Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Praca to nie kara. Bóg powołał do niej człowieka przed grzechem pierworodnym. Ale dlaczego?
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Bóg też pracował
Przez sześć dni Bóg stwarzał świat. Tak to opisuje na samym początku biblijna Księga Rodzaju. A co Bóg robił siódmego dnia? Każdy, kto zajrzy do Biblii Tysiąclecia, przeczyta, że „odpoczął”. Ale jeśli spojrzy na przypis, dowie się, że w oryginale znalazło się inne sformułowanie. Siódmego dnia Bóg „przestał pracować”. Uczynił to „po całym swym trudzie, jaki podjął”. Co więcej, Bóg pobłogosławił ów siódmy dzień, ustanawiając święto, czas bez pracy. “(…) W tym bowiem dniu odpoczął po całej swej pracy, którą wykonał stwarzając” (Rdz 2,3).
Według Pisma Świętego dzieło stworzenia jest „pracą” wykonaną przez Boga. Podjął ją i wykonał nie z przymusu, lecz z miłości. Zwracał uwagę, aby jej efekty były dobre. Co nie mniej istotne – skutki Jego pracy przeznaczone były dla innych. A konkretnie dla ludzi, którzy swe istnienie również jej zawdzięczają.
Po stworzeniu ludzi zdarzyło się coś co najmniej zaskakującego. Bóg nie zachował możliwości pracy tylko dla siebie. „Pan Bóg wziął (…) człowieka i umieścił go w ogrodzie Eden, aby uprawiał go i doglądał” (Rdz 2,15).
Św. Jan Paweł II w encyklice o pracy ludzkiej „Laborem exercens” napisał z przekonaniem, że chociaż słowa „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną” (Rdz 1,28) nie mówią wprost i wyraźnie o pracy, to pośrednio wskazują na nią jako na działanie, które człowiek ma wykonywać na ziemi.
Praca to nie kara
Nie bez powodu, jak podkreślił papież Polak, Kościół jest przekonany, że praca stanowi podstawowy „wymiar bytowania” człowieka na ziemi. Choć pierwsze źródło tego przeświadczenia znajduje się na kartach Biblii, to umacnia je cały dorobek różnorodnych nauk poświęconych człowiekowi. Potwierdzają je antropologia, paleontologia, historia, socjologia, psychologia i inne. „Wszystkie zdają się świadczyć o tym w sposób niezbity” – można przeczytać w papieskiej encyklice.
„Kompendium Społecznej Nauki Kościoła” wyjaśnia, że praca należy do pierwotnej kondycji człowieka i poprzedza jego upadek. „Nie jest zatem ani karą, ani przekleństwem. Staje się trudem i cierpieniem z powodu grzechu Adama i Ewy, którzy niszczą swoją ufną i harmonijną relację z Bogiem” – stwierdza dokument opracowany przez Papieską Radę Iustitia et Pax.
To praca jest źródłem bogactwa lub przynajmniej godnych warunków życia. Stanowi ona skuteczne narzędzie walki z ubóstwem, dlatego Kościół uczy, że należy ją szanować. Nie jest ona jednak celem samym w sobie. Nie można jej ubóstwiać, czynić z niej ostatecznego i nieodwołalnego sensu życia. „Praca ma istotne znaczenie, ale to Bóg, a nie praca jest źródłem życia i celem człowieka” – przypomina cytowane „Kompendium…”. Nie bez powodu w kościelnym kalendarzu nie ma „święta pracy”. Jest coś zupełnie innego.
„Nie” dla wyzysku
Paradoksalnie (na pozór), szczytem biblijnego nauczania o pracy jest… przykazanie odpoczynku szabatowego. Dlaczego? Ponieważ odpoczynek otwiera perspektywę pełniejszej wolności, wiecznego szabatu. Mówi o tym autor Listu do Hebrajczyków: „Kto bowiem wszedł do Jego odpoczynku, odpocznie po swych czynach, jak Bóg po swoich” (Hbr 4,10).
Nakaz odpoczynku ma chronić człowieka przed dobrowolnym albo narzuconym podporządkowaniem się pracy. Jest też sprzeciwem wobec każdej formy wyzysku, utajonego lub jawnego. Co więcej, wyzwala z „antyspołecznych wynaturzeń” ludzkiej pracy.
Zwłaszcza przypadający co siedem lat rok szabatowy przypomina, że gromadzenie dóbr przez niektórych ludzi może być powodem pozbawienia innych tychże dóbr. Zaraz przypominają się publikowane od czasu do czasu statystyki, według których jeden procent najbogatszych mieszkańców ziemi zgromadził niemal tyle bogactwa, co pozostałe 99 procent ludzkości. I zapowiedzi, według których koncentracja bogactwa w rękach wąskiej elity ma iść jeszcze dalej.
Jezus, który sam był człowiekiem pracy w najdokładniejszym tego słowa znaczeniu, przestrzegał swoich słuchaczy, aby nie dali się owładnąć pracy i pędowi do gromadzenia skarbów na ziemi. Co nie znaczy, że lekceważy pracę. W przypowieści chwali wiernego i pracowitego sługę, a potępia gnuśnego, któremu nie chciało się pracować. Co więcej, nazywa swoich uczniów „robotnikami na niwie Pańskiej”.
Praca jest formą miłości
Chociaż praca nie jest celem i głównym sensem ludzkiego życia, to jednak człowiek ma obowiązek ją wykonywać. Prostolinijny Paweł Apostoł aż w dwóch listach do Tesaloniczan poruszył ten problem. Przypomniał on m.in. zasadę, którą głosił i stosował także w odniesieniu do siebie: „Kto nie chce pracować, niech też nie je” (2 Tes 3,10).
To nie przypadek, że lenistwo Kościół zaliczył do grzechów głównych. Chrześcijanin powołany jest do pracy nie tylko po to, aby zaradzić własnym potrzebom. Potrzebuje on pracować, aby troszczyć się o innych, zwłaszcza ubogich i tych, którzy nie mogą (z różnych względów) pracować.
Praca jest dla człowieka nie tylko obowiązkiem, ale również prawem. Jan XXIII w encyklice „Pacem in terris” napisał, że „prawo do pracy łączy się z prawem do podejmowania decyzji w dziedzinie gospodarczej, rozumiejąc je szerzej”.
Papież Franciszek kilka lat temu (28 czerwca 2017) mówił do delegatów Włoskiej Konfederacji Pracowniczych Związków Zawodowych, że w obliczu dużego bezrobocia wśród młodzieży, wymuszonej pracy dzieci i osób w podeszłym wieku, pilnie potrzebny jest nowy pakt społeczny w sprawie pracy. Miałby on poprawić życie gospodarcze i zapewni szczęśliwość społeczeństwa. „Praca jest formą miłości obywatelskiej, nie tą romantyczną i nie zawsze zamierzoną, ale miłością prawdziwą, która pozwala nam żyć i rozwijać świat” – powiedział.
„Kompendium Społecznej Nauki Kościoła” mówi wprost, że przez pracę człowiek wraz z Bogiem kieruje światem, razem z Nim jest jego panem i czyni dobro dla siebie i dla innych. Gdy się o tym pamięta, nie traktuje się nawet najcięższej pracy jako kary, tylko jako wyjątkowe wyróżnienie – możliwość współdziałania z Bogiem w dziele stworzenia.
Czytaj także:
17 kroków do uratowania świata
Czytaj także:
Czy Bóg odpoczywał w niedzielę? A może w sobotę?
Czytaj także:
Jaka praca daje najwięcej satysfakcji? Sprawdziliśmy badania