Kinga jest kobietą z krwi i kości – księżną, politykiem, matką ubogich, ale przede wszystkim jest sobą – czystą i oddaną Bogu dziewczyną. W symboliczny sposób połączyła postacie dwóch wielkich Polaków, których dzieli niemal 1000 lat.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Ona przecież była z Węgier – powie być może ktoś, kto zna tę szczególną, czczoną głównie w Polsce świętą. Ale to w Starym Sączu zostawiła swoje serce. Tam znajduje się klasztor sióstr klarysek, który w XIII w. najpierw ufundowała, a potem wstąpiła do niego jako szeregowa siostra. Sam ten fakt świadczy o niezwykłości tej kobiety.
Czytaj także:
10 rzadko spotykanych imion dla dziewczynki
Stanisław na ołtarze!
Kinga była księżniczką, a potem księżną, bo po pierwsze była córką króla Węgier, a po drugie żoną księcia krakowskiego i sandomierskiego Bolesława Wstydliwego. Oboje z mężem znani są głównie z tego, że żyli w czystości.
Polska była za jej czasów niewiele starszym państwem od dzisiejszych Stanów Zjednoczonych, a jeden z naszych wielkich narodowych patronów – św. Stanisław, biskup i męczennik, nie był jeszcze wyniesiony na ołtarze, choć w momencie urodzenia Kingi od jego śmierci minęło już ponad 150 lat.
Dlaczego o tym piszę? Bo to właśnie młoda księżna rodem z Węgier lobbowała bardzo wydatnie u swojego męża oraz krakowskiego biskupa Prandoty o poselstwo do Stolicy Apostolskiej w sprawie kanonizacji św. Stanisława (nie było wówczas ścieżki beatyfikacyjnej, którą wprowadził dopiero w 1634 r. papież Urban VIII).
Motywowała polskich oficjeli, by zajęli się sprawą i nie szczędziła własnego posagu, by tę sprawę doprowadzić do końca. Była skuteczna, bo już 7 lat po jej ślubie z Bolesławem Stanisław został oficjalnie ogłoszony świętym.
„Cierpliwość” jednego z głównych patronów Polski względem czasu swojej kanonizacji była jednak nikła w porównaniu z „cierpliwością” Kingi, która na swoją beatyfikację czekała niemal 400 lat (1690 r.), a już czas jej kanonizacji to czasy współczesne i dokładnie 709 lat od jej śmierci. Kanonizował ją w 1999 r. w Starym Sączu Jan Paweł II.
Czytaj także:
Chiara Corbella Petrillo. Kiedy dowiedziała się, że umiera, poszła z mężem na spacer [Wszyscy Świetni]
„Posoliła” Polskę
Ze św. Kingą kojarzyć się mogą kopalnie soli w Wieliczce i Bochni. Obecnie są to już jedynie atrakcje turystyczne, ale za czasów Kingi rozpoczęcie wydobycia soli było dla tych terenów prawdziwym materialnym zbawieniem. Sama sprowadziła z Węgier górników, a legenda głosi, że również wskazała miejsca wydobywania białego surowca.
Sól materialna to jedno, ale ważniejsza w jej życiu była sól jej serca. W zamian za dołożenie swojego posagu do kosztów odbudowy zniszczonej przez Tatarów ówczesnej Polski, dostała od swojego męża w posiadanie i zarząd ziemię sądecką. Zasłynęła tam jako opiekunka ubogich i prześladowanych. Potrafiła osobiście angażować się w sprawy sądowe przeciwko biednym i wyzyskiwanym.
Nie wstydziła się odwiedzać chorych. Była wśród zwykłych ludzi. Nie goniła za zaszczytami. Nie chciała, by patrzono na nią jak na półboginię. Kinga była po prostu sobą. Ten świat i jego rozkosze nic dla niej nie znaczyły. Świadczy o tym nie tylko ślub czystości, ale też decyzja wstąpienia do klarysek w Starym Sączu po śmierci męża. Sama ufundowała ten klasztor, a potem nie oczekiwała żadnych zarządczych funkcji, gdy już była jedną z sióstr.
Kinga: moja córka
Piękne tereny Sądecczyzny mają piękną patronkę. Dla mnie jest bliska tym bardziej, że jej imię nosi moja córka. Kinga jest kobietą z krwi i kości – księżną, politykiem, matką ubogich, ale przede wszystkim sobą – czystą i oddaną Bogu dziewczyną.
W symboliczny sposób połączyła postacie dwóch wielkich Polaków, których dzieli niemal 1000 lat – św. Stanisława, o którego kanonizację zabiegała i św. Jana Pawła II, który ją samą kanonizował.
Czytaj także:
Chcesz dać synowi oryginalne imię? Oto 10 propozycji