Lekarze namawiali Grace i Jamesa, by zdecydowali się na aborcję dwojga z czwórki dzieci. Oni stanowczo odmówili.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Irlandzcy rodzice, Grace i James Slattery, mają czworo uroczych dzieci – Mollie, Lucasa, Lily-Grace i Amelię – które absolutnie uwielbiają. Gdyby poszli za radą lekarzy, dziś mieliby tylko dwoje z nich… Wcześniej para toczyła długą walkę z niepłodnością i cierpiała z powodu kilku poronień. Gdy dowiedziała się o poczęciu czworaczków, czuła, że doświadczyła cudu. Taka sytuacja zdarza się w naturze raz na 700 tys. poczęć!
“Kiedy naturalnie zaszłam w ciążę z czworaczkami, nie mogłam w to uwierzyć – walczyliśmy przecież przez trzy lata, cztery razy poroniłam” – wspomina Grace. Ale radość zamieniła się w smutek, gdy w 17. tygodniu ciąży lekarze zalecili jej aborcję. Usłyszała, że najlepiej, jeśli podda się “redukcji selektywnej” obejmującej dwoje nienarodzonych dzieci.
Razem z mężem stanowczo odmówili. “Mimo że oferowano nam aborcję dwójki dzieci przed narodzeniem, ponieważ zostały obarczone wysokim ryzykiem, zdecydowaliśmy, żeby decyzję podjął los. Byłam w siódmym niebie, gdy czworaczki urodziły się w maju 2014 roku”.
Dzieci “wybrane” na śmierć prawdopodobnie otrzymałyby śmiertelny zastrzyk chlorku potasu prosto do serc i pozostałyby w łonie, podczas gdy pozostała dwójka rosłaby i rozwijała się. W 17. tygodniu nienarodzone dzieci, które mają zostać abortowane, są zwykle poddawane brutalnej procedurze D&E (dilation and evacuation), w której dziecko jest dosłownie rozrywane, część po części.
Grace nosiła dzieci przez 32 tygodnie, wszystkie urodziły się bezpiecznie, a każde ważyło nieco ponad kilogram. Dziś są zdrowe i świetnie się rozwijają – także Amelia, której organy w dniu narodzin były w niewłaściwych miejscach. We wrześniu cała czwórka poszła do przedszkola, w takich samych mundurkach.
“Są zdecydowanie naszymi małymi cudami i wciąż nie możemy uwierzyć, że dostaliśmy czworo dzieci na raz – mówi ich mama. – Każde z nich kocha szkołę, a to, że noszą teraz mundurki znacznie ułatwia sprawę, bo próba wymyślenia czterech ubiorów każdego dnia zabiera dużo czasu”.
“Tęsknię za nimi, gdy idą do szkoły, ale dobrze mieć trochę spokoju i ciszy po lecie – dodaje. – Życie z czworaczkami jest napięte, ale za nic w świecie byśmy go nie zamienili”.
Czytaj także:
Przeżyła aborcję. Co powiedziała matce, którą spotkała po 40 latach?
Czytaj także:
Odpowiadał za wiele tysięcy aborcji. Dlaczego stanął po stronie życia?
Czytaj także:
Obrona życia: co zamiast krwawych billboardów?