje, że na imię Jezus dzieją się cuda.

Jak to jest, że są ludzie żyjący sakramentami i mający wiarę, a nie dostrzegają u siebie tych charyzmatów?

Tomasz mówi, że ile człowiek oczekuje, tyle na pewno otrzyma. Pamiętajmy o tym, że każdy otrzymuje charyzmaty indywidualne dla siebie. Ja mogę powiedzieć, że nie mam charyzmatu uzdrawiania, przynajmniej na razie, ale wiem, że mam inne charyzmaty, które są rzeczywiście moje. Łatwo sprawdzić, co jest charyzmatem – on występuje według Tomasza wtedy, kiedy człowiek robi coś z łatwością i przyjemnością, bez wysiłku, a ludzie w efekcie się nawracają.

Nie powinniśmy ograniczać charyzmatów tylko do uzdrawiania czy prorokowania. Swoją drogą, Tomasz pięknie wyjaśnia charyzmat proroctwa. Da się u niego znaleźć kilka refleksji teologicznych, które rzucają nowe światło na tzw. spoczynek w Duchu Świętym. Ale po to wszystko odsyłam do książki.

Czy pentekostalizacja to zagrożenie dla Kościoła? W Polsce od lat trwa spór w tej kwestii…

Tomasz mi osobiście dał możliwość stanięcia poza ludźmi, którzy się o to kłócą. Zagrożenie może być wtedy, kiedy nagle zaczniemy uważać, że są alternatywne, dwie drogi pozasakramentalne. A co więcej, sakramentalna normalna droga dla katolików jest taka szarobura, a "my charyzmatycy wybieramy coś lepszego". To jest całkowicie złe ustawienie problemu.

Konkluzja mojej książki jest prosta: ty człowieku musisz wyjść, musisz głosić. Moim zdaniem protestanci zielonoświątkowi pokazują nam, którzy mamy bardzo dużo, że z wielu rzeczy nie korzystamy. Mamy czas, kiedy kler cierpi, duchowieństwo jest w szpitalu polowym. W tym momencie potrzeba misji całego Kościoła. Kościół to jesteśmy my wszyscy. Każdy na mocy łaski chrztu i bierzmowania jest częścią całej wielkiej misji ewangelizacji.

Tak jak protestanci idą i głoszą, tak jeszcze bardziej muszą zaangażować się w Polsce świeccy katolicy. W sakramencie pokuty człowiek co pewien czas odnawia łaskę chrzcielną. Tak samo, moim zdaniem, każdy z nas powinien kilka razy w roku odnowić sakrament bierzmowania i zastanowić się, do czego jest posłany.

My mamy fantastyczne narzędzia: całą sakramentologię, Kościół, Tradycję. Ale przychodzi czas na to, że rzeczywiście potrzebujemy naszej właściwej, katolickiej pentekostalizacji, czyli wyprowadzenia człowieka z bezpiecznego wnętrza Kościoła. Zrealizować to, co wydarzyło się na bierzmowaniu, musimy się dać wyrwać i odkryć, że jesteśmy wezwani do misji. Tomasz wskazuje trzecią drogę.

Mam nadzieję, że ta książka będzie remedium dla wszystkich zmęczonych dyskusjami na temat pentekostalizacji Kościoła. Trzeba odkryć to, co mamy. Na pewno nikt mi nie może zarzucić, że jestem z Kościoła otwartego czy jakiegoś liberalnego. Ja po prostu sam usiadłem na kilka miesięcy w ławce u św. Tomasza i spokojnie czytałem. Być może na tym polega fantastyczność tego wszystkiego dla mnie osobiście, że nie miałem żadnych prezałożeń, miałam tylko jedno pytanie: czym jest to, co przeżywają ci charyzmatycy i co na ten temat mówi Tomasz.

Ojciec w analizowaniu tomaszowego opisywania charyzmatów dochodzi do Maryi…

To jest pierwszy tego typu ogólny zarys teologii charyzmatów Tomasza od teologii stworzenia aż po Maryję. Przyznam, że ten ostatni rozdział dotyczący Maryi napisałem na samym końcu nie dlatego, że jest ostatni, tylko że w pierwotnej wersji tego rozdziału nie było. Bardzo często w książkach katolickich nie ma w ogóle Maryi i jakoś po prostu kompletnie mi to umknęło, co ze wstydem przyznaję.

Natomiast w ostatnim momencie, kiedy skończona książka już nawet była po redakcji, nagle doznałem olśnienia. Moją pracę przedstawiłem pierwszy raz, gdy zaproszono mnie do Lichenia na spotkanie charyzmatyków. I przez kilka dni głosiłem im Tomasza, zobaczyłem jak bardzo dotyka to ludzi. Jestem bardzo wdzięczny za to doświadczenie, ponieważ sam nie jestem ani nigdy nie byłem w żadnej grupie charyzmatycznej.

Natomiast właśnie w Licheniu pewne sytuacje sprawiły, że na Maryi się skupiłem. Nagle zrozumiałem, że jeżeli cała teologia charyzmatów Tomasza jest oparta na teologii łaski, to Ta, która jest pełnią łaski, jest jakby w naturalny sposób Tą, która może zweryfikować całą książkę. Co ciekawe, gdy pisałem ten ostatni rozdział, pewne rzeczy mi się wreszcie poukładały, np. o darze proroctwa, uzdrawiania, nie mówiąc już o tym, że kochany św. Tomasz pisał wprost, iż Maryja miała charyzmaty.

Maryja jest po prostu zwieńczeniem, jakby weryfikacją całej teologii, którą przez 23 rozdziały opisuję. Zacząłem książkę od teologii stworzenia, a kończę na Tej, która jest ukoronowaniem stworzenia, a zarazem już nowym stworzeniem.

Całą rozmowę można przeczytać tutaj 

*Tomasz Gałuszka OP – teolog (UPJPII), dr hab. historii średniowiecza (UJ). Zajmuje się historią papiestwa, teologii i biblistyki średniowiecznej, prawa karnego, herezjami i ruchami świeckich. Pracuje nad średniowiecznymi rękopisami m.in. dzieł św. Tomasza z Akwinu.

"Odnowa w łasce. Teologia charyzmatów św. Tomasza z Akwinu. Jak dotknąć Boga i otrzymać charyzmaty", wyd. Esprit, Kraków 2018. Patronem medialnym publikacji jest Katolicka Agencja Informacyjna.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.