Ostatnio uczniowie powiedzieli mu: „Myśleliśmy, że ksiądz to trochę taki kosmita, ale na szczęście nie”.W Białej Podlaskiej 13 i 14 kwietnia zostały rozegrane XIV Mistrzostwa Polskich Księży w piłce nożnej halowej. Wzięło w nich dwadzieścia drużyn reprezentujących poszczególne diecezje i archidiecezje. Zwyciężyli kapłani z diecezji zamojsko-lubaczowskiej, pokonując księży z diecezji tarnowskiej w meczu finałowym, jaki zakończył się wynikiem 4:1. Trzecie miejsce zajęła drużyna z archidiecezji gdańskiej.
Czytaj także:
Kaplica i ulica. Ksiądz – projektant mody?
Przy okazji rozgrywek księża mogli – jak sami przyznają – pokazać, iż nie są „kosmitami”, mówiąc językiem młodzieży, ale mają swoje pasje i przez sport starają się dotrzeć do młodych ludzi.
Ks. Łukasz Gołaszewski jest kapitanem drużyny diecezji łomżyńskiej, w piłkę nożną gra amatorsko, od dziecka. Przyznaje, iż przez sport nie tylko uczy się dyscypliny i regularności, ale też poznaje samego siebie, swoje wady i zalety.
Wyjaśnia: „Piłka pokazuje, że nie wszystko musi być super, ważne jest dążenie do obranego celu i to, co mi sprawia radość”. Przy parafii św. Antoniego w Ostrołęce, gdzie posługuje, założył młodzieżową drużynę, z którą regularnie grywa.
Młodzież zmieniła nastawienie
Pytany o to, czy poprzez sport można ewangelizować, odpowiada:
Mam na to dowód. Uczę w gimnazjum, większość osób wie, jak trudno dotrzeć do młodzieży w tym wieku. Trzy lata temu dostałem klasę sportową, samych piłkarzy. Drugi rok nie był łatwy, ale w trzeciej klasie zabrałem uczniów na turniej organizowany w naszej diecezji przez szkolne koło Caritas. Chłopaki wygrali ten turniej, a w ramach nagrody, jaką zdobyli, pojechaliśmy na pływalnię, a potem na mszę świętą. Gdy wracaliśmy, pytali mnie, kiedy następny raz i kiedy znów na eucharystię pójdziemy. To bardzo dobre doświadczenie – stwierdza ks. Łukasz. I dodaje – Teraz, gdy młodzież dowiedziała się, że gram w piłkę nożną, zmienili nastawienie, wciąż pytają, kiedy na wf do nich przyjdę. A ja odpowiadam, że jak tylko będę miał okienko.
Zdaniem ks. Gołaszewskiego, pasje bardzo otwierają na relację, zwłaszcza piłka, a widok grającego księdza daje młodym dużo do myślenia. Ostatnio uczniowie powiedzieli mu: „Myśleliśmy, że ksiądz to trochę taki kosmita, ale na szczęście nie”.
Nawrócił się na boisku
Podobnie jak inne drużyny piłkarskie, tak również te składające się z księży mają swoje zawołania. W zakonie paulinów przed meczem woła się: Ave Maryja! U franciszkanów: Pokój i Dobro! Z kolei w diecezji świdnickiej wykrzykuje się imię biskupa: Ignacy! A reszta piłkarzy odpowiada: Dec!
Jak tłumaczy ojciec Adrian Urbanek, to dodaje animuszu. Jego zdaniem wiara w naturalny sposób łączy się z uprawianiem sportu. Jeżeli ktoś chce być dobry w jakiejś dyscyplinie, to musi być systematyczny, musi ćwiczyć i dać z siebie bardzo dużo. Podobnie jest z relacją z Bogiem: konieczny jest wysiłek, aby ona się rozwijała.
Jednak sport może też być przeszkodą, jeżeli zacznie być stawiany na pierwszym miejscu. Ojciec Adrian przytacza historię nawrócenia, które dokonało się na boisku:
Słyszałem o chłopaku, który zaczął grać w piłkę. Po pewnym czasie dowiedział się, że wśród grających są też księża. To było dla niego wielkim szokiem. Zaczęli rozmawiać, tematy były coraz bardziej duchowe, a skończyło się tym, że młodzieniec, po wielu latach, przyszedł do kościoła i wyspowiadał się.
Na koniec rozmowy zaznacza: „Jak gram z chłopakami, to też rozmawiamy. I mam nadzieję, że takie rozmowy przybliżają ich do Boga”.
Czytaj także:
Ksiądz też człowiek, a pasja to nie grzech!
Pokazać, że jestem normalnym człowiekiem
Z kolei ks. Mateusz Kubusiak z diecezji świdnickiej zauważa:
Będąc kapłanem widzę, że przez sport mogę poznać bliżej ministrantów czy grupy młodzieżowe. Organizuję dla nich wyjazdy, a w czasie ich trwania nie tylko gramy, ale też modlimy się. Dzięki tej pasji mogę pokazać, że jestem normalnym człowiekiem, nieoderwanym od rzeczywistości.
Ks. Mateusz wskazuje też inne plusy:
Piłka dobrze wpływa na duchowość. Na boisku można rozładować swoje emocje, wyrazić je, a dzięki temu ma się lepsze samopoczucie. Natomiast po meczu można się spotkać z innym kapłanami, porozmawiać, wymienić doświadczeniami. Oczywiście w czasie rozgrywek pojawia się rywalizacja, bo to typowo męska gra.
Czytaj także:
Ks. Michał Misiak: Uwielbiam być narzędziem Bożej łaski [wywiad]