Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Bartek – miałem w szkole sporo kolegów o tym imieniu. Dziś chyba rzadziej daje się dzieciom za patrona św. Barłomieja. To imię zawsze zdawało mi się być raczej współczesnym, bo próżno szukać u kogoś wśród przodków jakiegoś dziadka Bartka…
Tymczasem pochodzenie imienia Bartłomiej sięga czasów starożytnych. Był to jeden z dwunastu apostołów. Scena jego powołania jest osobliwa. Opisuje ją tylko św. Jan. Nazywa on dzisiejszego patrona Natanaelem. To hebrajskie imię oznacza „Bóg dał” i w języku polskim jego odpowiednikiem jest Bogdan. Natomiast imię Bartłomiej jest wskazaniem na jego ojca: „syn Tolmaja”.
Bartłomiej przyszedł do Jezusa, przyprowadzony przez Filipa, który oznajmił mu niewątpliwie podekscytowany, że znalazł Mesjasza – Jezusa z Nazaretu (por. J 1,45-51). Bartłomiej nie uległ tej ekscytacji. Jak typowy facet, „na chłodno” stwierdził, że przecież Mesjasz nie może pochodzić z jakiegoś tam Nazaretu.
W gruncie rzeczy miał rację, a Filip nie chciał z nim dyskutować, tylko skierował do niego proste zaproszenie: „Chodź i zobacz!”. Gdy Bartłomiej „poszedł i zobaczył”, usłyszał od Jezusa zdanie: „Oto prawdziwy Izrealita, w którym nie ma fałszu” – oto mężczyzna, który ma rozum, nie kieruje się emocjami, ale jednocześnie nie ma w sobie tak głębokich uprzedzeń, by nie pójść za świadectwem przyjaciela i „zobaczyć”, doświadczyć Bożej obecności, nie wstydzi się prawdy o sobie.
Te pochwały nie były jednak decydujące. Bartłomiej im nie uległ, ale poszedł za Jezusem pod wpływem jakiegoś bardzo głębokiego doświadczenia, do którego Jezus się odwołał w dialogu z nim. Gdy Bartłomiej zapytał Jezusa: „Skąd mnie znasz?”, Jezus odparł: „Ujrzałem cię stojącego pod drzewem figowym, zanim cię zawołał Filip”.
Papież Benedykt XVI w czasie audiencji generalnej 4 października 2006 r. powiedział tak:
To jest niezwykłe. Bywa, że odkrywamy dopiero po latach Bożą obecność w trudnych, zagadkowych czy radosnych wydarzeniach. Bóg, by zdobyć serce mężczyzny, bazuje na doświadczeniu. Niekoniecznie zaś na emocjach.
Informacje co do działalności Bartłomieja po Zesłaniu Ducha Świętego są rozbieżne i niejasne. Wiemy na pewno, że został męczennikiem, ale najwięcej możemy o nim powiedzieć na podstawie Ewangelii. Znamy osobliwą scenę jego powołania, wiemy, że został jednym z Dwunastu i że był przy cudownym połowie ryb po zmartwychwstaniu (J 21,1-14).
Bartłomiej to dobry patron dla współczesnego faceta – mało emocji, rezerwa, ale też maksymalne zaangażowanie aż po męczeństwo – gdy autentycznie poznał i doświadczył, że Jezus to Mesjasz.
My współcześnie raczej nie umieramy za wiarę, ale możemy „zabijać” w sobie starego człowieka, oddawać życie bliskim w codziennej prostej służbie. Bartłomiej nie był postacią pierwszoplanową, nie oczekiwał pochwał, nie szedł za emocjami, ale robił swoje. I o takie postawy warto za jego wstawiennictwem się modlić.