Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Piotr Sawicki junior historię obrazu Matki Bożej Tatiszczewskiej znał z opowieści swojego ojca (także Piotra). Widział ten obraz nawet na kilku fotografiach z czasów II wojny światowej, bo tato był nie tylko żołnierzem, ale także fotoreporterem 2 Korpusu Polskiego.
W 2015 roku Piotr junior niespodziewanie otrzymał maila z Londynu od s. Pauli Wojtackiej, która zajmuje się historią uchodźstwa i poszukiwała rodziny Piotra Sawickiego, autora obrazu. Zakonnica wówczas jeszcze nie wiedziała, że pisze do syna artysty. Pan Piotr, razem z córką, pojechał do Londynu na obchody 60-lecia parafii Matki Bożej Miłosierdzia w Londynie na Willesden Green. Po raz pierwszy na własne oczy zobaczył dzieło stworzone przez ojca.
„To jest relikwia”
We wrześniu 1939 roku Piotr Sawicki senior został zmobilizowany do armii. Kilka miesięcy później został aresztowany przez NKWD i skazany na 14 lat ciężkich robót. Trafił do sowieckich łagrów. Po podpisaniu układu Sikorski – Majski w 1941 roku dostał się do Armii Andersa. Gdy znajdował się w obozie przejściowym w Tatiszczewie, zlecono mu namalowanie obrazu Matki Bożej Ostrobramskiej na mszę świętą, w której miał uczestniczyć naczelny wódz Armii Polskiej gen. Władysław Sikorski.
Jak relacjonuje Piotr Sawicki junior, ojciec wzorował się na małym obrazku należącym do o. Tadeusza Walczaka. „Ojciec zaczął malować obraz we wrześniu 1941 roku, żeby był gotowy na 11 listopada – rocznicę odzyskania niepodległości. Wtedy ta rocznica była tym ważniejsza, że ci ludzie właśnie wyszli na wolność i mieli możliwość dalej walczyć o wolność swojej ojczyzny. To był rodzaj wdzięczności Matce Bożej za tę wolność. To jest relikwia” – mówi Piotr Sawicki.
Matka Boża na szlaku bojowym
Kopia obrazu Matki Bożej Ostrobramskiej namalowana przez Piotra Sawickiego przeszła cały szlak bojowy od ZSRR, przez Iran, Palestynę i Egipt, aż po Włochy. Z dokumentacji fotograficznej 2 Korpusu wynika, że obraz towarzyszył żołnierzom zarówno podczas uroczystości religijnych, jak i np. w czasie koncertów zespołów tanecznych.
Obrazem opiekował się o. Walczak, który został kapelanem 5 Wileńskiej Dywizji Piechoty. Maryjny wizerunek dotarł także pod Monte Cassino, a po wojnie trafił najpierw do Londynu, a później – razem z jezuitą – na misje do Zambii. W latach 70. zakonnik przekazał obraz Instytutowi i Muzeum im. gen. Władysława Sikorskiego w Londynie, a stamtąd trafił do parafii w Willesden Green, gdzie po raz pierwszy zobaczył go syn artysty.
Matka Boża Tatiszczewska w Krakowie
W 2016 roku Piotr Sawicki ponownie odwiedził londyńską parafię w związku z 75. rocznicą namalowania obrazu. Ponieważ zawodowo zajmował się m.in. fotografią muzealną, wiedział, że dzieło wymaga konserwacji. Podjęło się jej Muzeum Narodowe w Krakowie.
Restauracja obrazu będzie wyzwaniem dla konserwatorów. Po pierwsze dlatego, że obraz powstał w bardzo specyficznych warunkach, w których nie mógł być wykonany do końca zgodnie ze sztuką malarską. Nikt nie jest w stanie powiedzieć, skąd i jakimi farbami dysponował Piotr Sawicki w obozie w Tatiszczewie.
Z fotografii wynika także, że maryjny wizerunek miał też „koszulkę” - najprawdopodobniej tekturową, która zaginęła. Dodatkowo, restauracji w roku 1946 dokonał raczej nie konserwator, a malarz, który przemalował obraz na modłę włoskich Madonn.
Po kompleksowych badaniach obrazu konserwatorzy podjęli zaplanowane na rok prace konserwatorskie. Przed powrotem do Londynu wizerunek Matki Bożej Tatiszczewskiej był dostępny dla szerokiej publiczności w Muzeum Narodowym w Krakowie. Następnie był wystawiony w Białymstoku i powrócił do Londynu.